Rosnące zainteresowanie złodziei dwoma kółkami to efekt mody na pedałowanie, która w ostatnich latach opanowała Polskę. O ile jeszcze kilka lat temu sprzedawano po niespełna 400 tys. rowerów rocznie, o tyle w ubiegłym roku nabywców znalazło już 571 tys. - podaje zeszłotygodniowy serwis dziennik.pl. My pytamy, czy ten problem widoczny jest także w naszym mieście.
- Od początku roku w Elblągu skradziono 34 rowery – wyjawia statystki Jakub Sawicki z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Elblągu. To dużo czy mało, pytamy? Dużo, bo jak się okazuje, w zeszłym roku, w naszym mieście, uaktywniło się 45 złodziei coraz bardziej popularnych u nas, jednośladów.
Wsiąkają jak kamfora?
Nie ma również bezpiecznego miejsca do przechowywania roweru. Te giną już wszędzie - W Elblągu rowery najczęściej są kradzione z piwnic i z klatek schodowych – mówi Jakub Sawicki - Bywa też tak, że giną rowery pozostawione bez zabezpieczenia np. pod sklepem – dodaje.
Ciągle jeszcze żyjemy w przekonaniu, że nas kradzieże nie dotyczą, nic złego się nie stanie, a złodziej nie połasi się „na moje”. Właściciele bicyklów zostawiają swoje rowery „na sekundkę” bez żadnego zabezpieczenia. A w naszym mieście cyklistów jest coraz więcej. To efekt zmian, jakie widoczne są w Elblągu i likwidowania barier dla rowerzystów, za które Miasto należy szczerze pochwalić.
Statystki sprzedaży jednośladów również są zadowalające. – Rowery sprzedają się u nas jak świeże bułeczki – mówi pan Adam, sprzedawca w jednym z elbląskich sklepów rowerowych. – W zeszłym roku sprzedaliśmy ich 126 sztuk różnych firm, a w tym roku liczba ta znacznie przekroczyła już swoją wielokrotność – wyjawia mężczyzna. – Ceny są różne, bo te renomowanych marek liczone są w tysiącach złotych, chociaż takie jednoślady w Elblągu sprzedają się znacznie słabiej – mówi. - Szczególnie popularne są modele miejskie, a te można kupić już od kilkuset złotych w górę – dodaje pan Adam.
I tak naprawdę to właśnie rowery ze średniej półki są łakomym kąskiem dla złodziei – Bo wiedzą, że taki towar będzie im łatwo sprzedać – mówi 23-letni Michał Dembski, któremu rower zniknął w zeszłym roku z elbląskiej Starówki. – Poszedłem na chwilę zrobić zakupy do popularnego sklepu spożywczego, rower zabezpieczyłem, przypinając go do słupa. Jak wyszedłem ze sklepu już go nie było – opowiada - Złodziej przeciął linkę, która była naprawdę gruba i tyle. W ogóle nie zgłaszałem kradzieży na policję – przyznaje Michał – Także dlatego, że mój skradziony rower wyceniono by na mniej niż 250 zł – mówi.
A w tym przypadku kradzież jednośladu chłopaka nie byłaby przestępstwem, tylko wykroczeniem. – Dlatego szukałem pomocy w internecie – kontynuuje Michał - Po prostu zgłosiłem akcję poszukiwania na facebooku, dodałem zdjęcia i miałem nadzieję, że rower znajdzie się. Mimo, że odzew był duży, roweru niestety, nie ma do dzisiaj – żałuje chłopak.
Policja jednak namawia wszystkich poszkodowanych do zgłaszania kradzieży i szukania pomocy także u nich. - Wykrywalność tego typu przestępstw wynosi 80,5%, jest więc wysoka - mówi Jakub Sawicki - W ubiegłym roku, przy 45 kradzieżach rowerów, wykrywalność wynosiła 64% - mówi.
Oznacza to, że na 45 ukradzionych, znalazło się 28 jednośladów.
Znakuj swój rower
W większości miast policja oferuje mieszkańcom także usługę rejestracji roweru. Jednośladowi podobnie jak samochodom nadawany jest unikalny numer, który trafia do policyjnych baz. Numer rejestracyjny już sam w sobie może być pewnym straszakiem na złodziei, a ponadto – jeżeli rower zaginie – łatwiej będzie go odnaleźć. To także dowód, że rower należy do nas. Zazwyczaj na usługę znakowania trzeba się wcześniej umówić na posterunku. Do rejestracji konieczne jest okazanie dowodu osobistego właściciela. Policja doradza również, aby właściciele rowerów na wypadek kradzieży mieli ich dokładne zdjęcia oraz spisane numery fabryczne.
Elbląg powoli staje się miastem „dwóch kółek” – a wpływa na to także stan faktyczny Miasta – trwające remonty głównych arterii zachęcają, by w samochodu przesiąść się na rower. Korzysta z tego coraz więcej elblążan. Być może w Elblągu do kradzieży rowerów nie dochodzi zbyt często. Przedstawiony wyżej materiał prezentuje jednak tylko statystyki i przypadki rejestrowane. Ile jest jednak w naszym mieście kradzieży rowerów niczym nieudokemtowanych?
Strach gdzieś zostawić rower. Miejsca w których najwięcej osob zostawia rowery powinny być wyposażone w monitoring. Kilka miejsc w centrum by wystarczyło. Już sama świadomość, że miejsce jest obserwowane odstraszałaby złodzieja
Jak ludzie kupują "zabezpieczenia" takie jak na zdjęciu (linki), to się nie dziwię, że rowery giną. Najlepsze zabezpieczenia to są właśnie te droższe (ale też nie do przesady). Patrząc na zamieszczone zdjęcie - tą linkę to na dobrą sprawę można zwykłymi nożyczkami przeciąć, wystarczy mieć dobrą "parę" w rękach. Kiedyś też miałem takie "zabezpieczenie" - rower ukradli mi oczywiście. Wtedy powiedziałem sobie "dość kupowania dziadostwa" - obecnie jak mam kupić, to tylko U-lock i np. "pierścień" zamykany na tylnym kole (jako dodatkowe). Do tego trzeba jeszcze przypinać rower przynajmniej za ramę, nigdy za samo koło. A co do stojaków to mogły by one być bez tych blach (na reklamy? ), albo dać je wyraźnie niżej, bo dla mnie, to one tylko przeszkadzają w podpięciu rowerów.
Polska mentalność to złodziejstwo,np w Holandii czy w Skandynawii zostawiasz rower bez zabezpieczenie i nikt Ci go nie zwinie.
@Tomek: Paradoksalnie, mojej siostrze roweru nigdy nikt nie ukradł w Polsce, za to w Szwecji - już w ciągu pierwszego miesiąca po jego sprowadzeniu:-P A w Holandii nierzadko się zdarza, że ludzie wracający w weekend z imprez po prostu "pożyczają" sobie pierwszy lepszy rower, wracają nim do domu i zostawiają gdzieś pod płotem - niby tylko "użyczenie"...
@Łukasz:bo to byli pewnie przybysze z Polski :-)
To właśnie Polska. Latem chętnie wybrałbym się do pracy rowerem. Stojaki są, ale właśnie co dalej? Mam w pracy stać przy oknie i patrzeć, czy z powrotem będę wracał z ramą na plecach, albo "z buta"? W Niemczech śmigałem po całym mieście rowerem i nawet nie zastanawiałem się, czy mi go ukradną, bo nie kradli.
do "Ambroży", wszystko fajnie. Oczywiście, że ważne są zabezpieczenia, ale czy ma sens wozić "kilka kilo łańcucha", żeby rower zabezpieczyć? W sumie łańcuch jest najlepszy, bo "owiniesz" nim cały rower, łącznie z kołami, "U-lock" zabezpieczy tylko ramę, a złodziej złośliwie rąbnie koło. Problem polega na tym, żeby złodziejaszków zniechęcić do kradzieży. Pamiętacie, jak kiedyś ginęły radia samochodowe? Dzisiaj już jest spokojnie - niskie ceny zrobiły swoje, z rowerami jest gorzej...
w tuskolandzie takie rzeczy to normalka, patologia sie rozwija i rosnie w sile, kiedys przynajmniej bylo zomo ktore pałowało złodziejaszkow do nieprzytomnosci dzis policja stawia mandat i zapewnia noclegi z wyzywieniem.
Znakować należy tylko stare rowery, nowe rowery już w fabrykach dostają indywidualne numery seryjne.
Nie widzę sensu znaczyć rower na policji. Każda rama ma swój numer który wpisuje się w książkę gwarancyjną, po co więc dodatkowo znakować rower, tym bardziej, że często powoduje to odpryskiwanie lakieru. A jeśli chodzi o zapięcie do roweru to u-lock najbezpieczniejszym rodzajem zapięcia.