Odwołany dyrektor elbląskiego muzeum apeluje do władz miasta o wycofanie "zarzutów wobec niego dotyczących konfabulacji i kłamstw" i podjęcie rozmów w sprawie przywrócenia go do pracy. - Znając upór i zacietrzewienie drugiej strony, wątpię, czy będzie reakcja i będę zmuszony podjąć działania prawne. Na tym etapie proponuję jednak wycofanie zarzutów i rozmowę - mówił Lech Trawicki, dziś (29 lutego) podczas konferencji prasowej.
O odwołaniu Lecha Trawickiego ze stanowiska dyrektora Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu prezydent Elbląga Witold Wróblewski poinformował we wtorek, 27 lutego podczas konferencji prasowej. Zdaniem włodarza dyrektor dopuścił się m.in. rażącego złamania dyscypliny finansów (chodzi o sprawę 28 tys. zł, które z konta muzeum miał wyprowadzić jeden z pracowników). Sam zainteresowany nie zgadza się z tą decyzją i zarzutami. Lech Trawicki jest przekonany, że jest jeszcze szansa na rozmowę z miastem i przywrócenie go do pracy.
O odwołaniu mnie ze stanowiska dyrektora dowiedziałem się z mediów. Od 6 lutego próbowałem dostać się do pana prezydenta, aby negocjować warunki zwolnienia i ewentualnego pozostania na stanowisku. Mam opinie prawne, że to, co podawane jest obecnie w mediach, jako przyczyny zwolnienia, nie do końca znajdzie potwierdzenie w procesie dowodowym, jeśli do tego dojdzie
- mówił Lech Trawicki, dziś (29 lutego) podczas spotkania z dziennikarzami.
Przypomnijmy. Na początku lutego do mediów wypłynęła informacja, że jeden z pracowników miał wyprowadzić z konta muzeum 28 tys. zł, posługując się sfałszowaną fakturą. Kilka dni temu do całej sprawy odniósł się dyrektor placówki Lech Trawicki. W wywiadzie opublikowanym przez jeden z elbląskich portali mówił również o reakcji miasta i problemach w kontaktach z urzędem. We wtorek, 27 lutego dowiedzieliśmy się, że prezydent podjął decyzję o odwołaniu go ze stanowiska dyrektora. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.
Osoba, której sprawa jest w tej chwili w prokuraturze, nie została skazana, nie wiemy, jaki będzie wynik postępowania. Prokurator w tej chwili prowadzi czynności. Nie mnie oceniać, jaki będzie ich finał. Podziwiam odwagę otoczenia pana prezydenta, że stawia tak śmiałe tezy o tym, że kłamię i konfabuluję. Wszystko to, co powiedziałem w wywiadzie, jest do udowodnienia. To nie jest sprawa beznadziejna, do załatwiana po cichu. Wierzę, że w razie sporu uda mi się udowodnić swoją rację. Proponuję jednak, aby wycofać te kłamstwa. Myślę, że jeżeli otoczenie prezydenta sprostuje informacje, prezydent wycofa się z procedury zwolnienia, nie będzie powodu, abym szedł z tym na drogę sądową
- dodał Lech Trawicki.
Odwołany dyrektor przypomniał również, że pieniądze już zostały zwrócone na koto muzeum z odsetkami. - W październiku zatrudniliśmy księgową. Na początku zorientowała się, że jest bałagan w papierach. Pierwsze nasze oceny były więc takie, że mamy problemy dotyczące uporządkowania działu księgowości - tej chwili według mojej wiedzy, rok 2023 jest uporządkowany i sprawdzony, trwają działania wstecz, aby wyjaśnić to do roku 2019. Natychmiast, gdy zorientowaliśmy się, że mamy do czynienia z fałszywą fakturą, ale jeszcze nie mieliśmy tego udowodnionego, poinformowaliśmy naszą obsługę prawną. 15 grudnia mieliśmy pewność, co się wydarzyło. Kilka dni później powstał protokół, osoba przyznała się do winy, wyraziła skruchę i zadeklarowała zwrot kwoty. To nastąpiło - mówił, dodając, że Departament Kultury, Sportu i Rekreacji nadzorujący pracę muzeum został o całej sytuacji poinformowany od razu, gdy pojawiło się podejrzenie defraudacji.
Podczas dzisiejszego spotkania Lech Trawicki mówił, również o podziałach w środowisku pracowników muzeum. - To nie jest praca łatwa, gdy nie ma się wsparcia ze strony urzędu, a jednocześnie, jak się teraz okazało, ma się stały opór w załodze (chodzi o negatywną opinię o dyrektorze przedstawioną przez muzealną "Solidarność" - przyp. red.) - mówi. Jak dodaje "taka sama negatywna opinia związków była na początku, przy zatrudnianiu mnie i wtedy nikomu to nie przeszkadzało".
Jeśli ktoś popełnia błąd, a tym było zaufanie do kierownika działu finansowego, czy to jest powód do zwolnienia, jeżeli szkoda została naprawiona, a wszystkie procedury zostały wdrożone? Nie próbowałem ukrywać tych okoliczności, ktoś wykorzystał moje zaufanie i zrobił to co zrobił. (...) Proponuję panu prezydentowi aby się zastanowił, czy w okresie kampanii wyborczej jest sens podejmować takie działania, czy nie warto by jednak siąść, porozmawiać i dojść do porozumienia. Prawdopodobnie ta sytuacja, chcąc nie chcąc będzie wykorzystana jako temat polityczny, a takim tematem nie jest
- dodał odwołany dyrektor.
Murem za Panem!!! Pan Lech to jest naprawde do rany przyłóż czlowiek!!!
Czyżby kolejny przegrany proces Wielkiego Ptak ? Szkoda tylko, że za pieniądze podatników.
Tymczasem niskorosły bliźniak Wróblewskiego i sąsiad Missana przeprowadza wewnętrzne śledztwo nt. kto zdradził tajemnicę przyznania nagród dyrektorom za ich pożółkłe palce i sfatygowane języki.
A nam, mieszkańcom życzę rychłego pożegnania świty z Łączności, bo nam odszkodowaniami cały budżet wydrenują
I dlatego głosuję na Rodziewicza - on najlepiej rozumie że trzeba skończyć ten patologiczny układ
Murem za Lechem
Bez wchodzenia w szczegóły zachowuje się Pan bardzo racjonalnie ale ma pan pecha bo trafił Pan na ludzi którzy zamiast dialogu posługują się formułą wg przysłowia, że jak się chce ... uderzyć to się kij zawsze znajdzie. To jest niskie , podłe i złośliwe - nie tak się rozwiązuje różnice zdań. Wiele osób w Elblągu tego doświadcza ale proszę walczyć o swoją godność nawet jeśli maiłoby to trwać - jest nadzieja że nie aż tak długo.
Dyrektor mówi że "W październiku zatrudniliśmy księgową. Na początku zorientowała się, że jest bałagan w papierach (...)" Jakby tak logicznie o tym pomyśleć, to gdyby jej nie zatrudnił, to pewnie do dziś by tego nie odkrył? Czyli dyrektor niezbyt dobrze pilnował finansów. W całej tej sytuacji dobrze że tylko kilkadziesiąt tysięcy zginęło a nie kilkaset. Można nie zgadzać się z polityką urzędu miejskiego w wielu sprawach, ale nie w tej sytuacji.
Idź pan do sądu i nie trać swego, ogólnie nieznanego, wizerunku przez takie wypowiedzi. Kilka lat na stołku nie pozwoliło panu poznać osobowości Wróblewskiego i moralności jego "otoczenia"? Wszxyscy są winni tylko nie Wróblewski. Gdyby elektorat był sprawny intelektualnie, to stosując retorykę Wróblewskiego, dawno by go spławił. To "otoczenie" Wróblewskiego, to prawie całe miasto - sprawdź wynik wyborów 2018. Albo do sądu albo kartonik z własnymi rzeczami i do domu. "Związek zawodowy" w Muzeum poparł Wróblewskiego, więc ...
"taka sama negatywna opinia związków była na początku, przy zatrudnianiu mnie i wtedy nikomu to nie przeszkadzało" - czyli jednak przeszkadzało, ale UM nie chciał tej opinii wziąć pod uwagę