Policjanci interweniujący wczoraj na Wyspie Nowakowskiej, tam zatrzymali sprawcę kradzieży bydła. Jak się okazało mężczyzna najpierw wyprowadził z pastwiska jałówkę, a następnie gdy był już w okolicy kilometra od gospodarstwa przywiązał zwierzę i wrócił, aby ukraść z obory cielaka. Wtedy pojawili się wezwani na interwencję policjanci i zatrzymali mężczyznę. Co ciekawe 44-latek w dość nietypowy sposób próbował wytłumaczyć się funkcjonariuszom ze swojego czynu.
Kradzież krowy mogłaby się wydawać śmieszna ale z pewnością taka nie jest dla jej właściciela. Zwierze hodowlane warte jest nawet 2500 złotych więc jego strata to dla gospodarstwa to spora szkoda. Wczoraj około godziny 18.00 został zatrzymany przez policjantów na Wyspie Nowakowskiej 44-letni mężczyzna. Jak udało się ustalić sprawca wyprowadził z pastwiska roczną jałówkę, i gdy odszedł z nią na około kilometr od gospodarstwa postanowił wrócić jeszcze po cielaka. Wtedy został zauważony przez właścicieli gospodarstwa a na miejsce wezwano policję. 44-latek po krótkim pościgu został zatrzymany przez policjantów. Odzyskano także skradzione przez niego zwierzę.
Funkcjonariuszy zdziwiło natomiast tłumaczenie się mężczyzny, który próbował zwieść mundurowych mówiąc, że taka kradzież to „tradycja tu na wsi i przed ślubem robi się takie rzeczy w gospodarstwie panny młodej, a córka właścicieli gospodarstwa to przecież jego narzeczona”. Policjanci nie dali jednak wiary wiejskim tradycjom opisywanym przez 44-latka. Być może m.in. dlatego, że „oblubienica” nie wiedziała nic na temat swojego zamążpójścia, co więcej okazało się, że nawet… nie znała 44-letniego kawalera. Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu. Dziś usłyszał zarzut kradzieży. Może mu grozić kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności.
mł. asp. Krzysztof Nowacki oficer prasowy KMP w Elblągu
jaja w NEB-rasce sie dzieja