Mówi się, że posłowie, senatorowie mają tworzyć dobre prawo dla wszystkich Polaków. Tak, to prawda. Ale też powinni wnosić sprawy swojego Regionu, które często z Warszawy są słabo widoczne. Dlatego chcę być głosem Elbląga i regionu, chcę być senatorem, by do Warszawy zawieść nasze sprawy i je rozwiązywać. A nawet nie tylko do Warszawy, ale też do Brukseli. Przy tym, nie zamierzam przenosić się do stolicy. Zostanę tu, w Elblągu.
I chociaż senatorem ani posłem nigdy nie byłem, to nie będzie to dla mnie nieznany świat. Jestem bowiem członkiem Rady Promocji Żeglugi Śródlądowej przy ministerstwie infrastruktury i rozwoju, a o rozwój ważnych dla Elbląga i Zalewu Wiślanego dróg wodnych już kilkakrotnie zabiegałem w Brukseli.
Drogami wodnymi zajmuję się nie dlatego, że to moje „wrodzone” hobby, ale dlatego, że są one ogromną szansą rozwojową dla Elbląga i naszego regionu.
Elbląg leży bowiem wzdłuż jednego z dziewięciu głównych europejskich szlaków wodnych (MDW E70) łączącego Kłajpedę, Kaliningrad, Elbląg, Bydgoszcz, Berlin, Rotterdam i Antwerpię. A z dwoma kolejnymi szlakami niemal się łączy.
Wejście w europejską sieć, da Elblągowi dostęp do prawie 400 portów europejskich. Nasz Port będzie mógł wówczas przeładowywać nie 200-300 tysięcy ton – jak obecnie, nie 1,5 mln ton – jak po wybudowaniu kanału przez Mierzeję, ale 3,5 mln ton ładunków rocznie. Taki port wygenerowałby co najmniej 2.000 miejsc pracy i spowoduje konieczność zbudowania drugiego portu nad Zalewem, np. w Tolkmicku! Jest więc o co walczyć. Chcę być senatorem, by ten problem podjąć, z korzyścią dla kraju, ale przede wszystkim dla Elbląga.
Równolegle, a nawet szybciej wdrażanie tej polityki rozwinie turystykę wodną. Tu już posiadamy infrastrukturę. Sama się nie zbudowała. Uczestniczyłem we wszystkich zrealizowanych projektach, wartości ok. 600 mln zł. Pętla Żuławska w tym roku uznana została za najlepsze przedsięwzięcie na rzecz turystyki wodnej w Polsce. W dwa lata po wybudowaniu obsłużyła 110 tysięcy turystów! A to przecież „moje dziecko”, wymyślone w 2000 roku. Budowaliśmy ją 12 lat i nikt nie narzekał, że długo.
Kanał przez Mierzeję zrealizujemy w ciągu 15 lat, z których 8 jest już za nami. To nie jest długo, jeśli się weźmie pod uwagę, że prawo unijne nakazuje rozwiać wszystkie wątpliwości ujawnione podczas konsultacji, co wymaga wielu dodatkowych badań i analiz. Nota bene, podczas konsultacji, badań, dyskusji z przeciwnikami tej inwestycji, nigdy nie spotkałem tych, którzy w garniturach raz na cztery lata opierają się o łopatę i krzyczą: my to szybciej zbudujemy! Na razie budują niezdrowy klimat, którzy skrzętnie mogą wykorzystać ci, których projekty nie uzyskały statusu „do realizacji”, ale chętnie przejmą 800 mln zł, gdy wojenka elbląska wokół Kanału przestraszy polityków.
Projekty wodniackie nie są jedynymi, które mnie absorbują. Strategiczne znaczenie ma dokończenie programu przeciwpowodziowego. Uczestniczyłem w I etapie, który zaowocował inwestycjami wartości 650 mln zł. W drugim etapie potrzebujemy jednego miliarda. Jeśli o niego nie zawalczymy, natura może się zemścić.
Mógłbym przedstawić jeszcze wiele wątków, które wymagają lobbingu w Warszawie. Chcę jednak tylko zwrócić uwagę, że rozwój naszego Miasta i Regionu będzie szybszy, gdy będziemy mieli w parlamencie swojego ambasadora, który w całości poświęci się swojej misji i który dokładnie wie, gdzie i co walczyć.
....................Materiał sfinansowany ze środków KW Platforma Obywatelska RP.............................