„Kotwice pewności. Wojny kulturowe z popnacjonalizmem w tle" to tytuł książki, wydanej w tym roku, której autorem jest wybitny profesor Wojciech Burszta. Gościł on, na drugim już spotkaniu, zorganizowanym w elbląskim Salonie POLITYKI. Odbyło się ono, wczoraj. 9 maja, w sali audiowizualnej Biblioteki Elbląskiej.
Zdaniem gospodarza spotkania, Mirosława Pęczaka, to - Jedna z ważniejszych książek o kulturze, jakie zostały wydane w nowej Polsce – III RP. Porusza problemy uniwersalne, znajdujące się w katalogu dzieł naukowych - mówi.
Książka ta jest ważna w odniesieniu do dyskursu publicznego. Tego, co jest zainteresowaniem szerokiej publiczności. Chodzi mianowicie o to, że bardzo ważnym odkryciem w myśleniu potocznym, oficjalnie reprezentowanym przez opinię publiczną, po ’89 roku, było odkrycie, że częściej rządzi nami konflikt, a nie harmonia.
Książka przedstawia konflikty, między opcją uniwersalną i lokalną, kosmopolityczną i „tutejszą”. Opisuje ona, różne opozycje zogniskowane na tym, jak się różnimy. Autor przedstawia wielowymiarowe epizody walk, toczących się o tytułowe zakotwiczenie naszych poglądów, przekonań w masowo wyznawanych zbiorach poglądów. Dotyczą one, seksualności, rodziny, tradycji, obyczajów, kultury, pamięci narodowej, nacjonalizmu.
Jak podkreśla autor, książka powstała, z bardzo osobistych względów. - Nie wsłuchuję się w polityków, celebrytów. Słucham ludzi, wędrując po miejscach, z którymi każdy jest w jakiś sposób związany, widzę, że coś się zmieniło. – mówi prof. Wojciech Burszta. - Ludzie zaczynają wyrażać opinie aksjologiczne, nie mówią o tolerancji czy zrozumieniu. Mówią: to jest dobre, a to złe, to wolno, a tego nie. Te opozycje, były motywacją do tego, aby zbadać to zjawisko.
Opisywana w książce opozycja my-oni, rozpisuje się na wiele różnych aspektów naszego życia. -Zaczynamy myśleć o innych, właśnie według tej zasady. Spór, toczy się w imieniu moralności. Tutaj nie ma możliwości, aby przyjąć stanowisko. Dlatego, przyjrzałem się na spokojnie argumentom obu stron. Takie właśnie, beznadziejne zadanie ja, w tej książce podjąłem – śmieje się autor.
W tytule obecny jest termin popnacjonalizm. Warto go wyjaśnić. – Piszesz o różnych przejawach nacjonalizmu bez uprzedzeń – inicjuje rozmowę Mirosław Pęczak. – Mówimy o jakiejś opcji, która zawsze stawia sobie wroga. Jest on konieczny po to, aby określić własną tożsamość.
Na co profesor odpowiada. - Fenomen popnacjonalizmu polega na tym, że tego wroga nie ma. Musi się pojawić, żeby zbudować uczucia patriotyczne. Popnacjonalizm, to taka „lajtowa” wersja nacjonalizmu – mówi Wojciech Burszta. –Kanalizuje on w pewien sposób nasze uczucia, jednocześnie pozwala, na co dzień czuć przynależność do grupy – tłumaczy autor.
Prosty przykład jaki podaje autor, dla definicji popnacjonalizmu – Po triumfie Borussi Dortmund nad Realem, to Polska wygrała. Przyjechało kilka tysięcy polskich emigrantów, żeby machać flagami, dziękować „Lewemu” – mówi profesor. -Może być również porównanie frekwencji telewidzów przy oglądaniu Formuły 1, kiedy startował Kubica, a kiedy nie – podaje Mirosław Pęczak. To i wiele innych ciekawych spostrzeżeń można odnaleźć w książce „Kotwice pewności. Wojny kulturowe z popnacjonalizmem w tle" autorstwa prof. Wojciecha Burszta.
Na salony Polityki zacznę chodzić ja przestanie tam przychodzić Pęczak!
A mnie nikt nie zaprosił .... czuję się zlekceważony normalnie. hehe ...
Fenomen nacjonalizmu zaczyna się rozumieć po kilku latach wegetacji bez normalnej pracy i innych źródeł dochodu. Dzięki ci boże za tak wnikliwych profesorów
popprofesor od popnauki tłumaczy popproblemy popnacjonalizmu w poprzeczywistości. Konflikty tworzone są na potrzeby interesów przez "elity" finansowe, a manipulacja dystrybucją dochodów służy ich eskalacji. W sytym społeczeństwie jest mało konfliktów co przeszkadza w kontroli, manipulacji i "interesy" psuje. Nobla nie dostanę, bo te prawdy są znane od lat.
Mariuszku,na Salony POlityki nikt nie zaprasza.Trąbią o tym w mediach.Frekwencja wyższa niż na Twoich spotkaniach. TYlko ,że wiesz...sama nazwa-Salony....nie wiem ,czy TY...?