Przystań kajakowa Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, położona na lewym brzegu rzeki Elbląg, przy ul. Radomskiej 5, zmieniła się dziś w miejsce szkoleniowe Ochotniczej Straży Pożarnej Ratownictwa Wodnego oraz Policji. - Musimy podnosić swoje kompetencje - zaznaczył Krzysztof Konkol, prezes OSP RW w Elblągu.
W ćwiczeniach brało udział 12 Ochotników Straży Pożarnej oraz 2 policjantów i... 3 łodzie. - Chcieliśmy sprawdzić nasz akwen pod względem ratowniczym, zgrać służby, czyli naszą Ochotniczą Straż Pożarną oraz Policję. W naszych szeregach są też osoby, które pracują zawodowo w Straży Pożarnej. Na podstawie porozumienia robimy takie szkolenia i będą się one odbywały cyklicznie - mówił Jacek Sangin, Naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnej Ratownictwa Wodnego w Elblągu.
Dlaczego organizowanie tego typu szkoleń jest ważne?
Chodzi o to, żeby skoordynować działania ratownicze na wodzie, żebyśmy my, jako służby, potrafili współdziałać, aby zapewnić jak najlepsze bezpieczeństwo. Okres letni, wakacyjny sprawia, że osób przebywających na wodzie jest coraz więcej
- zaznaczył Jacek Sangin.
- Przychodzą do nas nowi członkowie. Dochodzi do naturalnej wymiany pokoleniowej. Młodzi muszą poznać techniki ratunkowe, zapoznać się ze sprzętem, pływać z naszymi jednostkami ratowniczymi, bo bez tego nie będą w stanie opanować tych technik - wyjaśniał Krzysztof Konkol.
To nie jedyny powód, dla którego warto jest organizować tego typu ćwiczenia. - Takie sytuacje pomagają w poznaniu słownictwa, którym się posługujemy. Gwara techniczna, jakiej używamy, pozwala na szybsze działanie w trakcie akcji - opowiadał Krzysztof Konkol. - Nie ma czasu na to, aby pełnym zdaniem powiedzieć: "Proszę podać automat oddechowy", tylko mówimy "daj automat". Każdy musi wiedzieć, co oznaczają zwroty "podaj drugi stopień" czy "rzuć rzutkę". Trzeba reagować szybko. Wiedza musi wychodzić z praktycznego podejścia, a nie teorii.
Szkolenie, które odbyło się dziś na przystani zakończyło się sukcesem. - Przećwiczyliśmy to, co chcieliśmy - zapewniał Krzysztof Konkol. - W praniu wyszły inne elementy, z którymi spotykali się np. policjanci z Policji Wodnej. Taka wymiana i teoretyczna, i praktyczna, na pewno pomaga w późniejszej współpracy.
W razie potrzeby punkt kierowania Państwowej Straży Pożarnej deleguje Ochotniczą Straż Pożarną do akcji, w której ściśle muszą oni współpracować z policjantami. - Dla tych, którzy robili dane czynności pierwszy raz wszystko mogło być pewnym przeżyciem. Jednak większego zaskoczenia nie było - dodał Krzysztof Konkol.
Najtrudniejszym zadaniem jest chyba wyciągniecie osoby na łódź ze względu na to, że łódź ma określone gabaryty. Szkolenie w tym zakresie jest moim zdaniem niezbędne
- podkreślił Jacek Sangin.
Uczestnicy szkolenia skupili się przede wszystkim na metodach ratowania osób tonących. - Wyciąganie osoby, która wpadła do wody, za pomocą rzucenia koła ratunkowego, rzutki, bezpośrednie podejmowanie na łódź pływającą przy pomocy deski ratunkowej, a także ręczne wyciąganie - wymieniał Krzysztof Konkol. - Takie same ćwiczenia wykonywaliśmy przy wyciąganiu na nadbrzeże czy pontony pływające. Płetwonurek- ratownik skoczył do wody na szelkach asekuracyjnych i linie, podpływał bezpośrednio do tonącego, chwytał go chwytem ratowniczym i odholowywał na jednostkę ratunkową.
Choć pływać w Rzece Elbląg nie można od lat, to jednak wciąż znajdują się amatorzy łamania tego zakazu. - To jest akwen morski zaliczany do morskich wód - przypomina Jacek Sangin. - Niestety ludzie, mimo zakazu, kąpią się z Rzece Elbląg, bądź wpadają do wody. Zależy nam na tym, aby czas reagowania był jak najszybszy, by pomóc ludziom.
Super materiał. Gratulacje dla redakcji i organizatorów
NA zdjęciu n1 i 71 widać że łodziach została przekroczona ilość dopuszczalna osób przewidziana w dowodzie rejestracyjnym łodzi motorowej, ciekawe co na to inspektorat , ale nic się nikomu nie stało to udało się, pokazuje to też że ludzie opowiedziani za zakup sprzętu nie przewidują że potrzeby w sprzęcie są większe. W naszym mieście dalej występuje bylejakość i obstawianie stanowisk swoimi ludzmi. Ciekawe gdzie reszta policjantów-wodniaków tylko dwóch się szkoliło. Dobrze że żaden się nie utopił bo bez kapoku widać.