Wiosna w pełni. Na elbląskich ścieżkach rowerowych wielu amatorów jazdy na rowerze. Ale czy wiedzą oni, że w Elblągu cyklicznie organizowany jest wyścig Alleycat? To już dziesiąta edycja imprezy w naszym mieście. Tym razem zawodnicy szukali ulic pisarzy i poetów. Najlepszy okazał się Marek Kamm. Alleycat, to połączenie rywalizacji z dobrą zabawą.
W sobotę, 16 kwietnia br., odbył się miejski wyścig rowerowy na orientację, czyli Alleycat. Jest to impreza o charakterze otwartym, tak więc mógł w niej wziąć udział każdy elblążanin. Na umówionym miejscu, przy Placu Słowiańskim, zgromadziła się grupa rowerzystów. Grupka była niewielka, ale za to wyposażona w wielki zapał. W tym dniu nie mogło oczywiście zabraknąć naszego elbląskiego oficera rowerowego.
Pierwszy elbląski Alleycat odbył się w czerwcu ubiegłego roku. W słowniku rowerowym pojawiło się wówczas słowo EINO, czyli Elbląska Impreza Na Orientację. Od tego czasu wyścig organizowany jest cyklicznie. Sobotnia impreza to już X EINO.
Celem imprezy jest możliwość rowerowej zabawy, połączonej ze sprawdzeniem znajomości miasta. Jako, że sobotni wyścig był imprezą tematyczną, sprawdzana była znajomość ulic, związanych z polskimi mistrzami pióra.
-Zawody Alleycat, to połączenie rywalizacji z dobrą zabawą. Im lepiej zna się miasto tym lepsza zabawa. Ale jest to także okazja do odkrycia nie znanych dotąd uliczek i zakamarków elbląskiej przestrzeni- mówi Agnieszka Sroczyńska, organizator imprezy.- W tej edycji wyścigu zawodnicy szukali ulic pisarzy i poetów, bo była to impreza tematyczna- dodaje.
Tuż przed rozpoczęciem wyścigu uczestnicy otrzymali listę zadań do wykonania, zwaną manifestem. Widniały na niej wszystkie punkty kontrolne, które trzeba było odnaleźć i wykonać odpowiednie polecenie. W tej edycji zawodów zadania na punktach kontrolnych często miały związek z twórczością polskich pisarzy. Każdy zawodnik ponadto dostał swoją własną szprychówkę, na której widniał jego numer startowy i nazwa Alleycata, czyli „Alleycat na szpilkach”. Szprychówkę, jak nazwa wskazuje, wkłada się najczęściej pomiędzy szprychy koła.
Zawodnicy musieli być czujni. Pomimo, że w wyścigu nie ma żadnej kolejności zdobywania punktów kontrolnych i ich opisywania na karcie, przyjazd na metę z ominięciem choćby jednego punktu kontrolnego skutkuje dyskwalifikacją zawodnika.
Zwycięscą został Marek Kamm, który poprawnie opisał wszystkie punkty kontrolne i najszybciej dojechał na metę, znajdującą się w Bażantarni.
Wyścig nie wychodził poza granice Elbląga, a uczestnicy musieli bezwzględnie stosować się do przepisów ruchu drogowego. Koszt uczestnictwa w imprezie wynosił 5 złotych. Ta drobna kwota posłużyła do zakupu mapy Elbląga, wykonaniu szprychówki i przygotowaniu karty kontrolnej.
Miłym akcentem na zakończenie zawodów było ognisko, zorganizowane we wiacie Irenka, w Bażantarni.
-Impreza miała charakter kameralny. Nieduża ilość uczestników wynika zapewne z faktu, że niewielu ludzi wie o takich zawodach. Z pewnością, gdyby impreza była bardziej rozpropagowana, wzrosłoby także zainteresowanie wyścigiem – informowała Agnieszka Sroczyńska.
JO
Interesuje sie miastem i co sie w nim dzieje, ale o tym ze jest to juz 10 edycja to trudno mi uwierzyc, po raz pierwszy slysze o tej imprezie.
Informacji na temat kolejnych edycji wyścigu najlepiej szukać na elbląskim forum rowerowym: http://rowerowe.elblag.pl/ i na Elbląskiej Stronie Rowerowej: http://www.bikerelblag.hg.pl/