W nocy z środy na czwartek (26/27 marca) ok godz. 1.30 na policję zadzwonił mężczyzna, który twierdził, że w Szpitalu Wojewódzkim została podłożona bomba. Zgłoszenie na szczęście okazało się fałszywe.
Do fałszywych alarmów bombowych zaczyna dochodzić coraz częściej. Tydzień temu policjanci przeszukiwali budynek Sądu w poszukiwaniu materiału wybuchowego. Zaledwie dwa dni temu takie podejrzenia zostały skierowane na dawny Szpital Wojskowy przy ul. Komeńskiego. Ok. 60-letnia kobieta zgłosiła, że w Szpitalu znajduje się pakunek, który, jak twierdziła, podejrzanie tyka.
W obu przypadkach funkcjonariusze niczego nie znaleźli. Dziś, o godz. 5.00 zakończyły się kolejne poszukiwania. Tym razem w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym.
- O godz. 1.30 mężczyzna poinformował telefonicznie o podłożeniu ładunku wybuchowego w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Elblągu. Akcja przeszukiwania trwała 2,5 godziny - mówi oficer prasowy Jakub Sawicki z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu. - Nie zarządzono ewakuacji personelu szpitala i pacjentów.
Po otrzymaniu zgłoszenia o możliwości podłożenia ładunku wybuchowego na miejsce przyjeżdżają policjanci z grupy minersko-pirotechnicznej oraz psy specjalnie szkolone do takich akcji. Jak podkreśla Jakub Sawicki uruchomienie takich procedur niesie za sobą konsekwencje. - Bardzo poważnie podchodzimy do takich zgłoszeń. To ważne, by ludzie mieli świadomość, że za bezpodstawne wywołanie takiego alarmu grozi nawet 8 lat.
Niedłuho moga byc prawdziwe alarmy jak nikt tego bująjącego kagiebowca z Kremla nie powstrzyma.