Kilka dni temu do elbląskiego szpitala trafił mężczyzna, z podejrzeniem zkażenia koronawirusem 2019-nCoV. Po powrocie z Chin zaniepokojony swoim stanem zdrowia zwrócił się do lekarza. Na szczęście, badania wykluczyły czarny scenariusz.
W Elblągu mieliśmy jak dotąd jeden przypadek podejrzenia wystąpienia koronawirusa 2019-nCoV. Pan, który wcześniej przyjechał z Chin, zaniepokojony tym, że ma kaszel, zgłosił się do lekarza. Lekarz przekazał tę informację nam, a pacjent został odizolowany w szpitalu. Okazało się, że objawy, które miał były zbyt skąpe, brakowało tego zasadniczego, czyli gorączki. Poza tym przebywał on w Chinach, ale nie w miejscu, które jest epicentrum zakażeń. Ostatecznie w badaniach wyszedł wirus A, czyli ten wirus sezonowy, który obecnie występuje również u nas. Mężczyzna został odesłany do domu, ale z przykazaniem dalszej obserwacji. Na szczęście alarm był fałszywy
- mówi Marek Jarosz, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Elblągu.
Nowy koronawirus (2019-nCoV) prawdopodobnie pojawił się w Wuhan (Chiny) pod koniec 2019 r. W tej chwili liczba zgonów z powodu koronawirusa w Chinach wzrosła do 213 (dane z 31 stycznia). Przypadki zachorowania na nowy koronawirus zanotowano już w wielu krajach na różnych kontynentach, m.in. w Indiach, Japonii, Kambodży, Wietnamie, Australii, Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Potwierdzono je również w Europie, we Francji, Niemczech, Włoszech, Finlandii i Wielkiej Brytanii. 2019-nCoV do Polski na razie nie dotarł. W kilku miastach, również w Elblągu, pojawiły się przypadki podejrzenia, jednak jak do tej pory nie potwierdził się żaden z nich. - Wszyscy wracający z Chin są pod nadzorem epidemiologicznym. Jeśli pojawią się objawy charakterystyczne: temperatura, kaszel i duszność w wyniku pobytu w Chinach lub kontaktu z osobą, która przebywała w Chinach, konieczna jest hospitalizacja z pełnym reżimem sanitarnym podczas transportu. W tej chwili monitoringiem objętych jest około 100 osób - poinformowało w czwartek, 30 stycznia, Ministerstwo Zdrowia.
Rękę na pulsie trzymają również służby w Elblągu. - Ten pierwszy przypadek podejrzenia, na szczęście nie potwierdzony, był jednak dla nas takim treningiem z procedur i komunikacji pomiędzy poszczególnymi ogniwami, które powinny bezbłędnie zadziałać w przypadku podejrzenia lub rozpoznania nowego koronawirusa. Nadal szlifujemy nowe procedury postępowania, które otrzymaliśmy z Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Przekazaliśmy je do szpitali. Dziś odbyłem również spotkanie z ordynator Oddziału zakaźnego szpitala miejskiego, właśnie w tej sprawie - informuje Marek Jarosz. - Cały czas mamy stan podwyższonej gotowości. Sytuacja jest dynamiczna. Praktycznie każdy dzień przynosi coś nowego, zarówno w statystykach zachorowań i zgonów, jak i w naszej wiedzy i możliwościach. To jest zupełnie nowy wirus, które wszyscy muszą się nauczyć, w sensie rozpoznawania laboratoryjnego, oceny ryzyka.
Jak przekonuje szef elbląskiego Sanepidu, co potwierdzają w rozmowie z nami również aptekarze, nowy wirus w Elblągu nie wywołał pani.
Słyszy się o tym, że w wielu miastach Polski, w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa z Chin ludzie masowo na przykład wykupują maseczki higieniczne. Ja jednak nie zauważyłam u nas takiego trendu. Dziennie przewija się przez naszą aptekę nawet kilkadziesiąt osób, może kilka w ostatnim czasie kupiło maseczki
- mówi farmaceutka pracująca w jednej z elbląskich aptek.
Ludzie nie dzwonią, nie zasypują nas telefonami. Sytuacja oczywiście jest groźna, niepokojąca, ale dotyczy to głównie tych krajów, w których służby medyczne czy sanitarne nie mają warunków do dobrego działania, bądź wcale nie działają. Tam chory może umknąć nadzorowi i przekazywać chorobę dalej. To, mam nadzieję, nie dotyczy Polski. Oczywiście przypadki 2019-nCoV odnotowano już w Francji, czy Niemczech, czyli krajach, w których służby działają na najwyższym poziomie. Niemożliwością jest się ustrzec przed pojedynczymi przypadkami zachorowania. Chodzi o to, aby uniemożliwić późniejsze rozprzestrzenianie się wirusa
- dodaje Jarosz.
Więcej informacji na temat koronawirusa 2019-nCoV, procedury i zalecenia znajdziemy na stronie Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
Już na zdjęciach widać, że wirus zrobiony na drutach!
Bardzo przystojna mężczyzna (na focie) chyba gejem zostanę.
Od lat pojawiają się hiobowe informacje sugerujące totalną epidemię nowej choroby. Już w 2002 roku miała to być tzw choroba wściekłych krów, potem słynny Sars, a w 2005 roku przebiła go ptasia grypa, gdzie według jednego z popularnych polskich dzienników miała ona doprowadzić do śmierci trzech milionów Polaków. Potem była jeszcze świńska grypa, próba postraszenia gorączką krwotoczną - ebola, aż wreszcie pojawił się koronawirus. Potęgowanie jego zagrożenia prowadzi do paniki i tworzenia wręcz apokaliptycznych sytuacji. Codzienne publikowanie o liczbach chorych i ofiar śmiertelnych ma potwierdzać to zagrożenie. Dane te dotyczą państwa o populacji około 2,5 miliarda ludzi. Tymczasem w Polsce liczącej około 38 milionów osób w okresie zachorowań na grypę przeciętnie liczba chorych wynosi od 2,5 do 3 milionów, a w jej wyniku notuje się zgony około 400 osób. W bieżącym okresie zanotowano już około 1,8 miliona chorych i 101 zgonów w jej wyniku. Przykładowo w ostatnich latach w Afryce notuje się zgony na malarię od 30 do 50 tysięcy osób rocznie. Więc do tego zagrożenia nowym wirusem należy podchodzić poważnie ale nie można siać paniki i tworzyć przed nim wyjątkowy strach. Za dwa, trzy miesiące nikt już o tej chorobie nie będzie mówił.
NIE WIEM CO GORSZE TEN WIRUS CZY 30 ROCZNICA TRANSFORMACJI CZYLI ROZKRADANIE DOBRA NARODOWEGO PRZEZ BOLKA DONKA I KOMUNE I TO JEST ZLE I WIRUS TEZ ALE Z CZEGO SIE CIESZYC TEJ TRANSFORMACJI ZLODZIEJE SMIEJA SIE W KULAK