Już w zeszłym roku występował problemy z zegarem na Bramie Targowej, który spieszył się i każdą godzinę wybrzmiewał 5 minut przed czasem. Urzędnicy miejscy zapewniali, że do końca 2013 roku usterka zostanie naprawiona. Jednak dziś zegar spieszy się już o całe 10 minut. A w zasadzie spieszył, gdyż wczoraj (7 maja) znalazł się w końcu zegarmistrz, który naprawił zepsuty czasomierz.
Stały punkt odwiedzin turystów podczas zwiedzania naszej starówki stanowi od zawsze Brama Targowa – jedyna zachowana do dnia dzisiejszego z czterech, z dawnego obramowania obronnego Starego Miasta. Do lat 70-tych XX wieku pod Bramą Targową przejeżdżał tramwaj; jednak okres powojenny nie był łaskawy dla tego zabytku: zaniedbana przez lata Brama niszczała w zapomnieniu. Ze względu na niebezpieczeństwo opuszczono dwie kraty, uniemożliwiając wstęp do budynku mieszkańcom oraz blokując drogę tramwajowi, który przez krótki okres po wojnie jeździł tym samym torowiskiem, co przed nią.
Dopiero dofinansowanie unijne z lat dwutysięcznych pozwoliło odzyskać świetność zabytkowi. Dziś, na wysokości ok. 26 metrów z punktu widokowego znajdującego się we wnętrzu bramy obserwować można panoramę Elbląga na wszystkie strony świata. 14 lat temu Brama odzyskała także zegar z chronometrem, czyli systemem, który mierzy czas w oparciu o urządzenia elektroniczne i łączność radiowa i satelitarną, który ufundował miastu Ortwin Runde, ówczesny nadburmistrz Hamburga, który urodził się w Elblągu.
Zegar trwa na Bramie od lat, jednak już w zeszłym roku pojawiły się problemy co do dokładności wskazywanego przezeń czasu. Zegar spieszył się o 5 minut. Sprawą zainteresowały się wtedy elbląskie media, zaś miejscy urzędnicy wskazywali, że usterkę najprawdopodobniej spowodował wiatr: wskazówki zegara są bowiem duże i silne podmuchy miały je wtedy lekko przestawiać. Obiecano, że do końca roku usterka zostanie naprawiona.
Minęło kilka miesięcy i dziś jednak cyferblat zegara na Bramie nadal wskazuje godzinę inną niż ta, którą elblążanie widzą na wyświetlaczu swoich czasomierzy. Zegar spieszy się bowiem już o całe 10 minut. I okazuje się, że sprawcą całej usterki raczej nie był i nie jest wiatr, a popsuty sterownik elektryczny, który stanowił serce czasomierza. Stwierdził to wczoraj (7 maja) zegarmistrz, który przyjechał ze Szczecina, by zegar naprawić.
- Czasomierz na Bramie Targowej sterowany jest radiowo z Frankfurtu nad Menem – wyjaśnia Łukasz Mierzejewski z zespołu prasowego UM w Elblągu. - Wczoraj do Elbląga przyjechał zegarmistrz ze Szczecina, który po przeglądzie stwierdził popsuty i niedziałający sterownik elektryczny, zamontowany w zegarze. Przez to czasomierz nie miał podawanego sygnału czasu, nie regulował go i pracował niejako "po swojemu".
Wczoraj sterownik został wymieniony na nowy. Koszt wykonania zadania, łącznie z dojazdem zegarmistrza, zamknął się w kwocie niespełna 2 tys. zł.
2 tys.zł ? Jeny ale koszty, śmiechu warte ,przy budżecie 600 milionów .To ci dopiero wydatek!!!
ciekawe czy był przetarg na zegarmistrza?
Nic wiecznie nie trwa. Miał prawo popsuć się po tylu latach eksploatacji.