Wczoraj, 2 marca, grupa elblążan zdecydowała się pojechać na granicę, by zapewnić bezpieczny transport do naszego miasta kilkudziesięciu uchodźcom z Ukrainy. Dodatkowo Marco Cocchieri, właściciel Apartamentów Viwaldi i dwóch restauracji (Amore Mio i Amore Mio Pizza&Grill) udziela uchodźcom noclegu i wyżywienia! Ostatecznie udało się im uratować 33 osoby i 2 koty.
Przypomnijmy, że kilka dni temu Marco Cocchieri zadeklarował, że przyjmie do Apartamentów Viwaldi ok. 50 uchodźców z Ukrainy. Chciał zapewnić im nie tylko nocleg, ale też i wyżywienie. Na tym jednak nie mógł poprzestać. Wczoraj, o godz. 6.00, osobiście pojechał na granicę. We współpracy z Lions Club Elbląg oraz elbląskim salonem Skoda udało Mu się zorganizować 3 busy i 2 samochody osobowe.
Wczoraj, o godz. 18.00, podczas rozmowy z Marco otrzymaliśmy informację, że są problemy na granicy. - Obiecaliśmy, że zabierzemy jeszcze jedną kobietę i szóstkę dzieci, ale coś się stało na granicy i chwilowo nikogo nie wpuszczają do Polski. Nie wiemy co się dzieje. Mieli być godzinę temu. Ludzie z Lions Club zostali z jednym busem i jednym samochodem, żeby na nich poczekać, a my wracamy do Elbląga – mówił wówczas Marco Cocchieri.
Na szczęście ostatecznie uchodźcy ponownie byli wpuszczani do Polski. - Lionsi czekali na nich pięć godzin. Kobieta i szóstka dzieci są już w Elblągu. Przyjechali o 7.00 – opowiada Marco Cocchieri.
Jest z nami w sumie 33 osób. Ponad 20 z nich to dzieci. Najmłodsze mają pół roku. Jest jeden nastolatek. Dwie kobiety mówią po polsku
– mówi Marco Cocchieri.
Dziś uchodźców odwiedził lekarz. - Jedna osoba ma zapalenie oskrzeli. Inna potrzebuje insuliny – stwierdził Marco Cocchieri. - Leki to są rzeczy, które trzeba zapewnić w pierwszej kolejności.
Teraz najważniejszy jest, aby zapewnić uchodźcom spokój. Każda z tych osób przeżyła coś strasznego. Kobiety musiały zostawić swoich mężów, partnerów, ojców swoich dzieci. - Jedna z kobiet weszła na śniadanie i zaczęła płakać. To są silne emocje – zaznaczył Marco Cocchieri.
Informacja o heroicznej postawie elblążan obiegła internet.
Cały czas dostajemy telefony z pytaniami, w czym można pomóc. Mamy dużo dzieci, które wymagają opieki. Zgłaszają się do nas ludzie, którzy chcą się z nimi bawić, iść z nimi na spacer, nawet opiekować się nimi w nocy. Mamy też telefony z pytaniami w czym można pomóc. Tworzymy właśnie listę potrzeb, bo te osoby nie mają nic. Mogły wziąć ze sobą bardzo mało rzeczy. Jedna z pań wzięła dwa dorosłe koty. Nie mogliśmy ich zostawić. One też będą pewnie czegoś potrzebować. Powoli to wszystko ustalamy. Serce rośnie z każdym telefonem. Dziękujemy wszystkim za wsparcie i zaangażowanie!
- podkreślił Marco Cocchieri.
Fot. Marco Cocchieri
Jestešcie bohaterami , duma mnie rozpiera , że to się dzieje w moim miešcie.
Marco jesteś wielki, łzy napływają do oczu ale to radość i szczęście że są tacy ludzie. Czekamy na listę potrzebnych rzeczy
Wszyscy pomagający są bohaterami
Wszyscy pomagający są bohaterami
Marco, kocham Cię za to, co robisz !
marco dobrze sobie wykombinowal hotel swieci pustkami gosaci nie ma wiec wezmie uchodzcow tylko juz albo za chwile bedzie domagac sie dofinansowania od miasta albo o obnizenie podatkow a za to zaplaca wszyscy mieszkancy nic nie ma za darmo jak taki "dobrodzoiej"niech bierze ukraincow na swoj prywatny garnuszek a nie kombinuje jak na uchodzcach zarobic
Na giełdzie długów uregulowane zobowiązania rodziny? Ale życiorys ktoś kreuje brawo !
Brawo ! ! Nie uważam, że to reklama, czekamy na listę potrzebnych rzeczy dlatego warto o tym mówić.
Jestem pełna podziwu dla osób, które podjęły wysiłek i pomogły uchodźcom. Ale tytuł to przegięcie. Elblazanie udzieli w tym wypadku pomocy, wielkiej pomocy, ale nie uratowali. Miarkujcie się, bo ten tytuł to naduzycie
Uratowali czy zaopiekowali się? Gdyby każda polska ukraińska rodzina z "47 zaopiekowała się jedną osobą z bombardowanej Ukrainy, to w Elblągu było by zaopiekowanych dziesiątki tysięcy. Uchodźcy jakoś nie chcą do rodzin. Znają ich? Tym kobietom i dzieciom należy się po ludzku spokój i bezpieczeństwo. Obawiam się, że pomoc będzie świadczona dopóki uchodźcy będą mieć czym płacić.