W salach Szkoły Podstawowej nr 21 temperatury przekraczają już 29 stopni. Ze względu na to, od dziś (6.09.) lekcje w tej placówce trwają 35 min. - Są sytuacje, które wymagają natychmiastowej reakcji, a po pandemii łatwiej podjąć pewne decyzje - mówiła w rozmowie z nami dyrektorka SP 21 Joanna Celińska.
W salach lekcyjnych, salach gimnastycznych, w hali sportowej mamy powyżej 29 stopni. Nie da się wytrzymać. Ze względu na to, że ta temperatura nie tylko na zewnątrz, ale i wewnątrz jest taka wysoka podjęłam decyzję o skróceniu lekcji o 10 minut
– stwierdziła Joanna Celińska.
Od dziś (6 września) lekcje w Szkole Podstawowej nr 21 trwają 35 minut. - Oczywiście nie wpływa to na cały, tygodniowy czas trwania zajęć edukacyjnych – zapewnia dyrektorka. - Przerwy mamy normalnie, obiady są dostosowane do czasu trwania lekcji. Świetlica jest normalnie otwarta od godz. 6.00 do 17.00.
To pierwsza sytuacja, w której lekcje zostały skrócone.
Są sytuacje, które wymagają natychmiastowej reakcji, a po pandemii jakoś łatwiej podjąć pewne decyzje. Nie skraca się zajęć od tak. To była głębsza, przemyślana decyzja podjęcia ze względu na bezpieczeństwo i higienę uczniów, bo uczniowie są najważniejsi
– przyznała Joanna Celińska.
Nie ma przepisów, które normowałyby takie działania. - W prawie jasnej, konkretnej interpretacji nie ma, że jeżeli temperatury są wysokie to dyrektor może to i to. Nie. Tego nie ma. Jest określone działanie jeśli temperatury są bardzo niskie – zaznaczyła Joanna Celińska. - O wysokich temperaturach się nie mówi.
Jak długo lekcje będą trwać 35 minut? - Dopóki upał nie zelżeje. Będziemy śledzić pogodę. Myślę, że do końca przyszłego tygodnia będziemy tak pracować – dodała Joanna Celińska. - Ale jeśli wcześniej zrobi się chłodniej to wrócimy do 45 minutowych zajęć.
módlcie się
W takiej temperaturze to i tak za długo, poza tym klimatyzacja w tych czasach i w tych placówkach to powinna być normą tak jak i w innych instytucjach gdzie zalatwia się sprawy i czuć tylko pot i latające papiery od wiatraków na korbę!
Brawo Pani dyrektor - zdrowie uczniów najważniejsze.
Ciekawe czemu o pracowników tak nie dba jak o uczniów? Uczniowie 35min ,a pracownicy normalnie i oni muszą wytrzymać
Dlaczego w calej Polsce nie zmieni się godzin pracy? Co ma powiedzieć budowlaniec, drogowcy czy inne zawody które pracują na dworze w samym słońcu? W budynkach nie lepiej, żadnych klimatyzacji, nawet zwykłego wiatraka. Moja mama jest sprzątaczką w szkole i jak wraca do domu po 8 godzinach to ledwo żyje. Ale przecież dyrektorzy tylko myślą o sobie i swoich przydupasach, a reszta niech się męczy.
Tak jest wszędzie!
Mamy klimat zmienny. Raz jest gorąco, raz lodowato. Klimatyzacja powinna być normą, tak samo jak ogrzewanie... a czekaj! Mamy ekologizm. Zimą nie ogrzewać ponad 15 st., latem ludzie muszą sobie radzić jak im się podoba. Było trzeba myśleć jak głosowaliście. W takich realiach nikt nie postawi w klasach nawet wentylatorów. Bo to za dużo prądu!
Ciekawe kiedy inne szkoły? W placówkach nie idzie wytrzymać. Urząd skraca sobie godziny pracy ale uczniowie, nauczyciele i obsługa niech siedzą w upale... Te dzieci nie są w stanie nic się nauczyć, bo nie są w stanie myśleć logicznie w takich warunkach
32 lata temu, takie upały były codziennością i przeżyliśmy, skrócone lekcje są dobrym rozwiązaniem ale nie róbmy z tego tragedii w każdej sali była by klima, dzieci chore by siedziały w domu z rodzicami, nie wiem czy dobre rozwiązanie by było z tą klima.
Wczoraj byłem tam na zebraniu i po ponad półgodziny zebraniu przy otwartych drzwiach na korytarz w klasie był ukrop. Po zebraniu wyszedłem wypompowany beż sil do życia. A co mają powiedzieć dzieci które mają po 5/ 7 lekcji . Szans na naukę nie ma