Policjanci zatrzymali 40-letniego mężczyznę, który zgłosił kradzież auta. Niedługo później policjanci ustalili, że kradzieży nie było a mężczyzna najprawdopodobniej sam kierował samochodem i to w stanie nietrzeźwości. Teraz odpowie za to przed sądem. Może mu grozić kara do 2 lat pozbawienia wolności.
W nocy Grzegorz G. zgłosił na policję, że skradziono mu jego audi. Sytuacja miała miejsce na drodze w miejscowości Łukszty. Mężczyzna przyznał, że pił wcześniej alkohol. Z jego relacji wynikało, że gdy wrócił do miejsca parkowania auta, stwierdził, że „ktoś ukradł jego samochód, bo nie ma go w tym miejscu gdzie go pozostawił…” Policjanci nie dali wiary wyjaśnieniom wstawionego mężczyzny. Pytając mieszkańców ci wskazywali, że 40-latek prosił wcześniej o pomoc w wyciągnięciu auta z błota, do którego wjechał. Chwilę później funkcjonariusze znaleźli wspomniane audi. Było ono 300 metrów od miejsca, do którego przyjechali na interwencję. Drzwi auta były zamknięte na klucz a klucz i dokumenty znaleziono… przy 40-latku. Jako, że mężczyzna kilka razy zmieniał wersję co do kradzieży i kierowania autem, został zatrzymany w policyjnym areszcie. Przedtem policjanci zbadali go alkotestem. Okazało się, że Grzegorz G. ma około 2 promili alkoholu w organizmie. Teraz odpowie za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości oraz zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie. Może mu grozić kara do 2 lat pozbawienia wolności.
asp. Krzysztof Nowacki oficer prasowy KMP w Elblągu