Najlepsza frekwencja na stadionie przy Krakusa w tym sezonie, ciekawe widowisko stworzone przez dwie najlepsze w IV lidze drużyny i sporo sportowych emocji. Tak pokrótce wyglądał sobotni pojedynek lidera z wiceliderem, czyli Concordii ze Zniczem Biała Piska. W spotkaniu na szczycie lepsi okazali się goście, którzy pokonali pomarańczowo-czarnych 2:1. Bramkę wyrównującą dla Concordii zdobył w pierwszej połowie Sebastian Tomczuk.
Sobotnia rywalizacja lidera z wiceliderem stała na wysokim poziomie. Obie drużyny od pierwszych minut zaprezentowały, licznie zebranym na stadionie przy Krakusa kibicom, dobre widowisko. Concordia od początku pojedynku pokazała, że nie zamierza skupić się jedynie na obronie. Znicz z kolei konstruował mądre i ciekawe akcje, które stwarzały spore zagrożenie pod bramką gospodarzy. Pierwsza z nich miała miejsce już w 5 minucie. Patryk Gondek dośrodkował w biegu z prawej strony, a Jacek Dzienis był bardzo bliski zdobycia gola. Jego strzał instynktownie wybronił jednak Adrian Kostrzewski. Niestety bardzo prosty błąd, spisującego się ostatnio bardzo dobrze, Adriana Kostrzewskiego sprawił, że Znicz wywalczył w 14 minucie rzut karny. Bramkarz pomarańczowo-czarnych źle przyjął piłkę, a gdy chciał ją wybić, trafił w nogi nadbiegającego Arkadiusza Bogdaniuka. Sędzia bez wskazania odgwizdał jedenastkę, którą na gola zamienił Paweł Adamiec.
Goście nie zamierzali spocząć na laurach i dążyli do zdobycia kolejnych bramek. W 27 minucie Mateusz Furman zagrał prostopadłą piłkę do Patryka Gondka, który wyszedł sam na sam z Adrianem Kostrzewskim, który tym razem w pełni się zrehabilitował wygrywając ten pojedynek z graczem Znicza. Concordia też nie próżnowała, ale jej akcje zakończone strzałami nie były w stanie za bardzo zagrozić bramce strzeżonej przez Przemysława Masłowskiego. Do czasu. Gospodarze w 39 minucie przeprowadzili bardzo ładną zespołową akcję. Dawid Załucki zagrał głową w kierunku Marcina Sawickiego, ten przyjął piłkę i odegrał do Damiana Kozaka, który podał do wbiegającego w pole karne Sebastiana Tomczuka. Kapitan Concordii mimo asysty obrońców pokonał golkipera Znicza i było 1:1. Takim też rezultatem zakończyła się pierwsza połowa.
Od początku drugiej połowy lider IV ligi za wszelką cenę dążył do ponownego objęcia prowadzenia. Gospodarze skutecznie jednak bronili się, próbując swoich szans w kontratakach. Zespół Łukasza Nadolnego świetną okazję do zdobycia drugiego gola miał w 58 minucie. Po dośrodkowaniu Damiana Kozaka z rzutu wolnego, na bramkę Znicza strzelał głową Paweł Rogoz, ale piękną interwencją popisał się golkiper przyjezdnych. Dwie minuty później zespół z Białej Piskiej przeprowadził szybką akcję, która przyniosła mu prowadzenie. Mateusz Jambrzycki zagrał na skrzydło do Konrada Radzikowskiego, który podał w pole karne do Pawła Dymińskiego, który wyprzedzając obrońców z bliska pokonał Adriana Kostrzewskiego. Elblążanie mogli wyrównać w 68 minucie po strzale z dystansu Damiana Kozaka, ale na wysokości zadania stanął Przemysław Masłowski, który wybił na róg zmierzającą do bramki tuż przy słupku piłkę. W 82 minucie goście wyprowadzili błyskawiczną kontrę, w wyniku której Mateusz Furman wychodził na sytuację sam na sam z Kostrzewskim. W ostatniej chwili, utracie bramki przez swój zespół, zapobiegł wracający Sebastian Lubiejewski, który wślizgiem powstrzymał groźny atak przyjezdnych.
Mimo ambitnej walki do ostatnich minut, piłkarzom Concordii nie udało się zdobyć wyrównującej bramki. Tym samym Znicz zainkasował kolejne trzy punkty oraz pokazał w Elblągu, że nie bez przyczyny jest liderem tabeli i już na sześć kolejek przed końcem sezonu zapewnił sobie awans do III ligi.
Powiem szczerze, że mimo porażki, zagraliśmy według mnie dobry mecz. Rywal przy pierwszej bramce dostał od nas praktycznie prezent. Sami sobie sprowokowaliśmy ten rzut karny. Później podnieśliśmy się i strzeliliśmy bramkę. Były okazje by wyjść na prowadzenie, ale ich nie wykorzystaliśmy. Nie udało się dziś wywalczyć punktów, ale jestem zadowolony z postawy swoich zawodników. Pokazali, że potrafią walczyć ze świeżo upieczonym trzecioligowcem. Jest dużo pozytywów. Dziś w pierwszym składzie zagrało pięciu młodzieżowców, także mamy młody i perspektywiczny zespół. Mam nadzieję, że to zaprocentuje na przyszłość
– powiedział po meczu trener Concordii Łukasz Nadolny.
Concordia Elbląg – Znicz Biała Piska 1:2 (1:1)
Bramki: 0:1 Paweł Adamiec (14'-k.), 1:1 Sebastian Tomczuk (39'), 1:2 Paweł Dymiński (60')
Concordia: Adrian Kostrzewski – Jakub Komuniewski (62' Marcin Michnowski), Sebastian Lubiejewski, Edil de Souza Barros, Paweł Rogoz, Paweł Pelc, Sebastian Tomczuk, Dominik Domagała (76' Jakub Konieczki), Dawid Załucki (71' Marcin Misiak), Damian Kozak, Marcin Sawicki.
Znicz: Przemysław Masłowski – Paweł Adamiec, Mateusz Furman, Aleksander Lipowski, Jacek Dzienis, Marcin Denert (38' Mateusz Ruszyk), Michał Kossyk, Arkadiusz Bogdaniuk (55' Konrad Radzikowski), Mateusz Jambrzycki, Patryk Gondek (31' Łukasz Tercjak), Paweł Dymiński (62' Przemysław Niecikowski).
Żółte kartki: Misiak (Concordia), Niecikowski (Znicz)
Sędziował: Wojciech Krztoń (Olsztyn)
W kolejnym meczu Concordia zmierzy się 26 maja na wyjeździe z ostatnimi w tabeli Błękitnymi Orneta.
IV liga - sezon 2017/2018 - aktualna tabela, wyniki, terminarz