Lech Trawicki od tygodnia jest nowym dyrektorem Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu. Dla tej funkcji zrezygnował z kierowania Kuźnią Wodną w Oliwie. W rozmowie z info.elblag.pl mówi, dlaczego na to się zdecydował i jakie ma plany odnośnie do elbląskiego muzeum.
W maju tego roku z elbląskiego muzeum odeszła wieloletnia dyrektor tej instytucji Maria Kasprzycka. Miasto stanęło przed trudnym zadaniem znalezienia jej następcy. Ostatecznie wybór padł na Lecha Tarwickiego, archeologa, byłego zastępcę dyrektora Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni, a ostatnio kierownika Kuźni Wodnej w Oliwie, będącej oddziałem Muzeum Gdańska. Obowiązki dyrektora MA-H w Elblągu podjął 3 czerwca. W rozmowie z info.elblag.pl mówi m.in. o swoich planach związanych z tą instytucją.
Dlaczego zdecydował się pan przystać na propozycję władz miasta i objąć stanowisko dyrektora Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu?
To trudne pytanie. W ostatnim miejscu zatrudnienia, czyli w oddziale Muzeum Gdańska - Kuźni Wodnej Oliwie- unikatowym zabytku techniki o rodowodzie sięgającym 1597 r., którym kierowałem, miałem wiele satysfakcji z uczestniczenia w przywracaniu zabytkowi dawnej świetności oraz ze współpracy z kowalami zrzeszonymi w Stowarzyszeniu Polskich Artystów Kowali SPAK, Stowarzyszeniu Kowali Polskich z Muzeum Kowalstwa w Wojciechowie i Forum Kowalskim. Zapytanie o gotowość kandydowania otrzymałem w momencie, kiedy po ponad roku pracy udało nam się uruchomić jeden z zabytkowych młotów wodnych nieczynny od dziesięcioleci. Decyzja więc nie była łatwa. To jednak była propozycja nie do odrzucenia. W muzealnictwie bycie dyrektorem placówki muzealnej daje możliwości kreowania działań z zakresu realizacji zadań ustawowych i statutowych i jednocześnie weryfikuje kwalifikacje i umiejętności muzealnika. Przed takimi wyzwaniami nie należy się uchylać.
Znał pan elbląskie muzeum wcześniej?
Pierwszy mój kontakt z muzeum był w 2008 roku podczas organizacji wystawy "Fala za falą. Życie codzienne na pokładach polskich okrętów podczas II wojny światowej", której byłem pomysłodawcą i kuratorem. Pani dyrektor Maria Kasprzycka zaprosiła tutaj wtedy Stowarzyszenie Lastadia i Gdańskie Towarzystwo Fotograficzne. Zrobiliśmy wystawę wielkoformatowych odbitek wykonanych w ciemni z oryginalnych negatywów. Tak szczęśliwie się złożyło, że na pięciu zdjęciach uwieczniony był żyjący wówczas mieszkaniec Elbląga, mat. Jan Mielcarzewicz z ORP Krakowiak. Rozpoznał go syn i spotkanie z weteranem opowiadającym swoje wspomnienia związane z konkretnymi zdjęciami, to był fantastyczny moment. Moje kontakty z Elblągiem można więc datować 10 lat wstecz. W tym samym czasie sprowadziliśmy do muzeum Rzymian z Legionu Rapax XXI oraz zabiegaliśmy ze Stowarzyszeniem Lastadia o zachowanie kutra rakietowego ORP „Władysławowo". Dzięki współpracy stowarzyszenia z muzeum udało się okręt ocalić i obecnie jest on atrakcją Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu.
Przez te dziesięć lat muzeum w Elblągu bardzo się zmieniło, przeszło dwie znaczące modernizacje i remonty. To było dla pana zaskoczenie?
Rzeczywiście zmieniło się bardzo dużo, nie spodziewałem się aż tak zmodernizowanej placówki. Odwiedziłem ją, gdy tylko otrzymałem zapytanie, czy byłbym zainteresowany kandydowaniem na dyrektora i obejrzałem wystawy. Jednak dopiero w poniedziałek, pierwszego dnia pracy, dzięki pracownikom, obejrzałem cały obiekt. To naprawdę dobrze wygląda. Taka placówka to duże wyzwanie. O wiele łatwiej jest przejmować placówkę do remontu, niż wyremontowaną, taką gdzie na każdym kroku widać zasługi poprzedników. Na pewno trudniej będzie się wykazać własnymi sukcesami. Budynki są świeżo wyremontowane, są nowe wystawy. Będzie trzeba dużo starań, aby w takich warunkach zasłużyć na uznanie zwiedzających i organizatora muzeum.
Ma pan jednak na pewno przynajmniej już zarys swojego pomysłu na elbląskie muzeum?
Oczywiście jest program, który złożyłem po zapytaniu władz miasta, czy jestem zainteresowany kandydaturą na to stanowisko. To jedno z najbardziej rozpoznawalnych muzeów w Polsce, które swoją sławę zbudowało na pracach archeologicznych na Starym Mieście, skąd pochodzą fantastyczne zbiory, do tego dochodzą zbiory z okresu rzymskiego, a także legendarne Truso. Już z samej nazwy wynika, że to na pierwszym miejscu jest to muzeum archeologiczne, a dopiero potem historyczne. Wydaje mi się jednak, że powinniśmy zająć się również historią najnowszą i nowożytną Elbląga. Tutaj mamy niewątpliwie dziedzictwo wielokulturowe, począwszy od czasów rzymskich, pogańskich Prusów, poprzez krzyżaków, miasto hanzeatyckie, po współczesność. Tę różnorodność, wielokulturowość należałoby pokazać. Doświadczenia muzeum Gdańska, które stara się budować tożsamość gdańszczan, można przenieść tutaj, tak aby to muzeum budowało współczesną tożsamość elblążan w oparciu o historię miasta i regionu. Myślę, że w Elblągu powinna powstać, np. kolekcja muzealiów związanych z historią od 1945 roku do współczesności, a zwłaszcza związanych z lokalnym przemysłem. Od pierwszej połowy XIX w. Elbląg był nowoczesnym miastem przemysłowym i portowym. Zakłady F. Schichau'a i fabryka samochodów Komnick'a to są marki owiane legendą. Torpedowce Schichau'a eksportowane były na cały świat, m. in. do Chin i Brazylii. Ta stocznia rozpoznawalna na całym świecie, miała swoją filię w Gdańsku. Elbląg niestety przegrał kilkusetletnią rywalizację z Gdańskiem, jeżeli chodzi o pozycję w handlu, dostęp do morza, ale mimo tej gorszej lokalizacji, to w Elblągu powstała i miała swoją kolebkę stocznia, która prężnie działała do 1945 roku i budowała olbrzymie, nowoczesne statki i okręty. Część jej spuścizny jest przechowywana Archiwum Państwowym w Malborku, można tam znaleźć część ocalałej z pożogi wojennej dokumentacji technicznej. Co więcej, na Bałtyku są wraki statków budowanych w Elblągu. Być może archeologia podwodna jest sposobem na pozyskiwanie elbląskich zabytków związanych z historią budownictwa okrętowego i żeglugi.
To przyciągnie zwiedzających?
Oczywiście chciałbym zachęcić elblążan do tego, aby jak najczęściej odwiedzali muzeum. Zastanowimy się z załogą, czy zrobić to poprzez wystawy czasowe, czy np. pokazy grup rekonstrukcyjnych i dawnych rzemiosł. Ilość takich pomysłów funkcjonujących w innych placówkach na świecie, również w Polsce jest tak duża, że możemy się na nich wzorować i zobaczyć co w Elblągu się sprawdzi i wpłynie na zwiększenie frekwencji. Wiadomo, że będę się starał przenieść swoje doświadczenia z poprzednich placówek na grunt elbląski. W ostatnich latach, w Kuźni Wodnej w Oliwie, organizowałem pokazy kowalskie, więc zrobienie tutaj podobnych pokazów rzemiosł, jest jednym z oczywistych pomysłów.
Od czego chciałby pan rozpocząć pracę na stanowisku?
Od zapoznania się z instytucją, poznania załogi, wtedy będę mógł zweryfikować swoje propozycje programowe. Na pewno przy tak dużych zbiorach własnych, dobrze wyposażona w nowoczesny sprzęt, pracownia konserwacji zabytków jest niezbędna. Trzeba będzie więc znaleźć na nią miejsce, i szukać środków zewnętrznych na zakup wyposażenia.
Dalej współpraca z Urzędem Miasta, lokalnymi instytucjami i firmami w zakresie realizacji celów statutowych na zasadzie wzajemności świadczeń. Współpraca z zamiejscowymi muzeami o podobnym profilu w zakresie wymiany wystaw i tzw. dobrych praktyk. Rozpoczęcie poszukiwań i badań podwodnych z udziałem wiodących instytucji i stowarzyszeń posiadających doświadczenie w tego typu działaniach. Współpraca z elbląskimi jednostkami wojskowymi w celu promocji lokalnych tradycji wojskowych i promocji obronności. To są chyba pierwsze tematy do uzgodnień z partnerami z innych instytucji. Również samą strukturę organizacyjną trzeba dostosować do potrzeb muzeum. Na pewno brakuje tutaj stanowiska głównego inwentaryzatora, który kontroluje w każdym muzeum przestrzeganie zapisów prawa w zakresie ewidencji zbiorów i ruchu muzealiów.
Tak naprawdę to rola dyrektora, poza prestiżem, zmusza do spełnienia często sprzecznych oczekiwań osób odwiedzających muzeum, załogi i organizatora. Jest to trudna rola łącznika. Aby jej sprostać, najpierw muszę w możliwie krótkim czasie poznać oczekiwania Urzędu Miasta, załogi muzeum a przede wszystkim zwiedzających, a zwłaszcza mieszkańców Elbląga.
Po tym słowotoku widzę, że facet świetnie pasuje do mocodawcy z UM. Jedna wpadka na samym początku - pochwalił zasługi i osiągnięcia muzeum pod kierunkiem Pani Marii Kasprzyckiej, więc może już nic nie robić przez 3 lata co najmniej. Druga wpadka - umieścił to muzeum wśród najlepszych i porzucił dla niego Muzeum Gdańska - przecież nie mógł nie wiedzieć, że wg opinii kogoś z UM Muzeum Elbląskie , to niszowa zabawka do likwidacji a nie utrzymania i rozwoju, bo basen jest ważniejszy. Ciekawe czy i jak pokona beton administratora miasta, czy przyjmie postawę administratora. No i nie raczył powiedzieć, że zaproponowano mu pensję znacznie przekraczającą to co dał mu Gdańsk w Kuźni.
Promocja obronności? WTF?
A kiedy będzie wodowana pierwsza łódź podwodna? Bo prezydent chyba się już szykuje na przecięcie wstęgi i "rozbicie" szampana?
Może wreszcie doczekamy się w Elblągu że będą eksponaty czyli dawne statki wycofane lub uratowane przed wyzlomowaniem. Czytajac artykul stwierdzamy ze jest szansa na normalnosc i rozwoj w wielu dziedzonach.
~Szansa - o, tak, jest szansa złapać szympansa , a jak pójdzie gładko to i całe stadko. To ty jesteś tym, który twierdził że to muzeum jest niszowe. A jednak tą niszę objął znajomy światowej sławy muzealnik. Chcesz utrzymywać złom nie pływający? Policz ile to kosztuje i czy jest na to miejsce w "oceanicznym porcie" Elbląg. Chcesz zaopiekować się tym , czym nie chce się zająć złomowisko, bo opłacalność żadna. Mieszkaniec zapłaci za fanaberie kumpli. Jaki morski eksponat postawisz jako muzealny? Nocnik włodarza? Nic się nie zmieni poza kontrolowanym przepływem kasy "na muzeum". Administrator buduje węzeł przesiadkowy to i zbuduje węzeł muzealny z jedynym eksponatem - wyciskarką petunia. Skoro facet mówi o dziesiątkach kierunków, to żadnego nie zrealizuje.
Masz wpływy u witusia, więc podpowiedz mu aby nowy nominat z muzeum zakupił za miejskie pieniądze złom z Chrobrego i za darmo sobie wziął na dziedziniec muzeum gruz z Dolinki i szuwary po adolfie. A jeżeli wytrzyma kilka lat, to i czerwone buty edka oraz kalendarz dzienny zajęć witusia. Osobną gablotę zapełnią "interpelacje", historia słupów i listy wpłat na kww 2014 i 2018 z opisem kariery wpłatomatów. Przy każdym zestawie gablot należy umieścić foty Flipa , Flapa jako twórców tych zbiorów. Chłop się wpakował pod witolda i przeżyje jeśli zależy mu na kasie a nie na muzeum. Nie współczuję.