W grudniu ub.r. Marek Mital zrzekł się mandatu. Jego miejsce w Radzie zajął Piotr Derlukiewicz. Dlaczego dziennikarz z wieloletnim doświadczeniem zdecydował się wystartować w wyborach oraz czym w pierwszej kolejności zamierza się zająć jako świeżo upieczony radny, opowiedział w rozmowie z info.elblag.pl.
Kiedy dowiedział się Pan, że jednak zdobył Pan mandat?
Dokładnie pod koniec grudnia 2015 r., kiedy mój kolega zrezygnował z mandatu. To było miłe doznanie. Może dlatego, że od 1990 roku, jako dziennikarz, bywałem na sesjach i je relacjonowałem. Od dwóch lat już dziennikarzem nie jestem. To możliwość sprawdzenia, jak to jest po drugiej stronie. Teraz zobaczę, jak to jest. Poznam ten ciężar podejmowanych decyzji. Mam nadzieję, że będę podejmował tylko mądre decyzje.
Elbląg boryka się z wieloma problemami. Które, według Pana, są najważniejsze?
Jest wiele problemów przed Radą Miasta, Władzami Miasta. Główny to taki, jak najlepiej spożytkować pieniądze unijne, które prawdopodobnie będą ostatnimi, tak dużymi. Trzeba się sprężyć i zrobić mądre projekty i zrealizować je w czasie wymaganym.
Jak Pan ocenia czas, w którym został Pan radnym?
Sytuacja Miasta jest podobna od wielu lat, może nawet i dziesięcioleci. Po utracie rangi wojewódzkiej Elbląg stara się wybić ponad przeciętność miasta powiatowego z różnym skutkiem. Czasem udaje się to lepiej, czasem gorzej. To nie jest łatwy okres dla miasta. Spadek prestiżu, znaczenia gospodarczego miasta, wycofywanie się przez wiele lat ważnych firm przemysłowych z miasta, a więc ubytek dobrych miejsc pracy, to trochę ciąży na rozwoju miasta. Zobaczymy. Może uda się tak te pieniądze spożytkować, żeby ten trend trochę odwrócić, żeby Elbląg znowu stał się atrakcyjny dla młodych ludzi szukających wyzwań, chcących założyć rodzinę, znaleźć dobrą pracę.
Do jakich Komisji będzie Pan należał?
Jestem w Komisji Gospodarczej oraz Komisji Oświaty, Kultury i Sportu.
Które tematy, w pierwszej kolejności, chciałby Pan poruszyć?
Pierwsze zadanie samo się narzuciło. Rozpoczęto restrukturyzację szpitali. Jestem w tej komisji społecznej Szpitala na Żeromskiego. Tu będzie dużo pracy, mam nadzieję, że z pożytkiem dla miasta. Jako dziennikarz bardzo interesowałem się sprawami samorządowymi. Za prezydentury Henryka Słoniny stworzyłem taki projekt, z inicjatywy uchwałodawczej. Ona nie została szczególnie entuzjastycznie przyjęta. Był projekt, ale uchwałę odrzucono. Jako pierwszy spośród elbląskich dziennikarzy pisałem też o Budżecie Obywatelskim. Wtedy na przykładzie Gdyni i Sopotu. On na szczęście już jest. Myślę, że będę starał się wprowadzać w życie takie inicjatywy, które ożywią mieszkańców, zaangażują mieszkańców w życie miasta. To jest bardzo ważne, żeby mieszkańcy mieli świadomość, że ich głos jest ważny, może coś znaczyć, i że mogą swoimi działaniami coś zmienić.
Dlaczego Pan zdecydował się, aby ze środowiska dziennikarskiego przejść do polityki i wystartować w wyborach samorządowych?
Byłem dziennikarzem przez 24 lata, a wcześniej byłem nauczycielem. Może chciałem w życiu zaznać czegoś nowego.
Sprawdzić, czy rzeczywiście radni są bezradni, jak niektórzy twierdzą?
Nawet jako dziennikarz nie lubiłem tego określenia. Każdemu można to zarzucić. Są pewne bariery, ograniczenia, z którymi trzeba się liczyć, żeby tylko bilans był korzystny. Z pewnych rzeczy trzeba umieć rezygnować. My, jako Rada, też będziemy musieli z pewnych rzeczy rezygnować. Na przykład most na drodze, która ma być budowana do Kazimierzowa, omijający Elbląg, niezbędny jest z punktu rozwoju Modrzewiny. Natomiast uda się lub nie. Jeżeli dostaniemy pieniądze z Unii i z kraju. Jeżeli nie dostaniemy to nie ma szans, żeby się udało, chociażbyśmy jako radni stawali na głowie.
Dziękuję za rozmowę.
Z Piotrem Derlukiewiczem rozmawiała
Do tego pana można mieć zaufanie, chyba, że coś się zmieniło. Jeżeli nic się nie zmieniło to nie ważne z jakiego ugrupowania ten pan jest. Powodzenia w pracy radnego.
Elbląskie elity powinny pomyśleć o lobbowaniu na rzecz przyłączenia Elbląga do województwa pomorskiego. Jest teraz ku temu dobry klimat, patrząc na zapowiedzi innych zmian administracyjnych - utworzenia województwa środkowo pomorskiego (Słupsk i Koszalin zapowiedziały lobbing) czy wydzielenia Warszawy z województwa mazowieckiego. Moim zdaniem jest to jedyna szansa na wyrwanie się z marazmu w jakim pogrążył się Elbląg. Niedługo pojawi się kolejna szansa aby zacieśnić współpracę z Trójmiastem poprzez wybudowanie dwupasmówki. Drodzy radni zacznijcie coś w końcu robić dla tego miasta i nie lekceważcie mieszkańców, którzy większość spraw załatwiają w Trójmieście, a nie w Olsztynie.
Tu nie chodzi o utratę rangi wojewódzkiej tylko o "wciśnięcie" nas do woj. warmińsko-mazurskiego zamiast tam gdzie chcieli Elblążanie czyli do pomorskiego! Zrobiono z nas Polskę B. Cała kilkusetletnia historia Elbląga jako miasta związanego z Wybrzeżem została postawiona na głowie tylko po to, żeby Obszczyn mógł być stolicą i tyle. Oderwanie Elbląga od reszty jego regionu dobrze obrazuje pomnik-grób woj. elbląskiego:: http://www.polskaniezwykla.pl/pictures/original/289204.jpg. Jeśli naszym politykom faktycznie zależałoby na naszym mieście to lobbowaliby za przyłączeniem do pomorskiego. To czy warmińskei będzie istniało czy nie to już nie nasza prawa, bo to nie nasz region. Proste.
Widać, że pan Derlukiewicz będzie się zajmował konkretnymi problemami, mającymi wpływ na rozwój naszego Elbląga.
Radni mają pomysły, ale czy pan Wróblewski jest nimi zainteresowany?
Pomorskie czy warmińsko-mazurskie ????przecież to jeden pies,zasada w tym świecie jest jedna i to bardzo prosta:UMIESZ LICZYĆ,LICZ NA SIEBIE !!!!
Wolałbyś być piątym dzieckiem w bogatej rodzinie czy drugim w biednej?
Budżet obywatelski to ściema i wielkie g..... markujące udział mieszkańców w wydatkowaniu środków, rozmywające kwestię odpowiedzialności i racjonalnego planowania. Takie zadania powinien realizować radny z inspiracji mieszkańców jako lider okręgu wyborczego. Są ograniczenia i z pewnością pan tych ograniczeń nie przekroczy, pan nawet nie spróbuje. Każdemu można coś zarzucić ale nie każdy dostaje mandat publiczny i możliwość działania i kształtowania rzeczywistości. Gładkimi komunałami z pewnością barier pan nie przekroczy. Przecież Modrzewina się nie rozwija i to jest jeden z głównych problemów miasta. Skąd pewność że most w Kazimierzowie cokolwiek zmieni? Czy władze miasta podpisały choćby jakieś "listy intencyjne" z przyszłymi inwestorami?
Niektóre z miast, aby przekonać rodziców inwestują w akcje promocyjne. "Rzeczpospolita" wymienia Warszawę, która zainwestowała w plakaty i ulotki. Podobne działania prowadzone są w Łodzi. Kampanię pod hasłem "Jestem za mądry już na przedszkole! Świetnie odnajdę się w tyskiej szkole" zaczęły Tychy. 10 lutego akcję zachęcającą do wysłania sześciolatków do szkół zainaugurował też Poznań. Miasta inwestują w akcje promocyjne nie bez powodu. Jak szacuje Ministerstwo Edukacji Narodowej, w wyniku reformy wprowadzonej przez rząd PiS, do pierwszych klasy w tym roku pójdzie 91 tys. siedmiolatków, czyli około 21 procent rocznika. W przedszkolach może bowiem zabraknąć miejsc, a szkolne klasy będą świecić pustkami.
Samorządy stracą również cześć dofinansowania. Na utrzymanie dziecka w przedszkolu dostają subwencje w wysokości 1370 złotych. Jeżeli sześciolatek traci do szkoły, to kwota jest 4-razy większa.