Do tej pory to był chaos. Zdalne nauczanie polegało, w wielu przypadkach, na zarzuceniu dzieci toną materiału i zrzuceniu na rodziców obowiązku przerabiania z nimi nowych tematów. Mam nadzieję, że teraz się to zmieni, choć nie wiem, czy szkoły są na to gotowe - mówi pani Joanna z Elbląga, mama dwóch uczniów podstawówki.
Do 12 marca szkoły i przedszkola są zamknięte w związku z epidemią koronawirusa. Dzieci siedzą w domach, ale minister edukacji od początku powtarzał, że to nie są "koronaferie". Elbląskie szkoły, z mniejszym lub większym powodzeniem, dbały więc o to, aby dzieci nie zapominały o nauce. W niektórych placówkach odbywały się lekcje online, wielu nauczycieli po prostu jednak wysyłała uczniom informacje odnośnie do materiału, który powinni powtórzyć bądź przyswoić od podstaw.
Zakres zadań, w zależności od nauczyciela i przedmiotu, był różny. Efekt jednak był taki, że dzieci zostały wręcz zarzucone materiałem. Tak przynajmniej wyglądało to u mojej córki w szkole. Nie wiem, czy nauczyciele naprawdę nie biorą pod uwagę faktu, że wielu rodziców normalnie pracuje, nie mówić już o tym, że nie każde dziecko ma swój osobisty komputer czy laptopa, że niektóre muszą dzielić sprzęt z rodzeństwem
- pytała zdenerwowana elblążanka.
Teraz jednak nauka na odległość ma nabrać spójnego charakteru. Ministerstwo Edukacji Narodowej wprowadziło nowe przepisy dotyczące zdalnego kształcenia, które będą obowiązywały od 25 marca do 10 kwietnia (treść rozporządzenia znajdziemy tutaj). Ich realizacja spoczęła na barkach dyrektorów szkół. Dyrektorzy muszą również ustalić z nauczycielami tygodniowy zakres materiału dla poszczególnych klas, uwzględniając m.in.: równomierne obciążenie ucznia zajęciami w danym dniu, zróżnicowanie tych zajęć czy możliwości psychofizyczne ucznia. Dyrektor ma też określić formy kontaktu czy konsultacji nauczyciela z rodzicami i uczniami, czytamy w informacji MEN.
Dyrektorzy elbląskich placówek oświatowych, robią teraz wszystko, aby zdalne nauczanie odbywało się bez zarzutów. Nie ukrywają jednak, że zadanie, jakie im postawiono jest trudne.
Myślę, że do tej pory radziliśmy sobie dobrze. Korzystaliśmy z dziennika elektronicznego i innych komunikatorów. Teraz przygotowuję się z nauczycielami. Rozporządzenie jest nowe. Proszę nam dać trochę czasu
- mówi Izabela Milusz, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 16.
- Ustaliliśmy, wspólnie z radą pedagogiczną, że ze spokojem będziemy monitorować sytuację, przeprowadzać dzieci przez ten trudny czas, żeby nie zarzucić ich materiałem, nie przesadzić. Od tego czwartku zaczynamy już naukę według nowego planu godzinowo rozpisanego na każdą klasę. Dzieci wiedzą, jak będą pracowały, kiedy będą się komunikowały z nauczycielami. Jak to w praktyce wyjdzie z realizacją tej podstawy programowej, trudno mi jest powiedzieć. Liczę się z tym, że to nie będzie takie proste, ale teraz wszystkie ręce są na pokładzie. Musimy sobie poradzić. Nauczyciele stają na rzęsach, aby sprostać tym wymaganiom, które umówmy się, są trudne do spełnienia dla wszystkich stron - przyznaje Hanna Szuszkiewicz, dyrektor Sportowej Szkoły Podstawowej nr 3 w Elblągu.
Dyrektor "trójki" dodaje, że problemem może być również dostęp do Internetu czy sprzętu. - Komunikacja z dziećmi i rodzicami odbywa się za pomocą wszelkich dostępnych środków, Librusa, poczta e-mailowej, telefonu, portali społecznościowych. Wykorzystujemy wszystkie narzędzia, które umożliwiają kontakt z dzieckiem, tak aby nikogo nie ominąć. To jest trudne. Mamy w szkole również dzieci również spoza Elbląga, czasami rozbijamy się o brak dostępu do Internetu, czy sprzętu, bo na przykład jeden komputer dzieli kilkoro rodzeństwa. Podchodzimy do tego całego okresu z dużym zrozumieniem dla uczniów i rodziców - przekonuje Hanna Szuszkiewicz.
Wątpliwości, czy to się uda mają również rodzice.
Mam dwójkę dzieci i jeden komputer. Wraz z mężem pracujemy, więc nie mamy zbyt wielu możliwości, aby pomagać im w nauce. Przyznam szczerze, że nie wyobrażam sobie, jak to zdalne nauczanie ma wyglądać w praktyce. Już teraz było ciężko
- przyznaje pani Joanna.
Pierwsze lekcje on-line moje dzieci mają za sobą. Nie mam większych zarzutów. Jak na te warunki i tak funkcjonuje to dobrze. Jedyny zarzut to chyba, taki, że dopiero teraz widać, że szkole zabrakło tej podstawowej wiedzy z informatyki. Dzieci miały na lekcjach jakieś podstawy programowania, cuda nie widy, a teraz widzę, że mają problemy, jeśli chodzi o pracę z podstawowymi programami. To chyba przeoczenie. Wydaje mi się, że całkiem sporo rodziców może nie wiedzieć jak obsługiwać PowerPoint, bo zwyczajnie nie było im do tej pory do niczego to potrzebne
- mówi mieszkanka Zawady.
Czy pani dyrektor ze Szkoły Podstawowej nr 16 ma przewagę bo u niej pracuje "mega" radny?
Szkoły nie są przygotowanie do nauczania zdalnego. Owszem ratują się komunikatorami, ale to nie lekcje online. Nie ma też wsparcia ze strony samorządu, tak jak słyszymy i widzimy, co robi chociażby Gdańsk, Olsztyn tworząc narzędzia dla szkół w tym zakresie. Brawo dla szkół, bo w ramach tego co posiadają robią bardzo wiele!
Drodzy rodzice i nauczyciele... Zanim będziecie narzekać jakie to trudne i nieprzygotowane pomyślcie tylko, że lekarze, pielęgniarki i inne służby na pierwszej linii walki z wirusem nie mają możliwości pracy zdalnej...
Guzik działa dzisiaj od rana Librus tak obciążony, że nawet zalogować się nie można było. Ale w Elblągu mamy wspaniałą platformę EPED za grubą kasę wykonaną i do niczego potrzebną.
komunikator, fb to nie lekcja online, Rząd powinien zapewnić platformę, działającą, a nie wieszające się Librusy, Vulkany itp., a w TVP chwali się, że wszystko działa, a jak nie działa, to znaczy, że nauczyciele nie potrafią. Taka sytuacja
Wniosek z tego, że do tej pory dzieci i niektórzy nauczyciele faktycznie mieli ferie zamiast kwarantanny !!! Skoro były do tej pory zalecenia aby prowadzić zajęcia on-line należało to robić! Niedostatki wyszłyby wcześniej i można by wprowadzać dodatkowe rozwiązania systematycznie! Lajtowo potraktowano zalecenia MEN a dzisiaj zdziwienie, że rączka umoczona w nocniczku! Brakuje chęci ? Inicjatywy? Pomysłów? Zawsze zostaje wolontariat w szpitalu w maseczce bez filtru HEPA a i rolnicy będą potrzebować pracowników jak Ukraińcy wyjadą...