Kara pozbawienia wolności do lat 2 może grozić 34-letniemu Piotrowi B. Mężczyzna prowadząc firmę popadł w problemy finansowe. Postanowił je rozwiązać zgłaszając kradzież samochodu wraz z częściami zamiennymi do serwisowania urządzeń elektronicznych w tym bankomatów. Łączna wartość sprzętu miała przekroczyć 100 tysięcy złotych. Jak się okazało, kradzieży nie było. 34-latek przyznał się do zeznania nieprawdy. Teraz odpowie za to przed sądem.
Piotr B. postanowił rozwiązać swoje problemy finansowe zgłaszając kradzież pojazdu oraz części serwisowych, które się w nim znajdowały. Wpadł na pomysł, że zadzwoni na policję i powie że ukradziono mu auto. Na miejsce „kradzieży” wezwał nawet policyjny patrol i wskazał miejsce, w którym je zaparkował. Jego sprawa zaczęła się komplikować, gdy policjanci poprosili o okazanie kluczyków od auta. Mężczyzna ich nie miał. Tu 34-latek zaczął coś „kręcić” i to wydało się już policjantom podejrzane. Następnego dnia auto znalazło się na jednym z parkingów poza Elblągiem. Zostało zabezpieczone przez policję i zholowane na parking. 34-letni mężczyzna podczas przesłuchania przyznał się do tego, że zgłoszona kradzież była sfingowana. Jak powiedział zrobił tak, ponieważ popadł w finansowe problemy i myślał, że w ten sposób je rozwiąże. Plan się nie powiódł, a wręcz przeciwnie, bo przysporzy mu innych, dodatkowych problemów. Piotr B. odpowie teraz za zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie. Może mu grozić kara nawet do 2 lat pozbawienia wolności.
mł. asp. Krzysztof Nowacki, oficer prasowy KMP w Elblągu