Odwiedziliśmy w środę (18 grudnia) Stowarzyszenie Zastępczego Rodzicielstwa, działające przy ul. Bema 55. To nieprawdopodobne ile pozytywnej energii otrzymuje się od osób, które decydują się pomagać innym. Choć nie raz przeżywają chwile zwątpienia, nieustannie emanuje od nich siła i dobroć, która skłania do zastanowienia - co ja dobrego ostatnio dla kogoś zrobiłam/zrobiłem?
Tym razem przyjęła nas grupa dzielnych ludzi, którzy zdecydowali się zostać zastępczymi rodzicami. O swoich podopiecznych mówią z miłością i czułością. Są dumni z ich sukcesów, nawet tych z pozoru niewielkich oraz z każdego kontaktu, jaki udaje się nawiązać dziecku z biologicznym rodzicem.
18 grudnia był dniem, w którym miłe niespodzianki się skumulowały. Oprócz prezentu w postaci biletów na koncert Elbląskiej Orkiestry Kameralnej, Ewa Żałabowska obchodziła swój jubileusz - minęło 10 lat odkąd została rodzicem zastępczym. Niezwykły dzień był to również dla Michała Grędzińskiego, którego podopieczny po roku wrócił do biologicznej mamy.
- Praca rodzica zastępczego polega na pomocy dziecku, ale także i ich rodzinom biologicznym. Celem naszym jest opieka nad dzieckiem do czasu powrotu do rodziców lub do adopcji. Oczywiście są sytuacjie, w których dzieci zostają w rodzinie zastępczej do dorosłości, ale zgodnie z ustawą celem pełnienia naszej funkcji jest doprowadzenie dziecka do momentu, kiedy dziecko może wrócić do swojego domu - wyjaśnia przewodnicząca Zarządu SZR Bożenna Zwierzyńska.
- Kiedy wiemy, że nie mamy możliwości pracy nad powrotem dzieci do rodziny biologicznej, pracujemy nad umacnianiem, odnawianiem więzi rodzinnych między dziećmi a biologicznymi rodzicami - dodaje Ewa Żałabowska. - Mogę być dla nich najwspanialszą ciocią, ale nigdy nie zastąpię im matki i ojca.
Jakie predyspozycje trzeba spełniać, aby zostać rodzicem zastępczym? - Ja uwielbiam być mamą. Kiedy nasze biologiczne dzieci wyfrunęły z gniazda, było ono na tyle ciepłe, że mógł się w nim jeszcze ktoś ogrzać - dodaje Ewa Żałabowska. - Uwielbiam jak się coś dzieje, jak cieszyliśmy się z osiągnięć dzieci, jak ratowaliśmy ich zdrowie, jak udało się odszukać ich biologiczną rodzinę. To cudowne uczucie, kiedy można pokazać dzieciom, których dorośli zawiedli, że są też tacy dorośli, którzy nie zawiodą, pomogą.
- Mam trójkę biologicznych dzieci i oglądając z nimi programy na temat rodzin zastępczych nigdy nie pomyśleliśmy, że możemy się stać taką rodziną. Koleje losu chciały inaczej. W mojej rodzinie zmarła kobieta, osieracając siedmioro dzieci. Ich tata był niewydolny wychowawczo i z racji tego, że się znaliśmy poprosił nas o pomoc. Przyjęliśmy dwie dziewczynki, które zostały z nami do usamodzielnienia. Był to dla nas ciężki okres, bo nie planowałam takiej sytuacji - opowiada Elwira Karczewska. - Po pewnym czasie zadzwonił do nas MOPS czy nie moglibyśmy się zająć 6-letnim chłopcem. I tak to się zaczęło.
W ciągu 10 lat Elwira Karczewska opiekowała się w sumie czternastoma dziećmi. Z dumą opowiada o ich osiągnięciach. Najbardziej cieszą te społeczne. Zdarza się, że dzieci są w ciężkim stanie psychicznym. Choroba sieroca, lęk przed ponownym odrzuceniem, niedowierzanie, że to bezpieczne dla nich miejsce, w którym otrzymają miłość - to reakcje, z którymi rodzice walczą latami. - Nie tak prosto jest zdobyć zaufanie dziecka, które przeszło więcej niż niejeden dorosły - zauważa Ewa Żałabowska. - Piękne jest w tym wszystkim to, że z czasem proporcje się zmieniają. Z małych dzieci z dużymi problemami wyrastają duże dzieci z małymi problemami. Patrząc na to, jak się otwierają jest bezcenne.
- To jest praca 24 godziny na dobę - dodaje Michał Grędziński. - Ale żadna praca nie da tyle satysfakcji.
Rodzice zastępczy mówią jednym głosem - bez pomocy dobrych ludzi nie uda się utrzymać siedziby znajdującej się przy ul. Bema 55. - Wpływy z 1 % w tym roku były wyjątkowo niskie - stwierdza Bożenna Zwierzyńska. - Stajemy do konkursów, ale nie zawsze uda się je wygrać. Często nie mieścimy się w kryteriach tych konkursów, bo nie wszystkie konkursy dotyczą rodzicielstwa zastępczego. Szukamy też innych sposobów finansowania. Nie jesteśmy ośrodkiem, które finansuje miasto.
Stowarzyszenie Zastępczego Rodzicielstwa było organizatorem jednodniowej restauracji. - Próbujemy różnych akcji, bo nie chcemy siedzieć bezczynnie - mówi Bożenna Zwierzyńska. - W tej chwili mamy pomysł, żeby zorganizować koncert charytatywny.
Choć pomysłów na pozyskanie pieniędzy jest wiele nie zawsze da się je przełożyć na realne efekty. Konkurs na dotację można przegrać, a rachunki płacić trzeba. Największą bolączką Stowarzyszenia jest zebranie środków na utrzymanie lokalu, w którym nie tylko zbierają się rodzice zastępczy by wymieniać się doświadczeniami i wspierać w trudnych chwilach czy wspólnie szukać rozwiązania problemów wychowawczych, ale również w którym znajduje się świetlica dla dzieci. Z chęcią Stowarzyszenie przyjmie każdego, kto zechciałby pomóc dzieciom przy odrabianiu lekcji. - Od czterech lat przychodzi do nas Klaudia, na którą zawsze można liczyć. Pomaga dzieciom w świetlicy. To cudowne, że jest tak oddana, ale takich osób to ze świecą szukać - zaznacza Bożenna Zwierzyńska. - Zachęcamy do przyjścia i wsparcia nas chociażby w taki sposób.
Więcej na temat Stowarzyszenia Zastępczego Rodzicielstwa na stronie
Pani Kamilo ciesze sie bardzo ,ze Pani osobiście zainteresowała sie ludzmi ,którzy pomagają innym i mogła Pani ich poznać ,takie wsparcie jest bardzo potrzebne
super szkoda tylko ze tak malo ludzi jest takich.
ładna dziewczyna na 14 zdjęciu
Brawa dla Was!! Super sprawa.
Szkoda ze tak nas rodziny urzędnicy nie doceniają.Ale jak to sie pięknie mówi-ludzie wrażliwi na krzywde innych .Wrażliwi to jesteśmy my rodziny.