Historia trzymiesięcznego Kajetana skatowanego przez ojca wstrząsnęła elblążanami. Niestety podobne przypadki, często nie wychodzą na światło dzienne. Przemoc wobec dzieci to nadal poważny problem, również w Elblągu.
W czterech ścianach domów dzieci nadal doświadczają krzywdy ze strony najbliższych. O tych najtragiczniejszych przypadkach często dowiadujemy się z mediów, ale przemoc wobec dzieci niestety nadal jest dużym problemem, również w Elblągu. O tym, jak wygląda ta sytuacja najlepiej wiedzą pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Tylko w tym roku 112 rodzin objętych jest wsparciem asystenta rodziny, w 34 przypadkach MOPS złożył wnioski o wgląd w sytuację opiekuńsko-wychowawczą w rodzinie, a w przypadkach 35 dzieci sprawy zostały skierowane do sądu i odebrane zostały one rodzinie.
Sprawa trzymiesięcznego chłopca skatowanego przez to najgłośniejszy ostatnio przypadek. Niestety dzieci o wiele częściej doświadczają przemocy. Najczęściej mamy do czynienia, po weekendach, z różnego rodzaju złamaniami, skręceniami. Nasi pracownicy przychodzą i mówią, że w danej rodzinie np. Jacek czy Ola znów mają naderwane ucho, albo coś się stało z rączką i była interwencja policji. Pracownicy rozmawiają z rodziną i okazuje się, że każdy ma inną informację o tym, co się wydarzyło. Tu zapala się lampka, że w tej rodzinie dzieje się coś złego
- mówiła Beata Kulesza, dyrektor MOPS, podczas Komisji zdrowia i spraw społecznych.
Dzieci doświadczają jednak nie tylko przemocy fizycznej, ale też psychicznej. Są zaniedbywane, doświadczają głodu. - Coraz częściej spotykamy się z takimi przypadkami, że rodziny, które korzystają ze świadczeń, wszystko wydają jednego dnia. Na koniec miesiąc na nie mają już pieniędzy na kupienie jedzenia dla dzieci, wtedy asystenci muszą dawać dodatkowe kwoty. W tych rodzinach często są naprawdę wysokie kwoty, ale nie ma tej racjonalności - dodaje Beata Kulesza.
Jak podkreśla dyrektor MOPS, do przemocy nie dochodzi tylko w tzw. patologicznych rodzinach.
Nie można powiedzieć, że przemoc jest tylko w rodzinach naszych podopiecznych. Coraz częściej mamy do czynienia z rodzinami, które nie są rodzinami dysfunkcyjnymi, korzystającymi z naszej pomocy, ale tzw. dobrymi domami. Takie przypadki zgłaszają nam również szkoły, że coś złego się dzieje. To są podbite oczy, uszkodzenia warg, naderwania uszu. Coraz częściej są to również różnego rodzaju oparzenia
- dodaje.
Warto pamiętać, o tym, aby nie być obojętnym na przemoc wobec dzieci. Jeśli np. słyszymy za ścianą płacz dziecka, krzyki, widzimy siniaki na ciele znajomego dziecka, to są sytuacje, w których warto reagować. Swoje obawy możemy zgłosić w MOPS lub dzwoniąc do "Niebieskiej Linii" pod numer 801 12 00 02.
A tak technicznie: skoro wydają (nasz wspólne) pieniądze nieracjonalnie, a kwoty wcale nie są małe i do tego musimy się na koniec miesiąca dorzucać, żeby dzieci miały co jeść, to nie można tej jednej większej kwoty podzielić na mniejsze tygodniówki? Przecież za tą "nieracjonalność" płacimy wszyscy...Pan płaci, Pani płaci, tylko ani Pani ani Panu nikt nie da na koniec miesiąca, jeżeli postanowią przepuscić wyplatę na żelki czy inne chrupki.
Po 20 każdego miesiaca są wypłacane świadczenia rodzinne i wychowawcze, tj. zasiłki rodzinne i 500+, więc zastrzyk gotówki się pojawia automatycznie. Po co dodatkowe zasiłki na koniec miesiąca.
Bo klaps to nie bicie, a po tem 2, 3 klasy a po tem mocniej. Kiedyś słyszałem jak babcia mówiła do wnusi chodź tu bo klapa dostaniesz. Sam jej (babci) klapa chciałem dać, ale bym zniżył się do jej poziomu. Bicie to nie rozwiązanie, mimo że werblane pomoce nie pomagają. Słownie też można kogoś uderzyć.
do pracy pognac a nie na koniec miesiąca dodatki dawać jeszcze a dzieci chodza glodne i brudne po śmietnikach grzebią na ul.Malborska .Elbląg.