Tlenek węgla zabił trzy osoby w Elblągu – dwie 4-letnie dziewczynki i 48-letnią kobietę. Dwie pozostałe walczą o życie w szpitalach w Elblągu i Gdyni To efekt tragedii jaka rozegrała się wczoraj w mieszkaniu przy ul. Królewieckiej. W lokalu przebywały trojaczki - czteroletnie dziewczynki oraz dziadkowie. Całe zajście rozegrało się w nocy. Według bardzo wstępnych ustaleń elbląskiej Straży Pożarnej, przyczyną śmierci była wadliwie działająca instalacja wentylacyjna.
Prawdopodobnie doszło do jakiejś awarii w piecyku gazowym, zaczął wydobywać się tlenek węgla, który pochłonął cały tlen w mieszkaniu. To spowodowało zatrucie piątki osób. Prawdopodobnie mieszkanie było zbyt szczelne - plastikowe okna i zaklejone kratki wentylacyjne.
We wtorek rano na ul. Królewieckiej pojawiły się wozy bojowe Straży Pożarnej, karetki pogotowia ratunkowego oraz policji. Akcja rozgrywała się od ósmej rano. Jeden z sąsiadów rodziny mówi, że zna ich od ponad 20 lat.
- Ojciec dziewczynek wrócił niedawno z kontraktu w Norwegii na święta. W poniedziałek przyprowadził dzieci na noc do dziadków - mówi wstrząśnięty sąsiad rodziny. - Rano, gdzieś przed ósmą przyjechał, aby zawieźć je do przedszkola. Nie mógł dostać się do mieszkania. Nie wiem, jak tam w końcu wszedł. Zastał prawdopodobnie tragiczny widok. Zawiadomił od razu pogotowie.
W efekcie wszyscy zaczadzeni zostali przewiezieni do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu.
- Od razu przystąpiliśmy do akcji reanimacyjnej. Stan całej piątki był krytyczny - informuje Małgorzata Twardowska, rzecznik prasowy szpitala. - Dwie dziewczynki i babcia niestety zmarły. Dziadek trafił na oddział intensywnej opieki medycznej w Szpitalu Wojskowym w Elblągu. Trzecia dziewczynka helikopterem została przetransportowana do Kliniki Medycyny Hiperbarycznej i Ratownictwa Morskiego w Gdyni. Tam została umieszczona w specjalnej komorze hiperbarycznej.
Niewykluczone, że 51-letni dziadek dzieci także zostanie przewieziony do Gdańska. Jego stan jest ciężki.
Niestety to kolejna tragedia w Elblągu w ostatnim czasie, w której doszło do zatrucia tlenkiem węgla. 17 listopada w jednym z mieszkań przy ulicy Panieńskiej czadem zatruło się 5 osób: dwie dorosłe osoby i troje dzieci w wieku 5, 8 i 9 lat. Na szczęście nie było ofiar śmiertelnych.
Po tym fakcie Miasto zdecydowało się pilotażowo zakupić 300 czujników do pomiaru stężenia zawartości tlenku węgla w powietrzu (pisaliśmy o tym w artykule „300 nowych czujników”). Urządzenia będą wkrótce instalowane w mieszkaniach komunalnych. Niestety w kontekście dzisiejszej tragedii, odrobinę za późno...
Prawdopodobnie doszło do jakiejś awarii w piecyku gazowym, zaczął wydobywać się tlenek węgla, który pochłonął cały tlen w mieszkaniu. To spowodowało zatrucie piątki osób. Prawdopodobnie mieszkanie było zbyt szczelne - plastikowe okna i zaklejone kratki wentylacyjne.
We wtorek rano na ul. Królewieckiej pojawiły się wozy bojowe Straży Pożarnej, karetki pogotowia ratunkowego oraz policji. Akcja rozgrywała się od ósmej rano. Jeden z sąsiadów rodziny mówi, że zna ich od ponad 20 lat.
- Ojciec dziewczynek wrócił niedawno z kontraktu w Norwegii na święta. W poniedziałek przyprowadził dzieci na noc do dziadków - mówi wstrząśnięty sąsiad rodziny. - Rano, gdzieś przed ósmą przyjechał, aby zawieźć je do przedszkola. Nie mógł dostać się do mieszkania. Nie wiem, jak tam w końcu wszedł. Zastał prawdopodobnie tragiczny widok. Zawiadomił od razu pogotowie.
W efekcie wszyscy zaczadzeni zostali przewiezieni do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu.
- Od razu przystąpiliśmy do akcji reanimacyjnej. Stan całej piątki był krytyczny - informuje Małgorzata Twardowska, rzecznik prasowy szpitala. - Dwie dziewczynki i babcia niestety zmarły. Dziadek trafił na oddział intensywnej opieki medycznej w Szpitalu Wojskowym w Elblągu. Trzecia dziewczynka helikopterem została przetransportowana do Kliniki Medycyny Hiperbarycznej i Ratownictwa Morskiego w Gdyni. Tam została umieszczona w specjalnej komorze hiperbarycznej.
Niewykluczone, że 51-letni dziadek dzieci także zostanie przewieziony do Gdańska. Jego stan jest ciężki.
Niestety to kolejna tragedia w Elblągu w ostatnim czasie, w której doszło do zatrucia tlenkiem węgla. 17 listopada w jednym z mieszkań przy ulicy Panieńskiej czadem zatruło się 5 osób: dwie dorosłe osoby i troje dzieci w wieku 5, 8 i 9 lat. Na szczęście nie było ofiar śmiertelnych.
Po tym fakcie Miasto zdecydowało się pilotażowo zakupić 300 czujników do pomiaru stężenia zawartości tlenku węgla w powietrzu (pisaliśmy o tym w artykule „300 nowych czujników”). Urządzenia będą wkrótce instalowane w mieszkaniach komunalnych. Niestety w kontekście dzisiejszej tragedii, odrobinę za późno...
To jest straszna tragedia dla tej rodziny,ale miejmy nadzieję,że Pan nasz będzie łaskawy.
do "mama" , co masz na myśli po tej tragedii ?? O jaką łaskawość ci chodzi.Odpowiedz proszę.
trzeba być dobrej myśli,ale życie nasze jest krótkie i trzeba o nie dbać ,modle się za tą rodzinę.
chodzi mnie o opaczność Boską,chyba zrozumiałe dla każdego katolika.
nie rozumię cię "mama" choć jestem wierzący
Znów ten Slonina. Zakleił wentylacje papierem. Nie bedę na niego już głosował.
do mama: Pan chyba raczej nie byl za bardzo laskawy dajac najpierw tym ludziom trzy szcescia a nastepnie w tak krotkim czasie zbierajac im je? odpowiedz nam mamo!!!
to wina zarzadcow kominiarzy i ludzi którzy podpisuja im swistki a oni nawet nie sprawdzaja czy wszystko gra....straszna tragedia....serce peka dzis malenstwa skonczylyby 4 latka [*]