Prokuratura Okręgowa w Elblągu czeka na opinię biegłych w sprawie śmierci noworodków z Lubawy, które matka dusiła i chowała w domowym zamrażalniku. Znana jest już jedna opinia specjalistów w tej sprawie - Lucyna D. w chwili popełniania tej zbrodni była całkowicie poczytalna. Śledztwo w tej sprawie przedłużono do 9 stycznia.
Wiosną br. opinią publiczną wstrząsnęła wiadomość o tym, iż 41-letnia Lucyna D. mieszkanka Lubawy, na przełomie lat 2009-2013 zamordowała trójkę swoich dzieci dusząc je, a ich ciała wkładała do lodówki. Policjanci pojawili się w domu D. po anonimowej informacji, że 41-latka nagle przestała okazywać ślady ciąży i mogła urodzić i sprzedać dziecko. Na miejscu funkcjonariusze dokonali makabrycznego odkrycia. Kobieta podczas przesłuchania wyjaśniała śledczym, że ciała noworodków chowała do zamrażarki, bo "nie potrafiła sie rozstać".
Sprawie nadano tok stawiając kobiecie zarzut potrójnego morderstwa, za które może grozić kara nawet dożywotniego więzienia. Lucyna D. trafiła do aresztu w Ostórdzie, gdzie była m.in badana przez biegłych z zakresu psychiatrii. Do Prokuratury Okręgowej w Elblągu wpłynęła już ich opinia w tej sprawie. Wynika z niej, że w trakcie dokonywania zabójstw kobieta była poczytalna - Biegli uznali, że nie ma podstaw, żeby doszukiwać się u podejrzanej ograniczenie poczytalności; zarówno zdolność rozpoznania znaczenia czynów, jak i zdolność pokierowania swoim postępowaniem była zachowana - mówi prokurator Jerzy Waryszak z Prokuratury Okręgowej w Elblągu. - W ocenie biegłych nie występowały u podejrzanej jakiekolwiek inne zakłócenia czynności psychicznych, które mogłyby mieć wpływ na jej poczytalność.
Z zeznań złożonych przez Lucynę D. wynika, że kobieta rodziła synów, wkładała do foliowych toreb, by traciły oddech, a potem zamrażała ich ciałka w lodówce. Trudno też orzec, czy wszystkie noworodki nie żyły w momencie, gdy ich ciała trafiały do zamrażalki - tego bowiem nie potrafiła wyjaśnić sekcja zwłok dzieci, przeprowadzona w połowie kwietnia br. Dlatego kwestie przyczyn zgonu, czasu i śmierci dzieci ma wyjaśnić kolejna opinia biegłych, na którą prokuratura wciąż czeka. trudno też powiedzieć, czy kobieta będzie sądzona w Elblągu - Najpierw musi zostać skierowany akt oskarżenia, na który cały czas czekamy, dlatego tych faktów nie możemy uprzedzać - tłumaczy prok. Waryszak.
Razem z Lucyną D. w kwietniu br. zatrzymano także jej męża. Januszowi D. śledczy nie postawili jednak zarzutów i zwolnili go do domu. Zostały mu jednak ograniczone prawa rodzicielskie do pozostałej czwórki żyjących dzieci, które wychowywał razem ze swoją żoną. Prokuratura zastrzegła jednak, że sytuacja procesowa mężczyzny może się zmienić w dalszym śledztwie.
I jak się okazuje w tej kwestii Janusz D. może nie być całkowicie bez winy. W Sądzie Rejonowym w Iławie dowiedzieliśmy się, że jutro, 4 grudnia, rusza sprawa z powództwa rodziców Lucyny D. o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad ich córką przez jej męża.
O nareszcie za pana policjanta tez sie wezmą ,brawo rodzice kobiety ,mysle ze nigdy by do tego nie doszło gdyby nie mąz kobiety .