Pierwsze tramwaje w Elblągu pojawiły się 117 lat temu. Wtedy w naszym mieście uruchomiono dwie linie, po których jeździło sześć tramwajów. Wczoraj, 3 lipca, dzięki współpracy elblążan i Urzędu Miejskiego, przed Bramą Targową stanął jeden z pierwszych elbląskich tramwajów, by do końca września posłużyć mieszkańcom jako kawiarenka.
- Pomysł powstał, kiedy na mój dyżur przyszli panowie, którzy powiedzieli, że Tramwaje Elbląskie posiadają stare egzemplarze wagonów i mają obawy, że mogą zostać zezłomowane jak się całkowicie zużyją - opowiada radny Paweł Nieczuja-Ostrowski. - Zorganizowałem spotkanie z dyrektorem TE i okazało się, że ze strony Tramwajów Elbląskich również była wola ich utrwalenia. Potrzeba było tylko wykonawcy całego pomysłu. Departament Komunikacji wziął to na siebie i bardzo sprawnie wykonał. Wszystko się udało również dzięki współpracy z mieszkańcami, bo to jeden z mieszkańców wziął na siebie odpowiedzialność za ten wagon. Właściciel „Wulkanu” będzie pilnować, by nie został zdewastowany.
Silnikowy wagon tramwajowy typu 5N będzie można nie tylko zwiedzić i zrobić sobie przy nim pamiątkowe zdjęcie, ale również posiedzieć w nim, wypić kawę bądź zimne piwo. - Pani Ania Tworus (kierownik Ratusza Staromiejskiego - przyp. red.) przyszła do mnie i zapytała czy nie zaopiekowałbym się tramwajem, który stanąłby na Starówce - opowiada Michał Książek, właściciel „Wulkanu”. - Podzwoniłem po różnych urzędach i zapytałem czy jest możliwość, abym przedłużył ogródek. Nie było problemu, więc doszliśmy do wniosku, że w tramwaju można zrobić małą kawiarenkę. Czekam na zgodę sanepidu, abym mógł podawać tam poczęstunek. Na razie możemy serwować napoje, kawę, herbatę, piwko.
Nietypowa kawiarenka będzie czynna od 11.00 do 21.00. - Jeżeli ludzie będą chcieli posiedzieć dłużej to oczywiście nie będziemy ich wyganiać - zapewnia Michał Książek. - Co prawda w samym tramwaju nie ma światła, ale lampy uliczne dużo dają.
Jak długo zabytkowy wagon będzie gościł na Starówce? - Na razie do 30 września - informuje Paweł Nieczuja-Ostrowski. - Potem ogródki są raczej zamykane. Ten wagon jest jeżdżący, więc myślę, że nadal będzie okolicznościowo wykorzystywany, ale to zależy od mieszkańców i atmosfery, czy tramwaj wróci przed Bramę Targową. Jeżeli będzie wola, a ludzie będą mówić, że fajnie, że tu stanął, to nie ma problemu, żeby nie jeżdżący model, a taki istnieje, stanął na Starówce.
Trochę historii
Tramwaje w Elblągu pojawiły się przy dużym współudziale Ferdynanda Schichaua, który był właścicielem największej fabryki w naszym mieście. - Pracownicy Schichaua dojeżdżali do pracy głównie z dworca i dlatego od dworca poprowadzono tory. Była też dzielnica wybudowana przez pana Schichaua, gdzie mieszkali wyższej rangi fachowcy, którzy dostawali służbowe domki. Tam również poprowadzono tory. To było zrobione w celach ekonomicznych. Druga linia prowadziła przez ul. Kowalską i dochodziła do Przystani Żeglugi - mówi Paweł Kulasiewicz, przewodniczący Stowarzyszenia Miłośników Elbląga "Ocalić od zapomnienia".
Ciekawostką jest fakt, że do wojny w Elblągu nie było pętli tramwajowych. - Tramwaje dojeżdżały do końca linii, motorniczy wysiadał z niego, brał sznurek i pantograf, czyli taki wysięgnik na zawiasie i przenosił go na drugą stronę. Z powrotem go nakładał, brał gałki, za pomocą których uruchamiało się tramwaj na drugim końcu wagonu, i jechał z powrotem - wyjaśnia Paweł Kulasiewicz.
Przejażdżka za pół darmo?
Trudno uwierzyć, jak tanie kiedyś były bilety. - Najtańsze bilety kosztowały po 20 groszy za ulgowy i 50 groszy za normalny, a w autobusie bilet kosztował 80 groszy. Pamiętam takie czasy, kiedy bilet kosztował 1600 zł, ale wtedy chleb kosztował 4 tysiące - śmieje się pan Kulasiewicz.
Choć od początku pojawienia się tramwajów w naszym mieście prowadzili je zarówno mężczyźni, jak i kobiety, to jednak nie trwało to długo. - Był taki moment, że kobiety nie mogły ich prowadzić - przyznaje Paweł Kulasiewicz. - Były przepisy, które mówiły, że kobiety mogą pracować tylko jako pomoc techniczna. Mogły sprzedawać bilety w tramwajach, siedzieć na punktach kontrolnych. Taka sytuacja miała miejsce w latach 70-tych, przez około 10 lat.
Każdy elblążanin wie, że przez Bramę Targową prowadziły szyny, po których jeździły tramwaje, jednak nie każdy umie wyjaśnić, dlaczego przy wjeździe do Bramy brakuje części muru. - Trasa wiodła Starym Rynkiem do ul. Stoczniowej. Tramwaj robił lekki łuk i zakręcając tyłem zahaczał o mur. Żeby nie robić awarii, nie niszczyć tramwajów, a zarazem, żeby nie spowodować wypadku, po prostu wykuto dodatkowe wgłębienie, które zapewniało kilka centymetrów zapasu - wyjaśnia Paweł Kulasiewicz.
Wiadomo, że w zdobyciu Elbląga wsławił się Gienadij Lwowicz Diaczenko, dowódca 3 batalionu czołgów 31 brygady pancernej. - Gdy jego kolumna czołgów została ostrzelana, uciekł z Placu Słowiańskiego właśnie na Stary Rynek. Niedaleko miejsca, gdzie obecnie znajduje się Hotel Vivaldii został trafiony. Jego czołg stał w tamtym miejscu jeszcze trzy lata po wojnie - opowiada Paweł Kulasiewicz. - Nie wiem czy dlatego by był przestrogą, aby nie wywoływać wojen, czy z zaniedbania, ale ciekawostką jest to, że tramwaje uruchomiono, a czołg tam stał około 15 cm od przejeżdżającego tramwaju. Kiedyś tramwajami do pracy dojeżdżało mnóstwo ludzi. Na wagonach wisiały grona tych ludzi. Tramwaj zawsze zatrzymywał się przed tym czołgiem, żeby ci ludzie mogli zejść z wagonu, by obejść czołg, a tramwaj przejeżdżał koło niego, a ludzie znowu uwieszali się na wagon i jechali dalej.
Na szczęście od tego czasu wiele się zmieniło. Dziś bez większych problemu możemy korzystać z miejskiej komunikacji. Jednak dla tych, którzy chcieliby usiąść na drewnianych siedziskach zabytkowego tramwaju zapraszamy na Stary Rynek, przed Bramę Targową, gdzie przez trzy miesiące będzie on dostępny dla współczesnych elblążan.
o ile dobrze pamietam siedzenia tez byly czerwone
To nie żadna nowośc. W Toruniu na Starym Mieście juz dawno był taki tramwaj a nawet starszy.
to nie własciciel wulkana ale dzierzawca
W Bydgoszczy stoi tramwaj na Starym Mieście. Stary tramwaj podobny do naszego tylko z drzwiami rozsuwanymi ręcznie a nie takimi "nowoczesnymi" jak w "naszym" Historyczny tramwaj powinien być taki jak wtedy ( lampy, drzwi i inne szczegóły itp ) kiedy śmigał pod Bramą Targową a tak to wygląda jakby Syrenkę tuningował.
Tytuł tego artykułu propaguje alkoolizm
sweitny pomysl. brawa dla pomyslodawcow i realizatorow
Burdel zainstalujcie w tym tramwaju ,jak już będzie piwo.Jednak to prawda w Elblągu mieszkają tępaki jak w zabytkowym tramwaju będzie pijalnia piwa.
Zabytkowy obiekt- to mu ochrona przysługuje a tu piwo ,rzyganie,szczanie to tylko w Elblągu taki pomysł.
Zabytkowy tramwaj ze światłem po środku pojechał do olsztyna ,takie rzeczy wyprawia olsztyn.OKRADA Elbląg dokładnie doi ile się da a rządzący to widzą i nic nie robią.
PAN PAWEŁ KULASIEWICZ W SWOJEJ WYPOWIEDZI INFORMACYJNEJ O TRAMWAJACH I CENIE CHLEBA W PROWADZIŁ W BŁĄD TYCH CO W TEDY NA ŚWIECIE NIE BYLI .MOTORNICZY PANTOGRAFU NIE ZABIERAŁ I OBECNIE NIE ZABIERA .PANTOGRAF JEST TO TEN ELEMENT,KTÓRY JEST NA DACHU KAŻDEGO TRAMWAJU ,A JEGO ZADANIEM JEST DOCISKAĆ DO LINII PRZESYŁOWEJ I PO DAĆ NAPIĘCIE DO NASTAWNIKA , W TYCH LATACH MOTORNICZY ZABIERAŁ DWIE KORBY JEDNA BYŁA O NASTAWNIKA ,A DRUGA OD HAMULCA RĘCZNEGO, LINKA DO ŚCIĄGANIA PANTOGRAFU, CZYLI DO WYŁĄCZENIA NAPIĘCIA JAK WYCHODZIŁ Z TRAMWAJU , NAWET GDY ZMIENIAŁ POMOST.A TERAZ CO CHODZI O CHLEB ,ŻE JEDEN KILOGRAM KOSZTOWAŁ 4000 ZŁOTYCH JEST TO ZŁA WIEDZA . CHLEB DO ROKU 1950 KOSZTOWAŁ DWU KILOWY 80 ZŁOTYCH CENY BYŁY,W KAŻDEJ PIEKARNI TE SAME , A JEDEN LITR PEREŁKI KOSZTOWAŁ W1950 800 ZŁ