Spółdzielnia mieszkaniowa "Usługa Dom" pozostała bez zarządu, natomiast z kontem zablokowanym przez komornika, zadłużeniem u dostawców mediów i biurem "zamkniętym do odwołania". Lokatorzy z problemem muszą mierzyć się sami.
Firma sprzątająca już wypowiedziała umowę. Obecnie sami sprzątamy klatkę schodową. Od listopada nie mamy opłaconej wody, nie mamy również opłaconego prądu w częściach wspólnych budynku. Długi całej spółdzielni z tego tytułu sięgają 560 tys. zł, a to nie wszystko. Cały czas płacimy czynsz, ale nie mamy żadnej gwarancji, że za chwilę nie odetną nam prądu na klace schodowej, czy wody
- mówi pani Paulina, mieszkanka budynku przy ul. Robotniczej należącego do spółdzielni "Usługa Dom".
Sytuacja spółdzielni była tematem spotkania, które dziś (24 maja) odbyło się przy ul. Nitschmanna. Uczestniczyli w nim członkowie i lokatorzy, przedstawicieli zarządu nie było, bo obecnie nikt nie pełni tej funkcji.
Aktualna sytuacja to, jak usłyszeliśmy pokłosie toczącej się od 12 lat sprawy w sądzie, między spółdzielnią a firmą wykonującą ostatnią inwestycję "Usługi Dom" w Elblągu, budynek przy ul. Reja. Wyrok jeszcze nie zapadł, ale sąd, jak mówi ex pracownica spółdzielni, zdecydował o zablokowaniu kont (w grę wchodzi kwota 4 mln zł należności względem wykonawcy, jeśli zapadnie wyrok niekorzystny dla spółdzielni). To spowodowało również zadłużenie m.in. w opłatach za media.
Pani prezes 1 lutego tego roku przeszła na emeryturę. Rada nadzorcza, która przez jakiś czas jeszcze działała, podpisała jej świadectwo pracy i to w chwili, kiedy powstał taki bałagan. Pod koniec kwietnia na siedzibie spółdzielni pojawiło się ogłoszenie, że biuro jest nieczynne do odwołania. Właściciele poszczególnych nieruchomości w tej chwili nie mają z kim się kontaktować. Od mecenasa, który ich reprezentuje, usłyszeliśmy, że ten temat trudno ugryźć, bo to pierwsza taka sytuacja w Polsce. Wszyscy są w szoku
- mówi była pracownica spółdzielni, obecna na spotkaniu.
Wielu lokatorów o tym, jak poważna jest sytuacja spółdzielni, dowiedziało się dopiero pod koniec kwietnia, gdy ta eskalowała.
W tej chwili zostaliśmy sami. Ten statek nie ma kapitana i nie wiemy, co dalej robić. Obecnie zastanawiamy się, gdzie i komu płacić czynsz
- rozgoryczenia nie ukrywała jedna z uczestniczek spotkania.
Jeszcze zanim "biuro spółdzielni zamknięto do odwołania" w części budynków założono wspólnoty mieszkaniowe, które teraz przejęły problemy lokatorów, są odpowiedzialne za rozliczenia ze spółdzielnią. W najtrudniejszej sytuacji są mieszkańcy budynków przy ul. Okrzei i Robotniczej, gdzie takich wspólnot nie zdążono założyć.
Chcieliśmy sprzedać mieszkanie, jednak nie możemy, bo nie mamy żadnej dokumentacji. Pracownicy złożyli wypowiedzenia, biuro zamknięto, a my zostaliśmy z problemem. Nikt nas wcześniej nie poinformował o tej sytuacji. Nas nie dotyczyła ta sprawa sądowa. Generalnie nie mieliśmy pojęcia, co się dzieje. Dowiedzieliśmy się po wszystkim. W tej chwili nawet nie mamy możliwości, aby uregulować zaległości za media. Musimy płacić z nadzieją, że nam nie odłączą, ale nikt nam tego nie zagwarantuje
- dodaje mieszkanka ul. Robotniczej.
Problemem jest więc "bezkrólewie" spółdzielni i brak dostępu do dokumentacji, która znajduje się biurze (dokumenty dotyczące poszczególnych nieruchomości są potrzebne np. lokatorom, którzy chcieliby założyć wspólnotę). - Nie ma prezesa, zastępcy, zarządu, czy rady nadzorczej. Nikt nie reprezentuje spółdzielni, nie ma nawet kto złożyć wniosek o upadłość - podkreślał jeden z uczestników spotkania.
Mecenas, który reprezentuje członków spółdzielni, nie dotarł na spotkanie. Ten jednak, jak dziś usłyszeliśmy, złożył doniesienie do prokuratur o popełnienie przestępstwa gospodarczego oraz pismo do Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP w Warszawie.
Z kolei mecenas, który obsługiwał spółdzielnię, złożył wypowiedzenie, ale jednocześnie mamy informację, że zwrócił się do sądu o powołanie kuratora sądowego w tej sprawie, żeby możliwy był np. dostęp do dokumentów
- mówiła była pracownica spółdzielni.
Członkowie spółdzielni w planach mają kolejne spotkania. Do tematu wrócimy.
A gdzie jest pani prezes Rosocha??
Do czego oni doprowadzili. Skandal
i parafijanka - To nie wieta, rze przes ostatnie osiem latr zawsze jest wina Tuska i Putina?
Sprawa trwa 12 lat a lokatorzy zdziwieni sytuacja spółdzielni. Gdzie byliście jak były walne zgromadzenia.To ludzie wybierają władze, a teraz płacz....
No to teraz trzeba przedstawić stanowisko drugiej strony, nie uważacie? Z tego co wiem to Elzambud od początku miał rację. Pamietam jak reprezentujący Elzambud mec. Bogusławski przyjechał na zebranie walne na Mickiewicza i ostrzegał, że tak się stanie. Ale nikt nie chciał go słuchać. Pamiętam jak rozmawiałem z nim na korytarzu i mówił, że przyjechał żeby nam otworzyć oczy bo Rosocha nam ściemnia. Mowił wtedy, że jeśli posluchamy się Rosochy to popełnimy błąd, bo on to wygra. I miał rację. Teraz płaczcie ludzie.
Prezes i zarząd zarobili kaskę, narobili bałaganu i długów i uciekli z Titanica. Czas zabrać się za te komunistyczne twory o nazwie "spółdzielnia mieszkaniowe"
No to teraz trzeba przedstawić stanowisko drugiej strony, nie uważacie? Z tego co wiem to Elzambud od początku miał rację. Pamietam jak reprezentujący Elzambud mec. Bogusławski przyjechał na zebranie walne na Mickiewicza i ostrzegał, że tak się stanie. Ale nikt nie chciał go słuchać. Pamiętam jak rozmawiałem z nim na korytarzu i mówił, że przyjechał żeby nam otworzyć oczy bo Rosocha nam ściemnia. Mowił wtedy, że jeśli posluchamy się Rosochy to popełnimy błąd, bo on to wygra. I miał rację. Teraz płaczcie ludzie.
No to teraz trzeba przedstawić stanowisko drugiej strony, nie uważacie? Z tego co wiem to Elzambud od początku miał rację. Pamietam jak reprezentujący Elzambud mec. Bogusławski przyjechał na zebranie walne na Mickiewicza i ostrzegał, że tak się stanie. Ale nikt nie chciał go słuchać. Pamiętam jak rozmawiałem z nim na korytarzu i mówił, że przyjechał żeby nam otworzyć oczy bo Rosocha nam ściemnia. Mowił wtedy, że jeśli posluchamy się Rosochy to popełnimy błąd, bo on to wygra. I miał rację. Teraz płaczcie ludzie.
Za cały ten SKANDAL odpowiada Rosocha i jej klakierzy. Cała świta wkoło prezesowej pasła się jak tłuste koty przez lata a każdy kto miał inne zdanie został odsuwany na bok lub wymieniany. Na każdym walnym były osoby, które próbowały otworzyć oczy członkom spółdzielni ale wiara w bajki opowiadane przez Rosoche było większe. Raz nawet na wniosek jednego członka spółdzielni policja prowadziła dochodzenie ws sfałszowania walnego zebrania. Dochodzenie udowodniło, że faktycznie sfałszowano podpisy ale z powodu niewykrycia kto to zrobił sprawę zamknięto i nikogo nie ukarano. Klakierzy dalej kochali prezesową. Teraz mają kłopoty w jakie sami się wpakowali przez swoją bierność i łatwowierność. Tym co się działo przez ostatnich kilkanaście lat w Usługa-dom bez wątpienia powinien zająć się prokurator
A gdzie była Rada Nadzorcza przez tyle lat, to oni są winni obecnej sytuacji nad Rosochą nie było żadnego nadzoru. Rada powinna być pociągnięta do odpowiedzialności.