Wczoraj (20 marca) o godzinie 17:00 w Bibliotece Elbląskiej odbyło się spotkanie Salonu Polityki poświęcone Narodowemu Programowi Rozwoju Czytelnictwa na lata 2014-2020 z udziałem zaproszonych gości.
W styczniu ruszył Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa na lata 2014-2020, który zakłada przeznaczenie miliarda złotych (650 mln zł ze środków MKiDN i 350 mln zł od beneficjentów programu, m.in. od samorządów i instytucji) na realizację zaplanowanych w programie działań. Celem programu jest stwarzanie warunków do wzrostu czytelnictwa w Polsce. Program obejmuje m.in.: promocję i upowszechnianie czytelnictwa i książki wśród nieczytających, wspieranie wydawania wartościowej literatury i czasopism kulturalnych, regulacje prawne dotyczące rynku książki, modernizację budynków bibliotek, unowocześnianie ich serwisu, zakup nowości oraz szkolenia bibliotekarzy, a także działania służące udostępnianiu legalnej książki w internecie.
Na wczorajszym spotkaniu wywiązała się długa dyskusja poruszająca problem nieczytania książek przez Polaków. Ponad 50% naszych rodaków nie sięga po książki. Zaproszeni goście przedstawili swoje przemyślenia w tym temacie.
Grzegorz Gauden, dyrektor Instytutu Książki, stwierdza – Jeżeli Polacy nie zaczną czytać to Polska będzie krajem, w którym produkuje się meble, a nie projektuje. Nieczytanie nie jest problemem tylko kulturowym, ale także ekonomicznym. Spowoduje to, że Polska w gronie krajów europejskich będzie ubogim krewnym.
Tomasz Makowski dostrzega jednak pozytywne zmiany następujące na przestrzeni ostatnich lat. – Powodów do optymizmu trochę mamy – stwierdza dyrektor Biblioteki Narodowej. – Pierwszym takim powodem jest powstanie Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa. Przed kilkoma dniami opublikowaliśmy badania stanu bibliotek publicznych z 2012 roku. Po raz pierwszy od 9 lat liczba wypożyczanych woluminów wzrosła, a nie spadła. Zwróćmy jednak uwagę na przyczyny nieczytania książek przez Polaków. Istnieją trzy podstawowe powody, po pierwsze: nie czytają dzieci rodziców, którzy nie czytają. Jest to absolutnie fundamentalna sprawa, ponieważ dzieci nie kojarzą dorosłości z książkami, tylko z alkoholem, samochodami, paleniem papierosów i ogólną swobodą. Dzieci, których rodzice są widziani z książką, będą chciały czytać z własnej woli. Drugim powodem są finanse. Nie musimy ukrywać tego, że książki są drogie. Istnieją jednak biblioteki, które pozwalają uniknąć te przeszkody. Trzecim powodem jest dostęp do książek. Fakt, że w Polsce znikają księgarnie, doprowadza do tego, że nie będziemy odczuwać potrzeby czytania, bo nie będziemy widzieć żadnego sklepu z książką. Warto pamiętać o tym, że ludzie rodzą się analfabetami. Nie rodzimy się z potrzebą czytania książek. Dopiero wychowujemy się w tym przekonaniu. Możemy przeżyć swoje życie bez tego w przeświadczeniu spełnienia, ale jak można być spełnionym nie doświadczając czegoś?
Na spotkaniu zgromadziła się duża liczba widzów. Przedstawione przez gości przemyślenia trafiały do publiczności, którzy często im przytakiwali. Problem poruszany na spotkaniu istnieje już od wielu lat, ale zauważono po raz pierwszy od 9 lat pozytywy w tej kwestii.
Mam pytanie: Pan redaktor sam to wymyślił, czy te przemyślenia zaczerpnął z jakiś źródeł? Uproszczenia typu: rodzice nie czytają - będziesz patolem, nie widzę "sklepu z książką" - nie mam potrzeby czytania, są według mnie bardzo naciągane. Z pasji i z racji wykonywanego zawodu, czytam dużo. Z kolei mój mąż prawie wcale, niemniej nie zauważyłam, żeby z tego powodu alkoholizował się, palił, czy też odznaczał się jakąś "ogólną swobodą" (chociaż samochód posiada:)), a dodatkowo przenosił tego typu zachowania na dziecko. A poza wszystkim, panie redaktorze, warto czasem przeczytać tekst przed publikacją (albo poprosić o to osobę postronną), bo składania artykułu woła o pomstę do nieba.
ZA DROGIE.
Za to na alko czlowiek wyda. Inni to nazywaja ksiazkami.
Drodzy salonowcy Polacy nie czytają książek z tego samego powodu z jakiego nie lubią już ziemniaków, chleba i mięsa - zwyczajnie są za drogie w stosunku do ich dochodów. No, ale na salonach skąd mogą o tym wiedzieć
Czytając większość komentarzy stwierdzam , że ciągle piszący nie umieją czytać ze zrozumieniem, np."edukator chamowatych ..." W artykule wyraznie zaznaczono , że biblioteki są po to,aby nie było konieczności kupowania książek ,które są bardzo drogie. Ja osobiście czytam ok. trzech książek miesięcznie ,od co najmniej 20 lat.Odrabiam zaległości wcześniejszego nieczytania z różnych powodów. Korzystam z biblioteki , bo kupować to za drogo a poza tym : gdzie to trzymać? Nawet "edukatora.." namawiam ,aby przeczytał parę a nie jak jeden z prezydentów stwierdził ,że przeczytał jedną !!! i czym się tu chwalić ? Tak więc biblioteki są alernatywą !!!