Radny boi się o bezpieczeństwo energetyczne Miasta. "Po odpowiedzi Prezydenta widać, że Elbląg nie ma planów jak zaradzić tej sytuacji"

Podczas lutowej sesji Rady Miejskiej, wiceprzewodniczący RM, Sławomir W. Malinowski, zwrócił uwagę na bezpieczeństwo energetyczne Elbląga. Radny KWW Witolda Wróblewskiego głośno powiedział o swoich obawach dotyczących tego tematu. Niewykluczone, że w związku z niewystarczającą odpowiedzią wiceprezydenta Janusza Hajdukowskiego, podczas dzisiejszej sesji Sławomir W. Malinowski ponownie poruszy ten, jego zdaniem, bardzo ważny problem.

- Obecnie zawarta umowa między Elbląskim Przedsiębiorstwem Energetyki Cieplnej a Energą Kogeneracją Sp. z o. o. na dostawy ciepła dla miasta obowiązuje co prawda na czas nieokreślony, ale z 6 miesięcznym okresem wypowiedzenia - zauważa w swojej interpelacji Sławomir W. Malinowski.

Jak stwierdził wiceprzewodniczący RM, przez dwa lata (w 2012 i 2013 r.)  trwały uzgodnienia nowej umowy z EPEC-em.  - Projekt został uzgodniony i wymagał jedynie podpisu ze strony elbląskiego dystrybutora ciepła – mówi Sławomir W. Malinowski. - O co w nim chodziło? Otóż Energa Kogeneracja Sp. z o. o. (EKO) chce budować w Elblągu nowe źródło energii, obejmujące blok gazowo-parowy i kotłownię szczytowo-rezerwową, którego koszt szacuje się na ok. 500 mln zł. Ze zrozumiałych względów inwestor potrzebuje ok. 15 lat gwarancji odbioru ciepła przez miasto. Może więcej? Żaden inwestor nie wyda tak dużych pieniędzy, aby zamrozić je w bezczynnie stojącej inwestycji. Umowy jednak nie podpisano – podkreśla  Sławomir W. Malinowski. - W Enerdze Kogeneracji Sp. z o.o. mimo to trwają prace projektowe nad nowym blokiem energetycznym gazowo-parowym i kotłownią szczytowo-rezerwową. Jednakże zgoda właściciela na kontynuowanie prac, w tym tworzenie projektów technicznych i budowlanych łącznie z warunkami środowiskowymi, została ograniczona jedynie do momentu uzyskania pozwolenia na budowę. Zgoda na dalsze kroki inwestycyjne, tj. przetarg, wybór wykonawcy i rozpoczęcie budowy, zostały uzależnione od podpisania umowy z Elbląskim Przedsiębiorstwem Energetyki Cieplnej.

Wiceprzewodniczący w interpelacji do prezydenta Jerzego Wilka przedstawił w czym widzi problem. - Obecnie zainstalowane w Enerdze Kogeneracji Sp. z o. o. urządzenia (oprócz nowego bloku na biopaliwo), po wprowadzeniu w 2016 roku nowej dyrektywy unijnej ograniczającej emisję szkodliwych substancji do atmosfery,  nie będą mogły być użytkowane. Nawet biorąc pod uwagę możliwe derogacje, to i tak dwa lata później, w 2018, nie będą spełnione normy emisji - zaznaczył w swojej interpelacji  Sławomir S. Malinowski - W roku 2016 lub najpóźniej 2018 (przy uznanych derogacjach) z Energi Kogeneracji możliwa będzie dostawa ciepła tylko z bloku biomasowego i to w niewielkiej ilości. Zaledwie ok. 30 MWt. Podkreślam, zaledwie, ponieważ obecne zapotrzebowanie Elbląga na ciepło kształtuje się na poziomie 200 MWt. EKO pokrywa zdecydowaną większość tego zapotrzebowania.

Według wiceprzewodniczącego Rady zagrożenie jest realne i należy się zająć nim zawczasu. -  Ta cała sytuacja budzi mój niepokój o bezpieczeństwo energetyczne naszego miasta. Realizacja nowej inwestycji, to nie kwestia kilku miesięcy, nawet roku i musimy, jako radni być tego świadomi. Nietrudno także się domyślić, że możliwe będą wśród pracowników EKO zwolnienia. To pogorszy sytuację wielu elbląskich rodzin - podkreśla Sławomir W. Malinowski. - Proszę, więc o przedstawienie planu zagwarantowania Elblągowi bezpieczeństwa energetycznego. Proszę także o odpowiedź, choć wiem, że to pytanie nie powinno być skierowane jedynie do Pana, Panie Prezydencie, jakie argumenty zaważyły na nie podpisaniu przez EPEC uzgodnionego z Energą Kogeneracją Sp. z o. o. projektu umowy?

Na odpowiedź od wiceprezydenta Janusza Hajdukowskiego Sławomir W. Malinowski czekał miesiąc (bez jednego dnia). Wynika z niej jasno, iż "Miasto nie jest zainteresowane budową nowego źródła ciepła w Elblągu".

- Mając świadomość, że obecny poziom cen energii cieplnej w naszym mieście osiągnął nieakceptowaną przez mieszkańców wysokość i jest jednym z najwyższych w regionie północnej Polski, podpisanie umowy wieloletniej na dostawę ciepła z nowego źródła bez określenia przyszłego poziomu cen ciepła i ewentualnych warunków jej zmiany jest ryzykowne - czytamy z odpowiedzi Janusza Hajdukowskiego.

Wiceprezydent przyznaje, że EPEC od 2012 r. prowadziło z ENERGĄ rozmowy o ewentualnym zawarciu wieloletniej umowy na dostawę ciepła. - Decyzję o realizacji inwestycji EKO uzależniło od podpisania wieloletniej umowy sprzedaży ciepła  na co najmniej 20 lat oraz ograniczenia pracy Ciepłowni przy ul. Dojazdowej - zapewnia Janusz Hajdukowski.

Jak wyjaśnia wiceprezydent, w tej sytuacji EPEC zwróciło się do EKO o przedłożenie oceny i efektywności analizowanych wariantów inwestycyjnych, analizy zapotrzebowania na moc i planowaną sprzedaż energii cieplnej i elektrycznej, analizy w zakresie kształtowania się cen produkcji jednostek ciepła nowego źródła w perspektywie 20 lat, w odniesieniu do aktualnie obowiązujących cen oraz głównych czynników ryzyka, które mogą wpłynąć na kształtowanie się ceny wytworzenia.

- W kwietniu 2013 r. EKO przedłożyło wstępną koncepcją budowy nowego źródła ciepła. Koncepcja nie zawierała szczegółowych prognoz kształtowania się ceny produkcji energii cieplnej. W związku z tym nie doszło do podpisania umowy pomiędzy stronami - wyjaśnia Janusz Hajdukowski. - EPEC ze swojej strony od lat realizuje działania mające na celu obniżenie stawek opłat za usługi przesyłowe. Przyłącza na dogodnych warunkach nowych odbiorców ciepła, dążąc tym samym do zwiększenia mocy zamówionej na kolejny rok, redukuje zatrudnienie oraz wdrożył technologię automatycznego odczytu liczników ciepła zainstalowanych u odbiorców ciepła. Gdyby EKO w 2013 r. nie wprowadziło zmiany stawek ciepła na poziomie ponad 10 proc. obciążenie mieszkańców z tytułu opłat za ciepło mogłoby być znacznie niższe.

Wyjaśnienia wiceprezydenta nie uspokoiły Sławomira W. Malinowskiego, którego poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie. - Moje obawy o bezpieczeństwo energetyczne naszego miasta mają głębokie uzasadnienie - zaznacza wiceprzewodniczący RM. - Po odpowiedzi Prezydenta widać, że Elbląg nie ma skonkretyzowanych planów jak zaradzić tej sytuacji. A czasu mamy bardzo niewiele, by nie rzec, że nie mamy go wcale. To oczywiście nie jest winą obecnych władz, ale wszystkich poprzednich ekip. Przeciąganie liny pomiędzy Miastem a wcześniej Zakładem Energetycznym, brak porozumienia i świadomości wspólnych celów skutkują teraz piętrzącymi się przed nami problemami. To ostatni dzwonek by podjąć zdecydowane działania i być zdeterminowanym w ich realizacji. Do tego potrzeba jednak porozumienia wszystkich, ponad podziałami politycznymi.