Im więcej mówi się o przestrzeni w mieście, kulturze miejskiej, partycypacji i aktywizacji, tym bardziej kluczowe staje się pytanie, kogo mają dotyczyć te i inne zjawiska? Kim są dzisiaj mieszkańcy miast? Kim są dzisiaj elblążanie? I, czy po 1989 roku znane jest im pojęcie demokracji, społecznej obywatelskości, którą chcą i potrafią stosować w swoim codziennym życiu?
Patrząc na powyższe w chwili obecnej wydawać by się mogło, że Elbląg jest tu przypadkiem beznadziejnym. Do 1945 roku kiedy znajdował się w granicach wpływów niemieckich, po II wojnie światowej został szybko wrzucony w realny socjalizm – wraz z ideą krzewioną w tamtym okresie w całej Polsce, by po 1989 roku, po zrzuceniu jarzma radzieckiego poczuć pierwsze powiewy kapitalizmu, a zachłysnąć się nim – dosłownie i w przenośni - po 2004 roku – dacie dla jednych stanowiącej wejście w erę nowych możliwości ekonomicznych, politycznych i finansowych, dla drugich – stając się początkiem końca.
To, że Elbląg ma duży problem z określeniem swojej tożsamości wiadomo nie od dziś. Wydaje się, że jako miasto poniemieckie i poprzemysłowe nie potrafi poradzić sobie do końca ze swoją przeszłością ani jej inkorporować do swojej tożsamości. Szczególnie bolesne okazuje się być to, że młodzi ludzie nie identyfikują się ze swoim miastem, w którym mimo renowacji starówki, remontowanego obecnie Śródmieścia i dalszych arterii miejskich, brak tu pewnej kultury, charakterystycznej dla innych przestrzeni: mało jest kulturotwórczych klubów czy kawiarni, w których kwitnie życie społeczne, inteligenckie i mieszczańskie właśnie. Jedyna, państwowa szkoła wyższa pozostaje ciągle alternatywą dla tych, których nie stać na wyjazd na studia z miasta. Inni szukają możliwości rozwoju naukowego i społecznego w sąsiednich, większych miastach.
Przedwiośnie w mieście
Jednak od kilkunastu miesięcy obserwuje się w polskich miastach – także w Elblągu – swego rodzaju zryw społeczno-obywatelski. W wielu aspektach: politycznych, kulturalnych, czy ekonomicznych, przybywa osób, które biorą sprawy w swoje ręce, wyręczają urzędników albo coś im podpowiadają, a potem głośno domagają się realizacji swoich pomysłów.
Wyjątkowo szybko, także w Elblągu, zaczyna rosnąć świadomość prawa do miasta. Na przestrzeni ostatniego roku obserwowaliśmy kilka tego świetnych przykładów: elblążanie konsultowali latem dokument Strategii Promocji Miasta, gdzie grupa mieszkańców wnosiła do dokumentu swoje propozycje i pomysły na ożywienie i skuteczną promocję Elbląga wśród innych polskich miast. Dyskutowano o zmianach w komunikacji miejskiej na przestrzeni kilku następnych lat, analizowano nawet budżet przyjęty dla Elbląga na trudny, 2013 rok.
To ciągle mało, ale pozytywny tego aspekt jest taki, iż z możliwości dyskusji korzysta coraz więcej mieszkańców naszego miasta. Powoli widać więc, że coraz więcej osób chce mieć w Elblągu coś do powiedzenia. Problem polega na tym, że nie do końca pozwala im na to obowiązujące prawo, bo kluczowe decyzje podejmuje za nich prezydent i rada miejska. Instytut Obywatelski, think tank polityczny, który jest ośrodkiem badawczo-analitycznym, w opublikowanym niedawno raporcie proponuje więc mieszkańcom miast, by zaczęli traktować włodarzy miast, jak prezesów dużej firmy a sami stali się prawdziwymi użytkownikami miasta.
Co by mogło pomóc w tej kwestii? Okazuje się, że jednym z rozwiązań jest tu tzw. budżet obywatelski miasta, jako narzędzie partycypacji pomysłów samych mieszkańców na inwestycje miejskie.
Elbląg, jako jedno z nielicznych miast w Polsce, taki budżet posiada od zeszłego roku i w ten sposób mieszkańcy mają niejako prawo decydować o tym jak i na co podzielić przeznaczoną na ten budżet pulę pieniędzy. Dzięki propozycji tego instrumentu dowiedzieliśmy się, że wielu elblążan nie potrzebuje wcale dużych inwestycji w mieście. Merytoryczne i wywarzone pomysły oscylowały m.in. wokół napraw chodników miejskich, parkingów, po wykonanie kreatywnych podwórek. Każdy jednak zdaje sobie sprawę z tego, że tu problem polega nie na tym, ile pomysłów przeszło jako te do wykonania, tylko w tym, jak i kiedy zostaną one zrealizowane w mieście. Inwestycji jest bowiem kilkanaście. Czy zdążymy je wykonać jeszcze w tym roku?
Nowelizacja ustawy o samorządach?
Mimo tego mieszkańcom polskich miast chce się w przyszłości zapewnić także coraz silniejsze wpływy. Do 11 lutego br. prezydent Bronisław Komorowski czekał na opinię w sprawie zmian w ustawach dotyczących samorządu. Jego propozycje to zwiększenie udziału obywateli w życiu samorządu oraz stworzenie nowych rozwiązań współpracy gmin i powiatów, wprowadzenie inicjatywy uchwałodawczej dla mieszkańców i obowiązek publikowania imiennych wyników głosowania w radach miasta. To wielki wyłom w ekonomii na rzecz modernizmu gdyż wprowadzić może rodzaj nowego klucza społecznego w miastach Polski – mieszczan – świadomych obywateli, którym dobro swojego miasta leży zdecydowanie na sercu.
Propozycje prezydenta Komorowskiego mają jednak jeszcze drugi koniec. Zgodnie z nimi samorządowcy będą mogli być jednocześnie senatorami, dostaną więc immunitet, a gdyby mieszkańcy chcieli odwołać władze miasta w referendum, będzie musiało w nich wziąć udział tyle samo osób, co podczas wyborów obecnie potrzeba do tego 3/5 wyborców). To, jak na razie tylko propozycje, już jednak oprotestowane choćby przez nieformalną grupę mieszkańców Sopotu, zrzeszoną pod nazwą Sopocka Inicjatywa Rozwojowa.
W rzeczywistości więc projekt ustawy nie tyle wzmacnia udział obywatelski w zarządzaniu lokalną ojczyzną co umocni pozycję włodarzy. Przewrotność słowa „demokracja” akurat w tym kontekście chyba nie ma sobie równych. Czy zatem nauczyliśmy się w mieście korzystać z narzędzi, także społeczeństwa obywatelskiego, jakie również umożliwiła nam demokracja, królująca po 89 roku?
Tak. Bo oprócz coraz większej świadomości prawa do swojego miasta elblążanie wypowiedzą się, po starych jeszcze zasadach, w referendum odwołującym lokalne władze. To również swego rodzaju zryw obywatelski nowych mieszczan. Pierwszy jego akt nastąpi najprawdopodobniej 14 kwietnia.
Pan Komorowski próbuje "zabetonować " samorząd jak rozumiem w interesie własnego zaplecza politycznego. Min Gowin nie widzi potrzeby skreślenia art.212 kk- znieważenie funkcjonariusza publicznego. Pan Nowaczyk nie widzi podstaw do publikacji na stronach UM listów zbiorowych obywateli / np. wniosku o odwołanie Dyrektora ZUS lub Naczelnika US/ . Betonowanie układu trwa od 1989 i robi ta każda Partia . Jeśli obywatele nie postawią swego VETO za chwilę będzie to kraj policyjno-urzędniczy . Jutro 19 02-2013 godzina 17 w Ratuszu Staromiejskim jest sala - może warto o tym pomówić ? Ja zapraszam na to spotkanie pokrzywdzonych i niezadowolonych bo jak dotąd wszyscy nasz przekonują że żądając prawa do normalności jesteśmy pieniaczami i malkontentami. Może warto walczyć o wolność dla naszych marzeń
Choć się tu urodziłem, (bo nie miałem wyboru) Elbląg zawsze postrzegałem, jako głęboką czerwona, (ale jak widać i czarną) prowincję we wszelkich aspektach realu. Nic szczególnego nie zmieniło się także obecnie w mej ocenie - Elblag nigdy nie potrafił odchwycić się z drogi, która nadali mu ludzie tworzący jego przestrzeń w każdej dziedzinie życia. Mizeria rozwiązań komunikacyjnych i urbanistycznych jest na to znamiennym przykładem a ustawiczne "odkrywanie" źle pojętych i nazbyt socjalizujących mechanizmów samorządowych nie buduje delikatnej materii samorządowej a wręcz jej przeczy. Przekonanie, że samorząd może być jakimkolwiek znaczącym inwestorem w zestawieniu z wieloma pomnikami wytworu radosnej twórczości w postaci Modrzewiny, Zakładów Mięsnych etc.. nie służy potencji tego miasta co zr
Aborygen, masz rację z ta mizerią komunikacyjna i urbanistyczną, tylko dlaczego dopiero teraz o tym się mówi ? Wcześniej jak urzędujący w ratuszu BETON w postaci Słoniny , Bocheńskiego, Czajkowskiej tą mizerię nam wciskał, nikt nie protestował, nikt się nie krzywił. Dzisiaj już jest za późno, żeby to wszystko naprawić. Obecna władza nie ma tak naprawdę zbyt wielkiego pola do popisu. A szkoda.
A to co - wysadzić miasto w powietrze ? Jesteś gdzie jesteś pora powiedzieć gdzie chce iść i jaką drogą. Kompas Nowaczyka się zepsuł to mamy brnąć w jego " nic-niemożność " i padać z głodu lub emigrować ? Na pohybel takiej władzy - odpowiedzialność za miasto spada na mieszkańców czas to wreszcie zrozumieć i nie tylko narzekać ale coś robić.. Dla siebie.
Dlaczego media nie chca wydrukować wniosku o odwołanie dyrektora ZUS lub naczelnika US, przecież to powinna być dla nich swego rodzaju święty Graal i heca na kilka miesięcy???
Nie pamięta Pan kariery Pana Lango ? Z naczelnika US na sekretarza miasta - dziś w ZBK. A gdzie się rozliczają lokalne media ? A kto płaci za reklamy w mediach ? Mam Panu narysować schemat powiązań personalnych czy zapyta Pan o to sąsiadów ? Ręką rękę myje nie pamięta Pan czego uczyła babcia ?
Sądzę,jako fachowiec, że na pewno "nowymi ieszczanami"nie można nazwać tych,co robią dziwne rozruchy w mieście.To tylko ślepa siła, za którą stoją już w cuglach konkretne siły polityczne.A po pierwsze,mieszczanin dba o miasto, czyli płąci podatki,nie uszczupla z kasy maista przez np. świadczenia z opieki, tylko stara się budować.Budować-znacie to słowo? Czy tylko znacie słowo-"rozwalić",bez planów na przyszłość?
Wracając do tytułowego tematu - jako "nowy mieszczanin" (niepowiązany rodzinnie, zawodowo ani politycznie z żadnym urzędem) zapraszam na dzisiejsze otwarte konsultacje w sprawie zaprojektowania i wybudowania dwóch Kreatywnych Podwórek - na Teatralnej i na Starówce. Proszę uwierzyć (Panie Mariuszu), że jest w Elblągu kilka osób, którym po prostu zależy, żeby to miasto było ładniejsze i bardziej przyjazne - bez podtekstów i bez ukrytych niecnych celów. Ja naprawdę nie chcę Pana okraść, tylko chcę mieć gdzie wyjść z dzieckiem się pobawić. Spotkanie będzie o godz. 17 w Światowidzie, w sali nr 38 - zapraszam.
Skoro media w tym mieście współpracują z "systemem"/ "układem" to dlaczego Pan wypowiada się na ich łamach. W ten sposób legitymizuje Pan te działania. Nie boli to Pana?
Drogi Panie - zaproszenia na spotkania poszły do Redakcji poszły tydzień temu . Opublikował je w okrojonej formie tylko jeden portal . Nie uważa Pan że to blokowanie debaty obywatelskiej ? Zresztą jest to pytanie do redaktorów - tyle że żadna redakcja nie potwierdziła swojej obecności. Media nie wymagają legitymizacji bo to firmy zarobkowe - żyją z reklam nie z publikacji listów obywateli. Media współpracują z systemem jak i Pan i Ja płacąc za bilety lub piwo w sklepie - pytanie tylko jak ma ona wyglądać . O tym chciałbym porozmawiać 19 lutego o godzinie 17 w Ratuszu Staromiejskim ale to nie moja sala i nie koniecznie o tym będą chcieli rozmawiać Elblążanie. Mnie to nie boli - ja się wykrzyczę na ulicy jakby co albo w Urzędzie.. To nie o krzyk chodzi ale o debatę i argumenty ale nie moje