Do makabrycznego wypadku lotniczego doszło dzisiaj ok. godziny 18:00 na Zalewie Wiślanym w Kątach Rybackich. Według świadków z silnika motolotni, którą leciało dwóch mężczyzn wydobywał się dym po czym maszyna spadła do wody.
Obaj mężczyźni z obrażeniami ciała, głównie poparzeniami, zostali przetransportowani do szpitala śmigłowcem oraz karetką pogotowia. Jeden z mężczyzn, który siedział bliżej silnika ma bardzo poważne poparzenia pleców, z kolei drugi z mężczyzn odniósł uraz ramienia.
Akcja wydobywania wraku motolotni, którą prowadziły jednostki BSR ze Sztutowa i Tolkmicka trwała do późnych godzin wieczornych. W poniedziałek do Kątów Rybackich przyjadą technicy z Komisji Badania Wypadków Lotniczych, którzy będą wyjaśniać przyczyny tej katastrofy.
Widzieliśmy z małżonką wypadek z odległości ok. 200 m , silnik zapalił się w powietrzu z 50 m nad ziemią po ok 10-15 sek. motolotnia wraz z załogą uderzyła w wodę , po zderzeniu z taflą wody nastąpił wybuchł . Słup ognia miał ok. 15 m wysokości . Zanim dobiegliśmy do przystani rybacy wypłynęli łodzią na pomoc gdyż motolotnia rozbiła się tuż za trzcinami . Moim zdaniem prowadzący motolotnię zachował 100% zimnej krwi i nie pozwolił na rozbicie się na lądzie tylko w wodzie przy brzegu ( wydaje mi się , że w przypadku rozbicia na lądzie szanse na przeżycie mieliby znikome ) . Chłopaki mieli potwornie dużo szczęścia .
Około godz 18:30 byłam na rowerze w Elblągu na starówce i widziałam jak leciała motolotnia w kierunku zalewu, możliwe że to ta sama motolotnia.
czy wiadomo w jakim stanie są motolotniarze ?