Już wiemy co w finale zaśpiewa Drużyna RR. Ryszard Rynkowski: Dziękuję Elblągowi za mobilizację

- Chciałbym zacząć od ogromnych podziękowań. W ostatnią sobotę spotkała nas wielka radość - powiedział Ryszard Rynkowski podczas konferencji prasowej, która odbyła się dziś w Ratuszu Staromiejskim. - Wszyscy ci, którzy na nas głosowali, sprawili nam ogromną radość. Wreszcie doszliśmy do finału, aby spotkać się z Kamilem Bednarkiem. To jest wielkie osiągnięcie i dziękuję Elblągowi za tą energię i mobilizację.

- Przewaga nad Mezem była ogromna - dodaje Ryszard Rynkowski. - Miałem obawy, czy czasami nie zawiąże się jakaś koalicja między Brzegiem a Poznaniem. Dzięki Państwu udało się.

Elbląska drużyna jednak nie zamierza spocząć na laurach. Już od poniedziałku zaczęły się próby do kolejnego odcinka. Podczas finału Drużyna RR zaśpiewa dwie piosenki. - Pierwsza piosenka jest trudna, bo będzie zmierzeniem się z legendą Ryszarda Riedla (wokalisty i autora tekstów piosenek, wieloletniego lidera zespołu Dżem - przyp. red.). Piotr Jacyna zaśpiewa "Sen o Wiktorii". - Życiorys Piotra i jego zasługi, postać, która się mocno zarysowała w tym zespole, przyczyniły się, że to on zakończy ten koncert. Myślę, że w jego wykonaniu ten utwór zabrzmi bardzo szczerze. Oczywiście będzie mu towarzyszył chór, który na końcu do niego przyjdzie, otoczy go opieką i będziemy jedną, wielką rodziną - opowiada Ryszard Rynkowski. - Wiem, że Piotrek będzie chciał zadedykować tę piosenkę swoim nieżyjącym rodzicom i dziadkom. Wiem, że da z siebie wszystko.

Piotr Jacyno przyznaje, że ten utwór wiele dla niego znaczy. - Jest dużo pracy, ale wcale nie zamierzamy odpuścić. Chcemy walczyć do końca - zapewnia. - Mamy fajny kawałek Dżemu "Sen o Wiktorii". Chciałbym go zaśpiewać najlepiej jak tylko potrafię, bo kocham zespół Dżem. To jest mój guru. Cieszę się, że mam okazję zaśpiewać tę piosenkę, chociaż przyznam, że bardzo się denerwuję.

Drugi utwór, jaki zaprezentują Rysiaczki to "Always looking on the bright side of life". - Mam nadzieję, że ta piosenka zapewni wszystkim dobre samopoczucie. Jedno zdanie jest zdaniem śpiewanym, drugie gwizdanym - przypomina Ryszard Rynkowski. - Bez względu na wynik, na świat trzeba patrzeć z optymizmem i nadzieją. Ta przygoda kończy się dla nas jasną stroną życia. Jesteśmy w finale, choć na początku pewnie nikt nie przypuszczał, że aż tak daleko się to wszystko uda doprowadzić. W Warszawie oceniano nas na trzy, cztery odcinki, ale dzięki Bogu od trzeciego odcinka zaczęliśmy wygrywać i praktycznie wszystkie te prognozy uległy całkowitej zmianie.

- Wiem, że we wszystkich apetyt urósł. To tak, jak z Justyną Kowalczyk. Kiedy była pierwsza i zdobywała kryształowe kule, to było wszystko pięknie i wspaniale. Natomiast w tym roku była "tylko" druga. Boję się też tego, że gdybyśmy przegrali, pojawiłoby się właśnie takie zawiedzenie. Trzeba pamiętać, że ekipa z Brzegu jest bogatsza. Elblążanie musieli znacznie uszczuplić swój portfel, bo walczyliśmy z Mezem, gdzie w tym momencie kibice Kamila Bednarka odpoczywali i zbierali pieniądze na finał, więc może się okazać, że arytmetycznie przegramy. Ale mam nadzieję, że nasze ostatnie dwie piosenki pozostawią dobre wrażenie i że się rozstaniemy w dobrych humorach. Chociaż cały czas mam wiarę w sobie.

Nie czas na świętowanie

Mimo zdobywania awansów do kolejnych odcinków elbląska drużyna nie miała czasu na świętowanie. Nawet po dostaniu się do finału od razu wróciła do swoich codziennych obowiązków. - Nie ma na to warunków - wyznaje Rynkowski. - Niestety od razu po programie muszę jechać z żoną do domu zwolnić opiekunkę, która jest dobra na godzinę, dwie, ale nie na to, żeby być całą noc. Mały Rysio śpi dobrze, ale gdyby się obudził i zobaczył, że nas nie ma mógłby się źle poczuć, dlatego ja wracam do domu. Będziemy świętować w tę sobotę. Po finale firma produkująca ten program dla Telewizji Polskiej oficjalnie zaprosiła wszystkich na bankiet w restauracji tuż obok studia. Myślę, że to będzie czas świętowania.

Promocji ciąg dalszy

Wczoraj, 1 maja, zgodnie z obietnicą Ryszard Rynkowski nakręcił materiał filmowy w drodze do pierwszej pochylni. Materiał zostanie zaprezentowany podczas finałowego odcinka. - Chciałem, żeby Polska sobie przypomniała, że mamy Kanał Elbląsko-Ostródzki, który jest ewenementem w Europie. Te pochylnie są absolutnie niepowtarzalne.

Jakie są nastroje w drużynie?  - Gdy już widać metę, bardzo by się chciało przekroczyć ją pierwszym - mówi Ryszard Rynkowski- Zespół ćwiczy, daje z siebie wszystko. Na próby przyjeżdżają wcześniej.

- Nerwy zaczęły już do mnie docierać. Jestem zdenerwowana - przyznaje Agnieszka Lach. - Dochodzi do tego smutek, bo to są nasze ostatnie próby. Za chwilę się rozstaniemy i już nie będziemy tak blisko, jak byliśmy tutaj. Ale dalej pracujemy i staramy się o tym nie myśleć. Bierzemy się w garść i ćwiczymy.

To nie koniec

Co po programie? - Jeśli chodzi o dalsze plany, na pewno będziemy śpiewać razem, bo mamy już zaplanowane kilka koncertów - zdradza Agnieszka Lach. - Jeśli chodzi o jakąś solową karierę, to zupełnie nie mam pojęcia jak to się potoczy. Mam nadzieję, że kiedyś mi się to uda.