Zawodniczki Startu Elbląg powinny sprawić niezły prezent swojej bramkarce Ewelinie Kędzierskiej. Gdyby nie jej interwencje zespół skompromitowałby się przed kamerami Polsatu Sport. Przegrana 21-29 to efekt tego, że w pierwszej połowie szczypiornistki Staru zapomniały po co przyszły na halę CSB i wydawały się zaskoczone tym, że mają zagrać z Pogonią Baltica Szczecin. Nie udało się odrobić strat w trakcie całego spotkania i sromotna porażka stała sie faktem.
Kibice wyobrażali sobie w różny sposób jak będzie przebiegało to spotkanie. Jednak chyba nikt nie spodziewał się takiej postawy naszego zespołu. Występ w pierwszych 30 minutach był nieporozumieniem a tłumaczenie presją wyniku i ilością kibiców na trybunach wydaje się co najmniej dziwne. Rywalkom to przecież nie przeszkadzało.
To miało być święto nie tylko piłki ręcznej, ale i miasta. Chyba zbyt wymagający przeciwnik jak na pierwsze spotkanie w sezonie. Pogoń Baltica Szczecin zagrała dobrze, wykorzystując po prostu naszą niezrozumiałą postawę na boisku. Szczypiornistki trenera Adriana Struzika były dla nas bezlitosne. Wykorzystywały nasze błędy, które mnożyły się z każdą akcją w pierwszej połowie. Zawodniczki gości w pierwszej połowie rzuciły 12 bramek a powinny 20! Przy naszych 5. Jednak natrafiły na bramkarkę Ewelinę Kędzierską, która swoimi wręcz fantastycznymi interwencjami potrafiła zachować twarz całego zespołu. Pogoń zdobywała 3 bramki przy 1 naszej. Nie potrafiliśmy zdobyć gola z dystansu, z bliska, ze skrzydła. Nasze akcje wyglądały jak niedopracowane, nie było elementu zaskoczenia. Rywalki wiedziały co zrobimy i kontrowały rzucając proste bramki. Hanna Yashchuk swoimi akcjami indywidualnymi siała popłoch w defensywie Startu. Nasze zawodniczki rzucały tam gdzie była bramkarka. Kibice nie mogli zrozumieć czemu Start prezentuje się tak kiepsko.
W drugiej połowie widzieliśmy juz lepiej grający Start, ale trudno było nie zauważyć, że goście kontrolują spotkanie. Przy stanie 8-14 za sprawą dwóch bramek Martyny Huczko i golach Agaty Cebuli, Małgorzaty Stasiak zrobiło się 8-18. Błędy przy rozgrywaniu akcji, były powodem frustracji na trybunach. Frekwencja była znakomita, około 800 widzów. Jednak tej presji nie sprostały nasze zawodniczki. Rzuciliśmy w pierwszej połowie jedną bramkę z koła. Na kombinacyjna akcję Startu kibice musieli czekać do 17 minuty. Gdy trzy bramki z rzędu zdobył Start na 11-18 wydawało się ,że podopieczne trenera Antoniego Pareckiego mogą odrobić niekorzystny rezultat. Jednak Pogoń zagrała jak doświadczony zespół i wygrała 21-29. To duże rozczarowanie i gorzka pigułka dla trenera Pareckiego, który nie tak wyobrażał sobie debiut w lidze.
Pana prezydenta zapraszamy wraz z małżonką na najbliższy mecz Olimpii . Na łuku emocje gwarantowane , tyle że wstęgi do przecięcia ne będzie.
muhahahahahahah balon napompowany, a tu lipa muhahahahahahahaha
Dziewczyny zagrały dla Wilka ...... yhyhyhyhyhyhyhyhyy
ale zdjęcia dziewczyny miałe przed sezonem ładne. długie nogi, atuty, makijaże. Tylko trenignu ładnego chyba nie zaznały...
Proszę Polsat, zęby już nie przyjeżdżał do Elbląga. Bramkarka Pogonii też broniła świetnie, szczególnie w pierwszej połowie, dlatego tylko 5 bramek. U nas tylko grały Ewelina Kędzierska i Kinga Grzyb.
Ale patrzcie jak Wilk małpuje od Nowaczyka. Nawet szalik chyba taki sam. Tylko że Nowaczyk był kibicem wcześniej a czy Wilk bywał wcześniej na meczach? Dla mnie to żenada. Dobrze że nie wiedziałam że on tam jest bo by i ochrona miała kłopoty. Zaniechania budowy nowych obiektów sportowych nie daruję temu arogantowi i krętaczowi (umowę zerwał a jeszcze negocjował z kibicami - to tupet ma panisko) do końca życia a przynajmniej do wyborów.