Elbląski Komitet Obywatelski (EKO) ogłoszeniem listy kandydatów na radnych i jak do tej pory nie zgłoszeniem w wyborach własnego kandydata na Prezydenta zamknęło symbolicznie pewien okres swojej działalności (10.11.2009.-22.10.2010.). Analitycy strony Elbląg2010-wybory samorządowe, obserwującej naszą scenę polityczną na Facebook pokusili się o małe podsumowanie pierwszego roku działalności EKO.
Wejście pozarządowców do polityki od początku było procesem trudnym. – uważają autorzy analizy.
Po pierwsze - problem tożsamości tego środowiska i dodefiniowania swoich intencji. "pozarządowość czy obywatelskość" wydaje się do dziś dyskusję nie tyle nie zakończoną co w ogóle nie rozpoczętą. Z jednej strony nie wypadało okazywać apetytu na władzę i wyborczy sukces, z drugiej jednak strony rozsądek nakazywał od początku mówić wprost o co w tej całej zabawie chodzi. A chodziło niezmiennie do dziś o to samo - wprowadzić swoich ludzi do władzy i zbudować dla swojego środowiska lepszą pozycję do gry o wpływy. To zaniechanie do składania deklaracji czytelnych wydaje się dziś, z perspektywy prawie roku działania EKO, błędem głównym by nie nazywać tego grzechem pierworodnym. Nie mając pełnego oddechu do wyraźnego wyartykułowania czego chcemy, EKO mówiło miesiącami za mało i za cicho tracąc swoją początkową atrakcyjność. Było jak nowa dziewczyna w klasie - na początku budzi zaciekawienie i intryguje, z czasem przestaje, i dalej gada się z koleżankami, które zna się dłużej.
Po drugie - gdzie jest Big Idea? Jedna, najważniejsza myśl będąca odpowiedzią o co tak naprawdę temu EKO chodzi. A chodziło w ciągu tego roku o wiele spraw jednocześnie, kilkoma hasłami się EKO posługiwało by po chwili je porzucać i sięgać po kolejne. Nic nie było trwałe i jasne od początku do teraz. EKO zaczęło od mówienia, że jest "nową jakością", potem pojawił się Janusz Hochleitner ze swoją wizją turystyki kulturowej i projektem rad dzielnicowych, po chwili wyskoczyło niczym królik z kapelusza Obserwatorium Rozwoju Elbląga. Żadna z tych koncepcji nie doczekała się swojej opowieści i dziś nie istnieje w świadomości publicznej, znawcami tych tematów byli działacze EKO i tylko oni nimi pozostali, chociaż idę o zakład, że przypominając Obserwatorium na jakimś zebraniu EKO zobaczylibyśmy wielkie oczy zdziwienia. Resume tego o czym teraz mowa jest takie, że EKO nadal nie ma jednego elementu programowego, które wypromowałoby Komitet w elbląskiej społeczności. Słaba rozpoznawalność EKO. To się niestety przełoży na niski wynik wyborczy.
Po trzecie - niewidoczny lider. A precyzyjniej rzecz nazywając lider niedostatecznie wyrazisty. Każda maszynka wyborcza gra na lidera, a tu nie było na kogo grać. Smok o wielu głowach nigdy nie idzie do przodu bo każda chce w inną stronę, kończy się na robieniu kurzu i dreptaniu w miejscu. Jachimowicz był i jest spiritus movens EKO ale nader chętnie obdzielał innych zasługami tłumacząc, że to wielu EKO założyło i wielu EKO tworzy. W polityce trzeba czasem być egoistą. To buduje lidera, z czasem również organizuje cały schemat działania. Tymczasem w EKO szef uparcie bronił etatu filozofa-mentora. Na swoje nieszczęście podobnej konstrukcji psychicznej okazał się wytypowany wiosną kandydat na Prezydenta Elbląga z ramienia EKO. O kpiących uśmiechach mediach po ogłoszeniu tej kandydatury dziś już możemy mówić wprost porzucając polityczną poprawność. To nie była kandydatura poważna mimo, że wiedza Hochleitnera jest w wielu kwestiach kolosalna. Ale cóż - nie każdy nauczyciel zostaje dyrektorem szkoły. Tyle w tej sprawie. Tematu nie ma co rozwijać, osobowość Hochleitnera ciągle warta jest ciekawego zagospodarowania w naszym mieście. Temat braku wyrazistego lidera EKO też warto zamknąć krótką puentą. Nie można być trochę w ciąży. Zwłaszcza w polityce.
Po czwartek - casus Pukina. W branży filmowej funkcjonuje takie powiedzonko "Jump the shark". Jest to w większości wielosezonowych produkcji moment, w którym scenarzyści czynią fabułę tak nieprawdopodobną, naciaganą i bezsensowną, że traci ona zainetersowanie widzów. EKO rekina nie przeskoczyło, tylko wpuściło go do swojego stawu z grzecznymi rybkami. Wytrawni wędkarze od razu zauważyli wystający z nad wody grzbiet drapieżnika i zaczęli rozpytywać o różne ekscesy, które miały miejsce gdy pływał w innym akwenie, gdzie woda bywała aż nadto mętna. Z zarzucanej co i rusz na siebie sieci umiejętnie uciekał plącząc się co chwilę w opowieściach, że przecież w tamtej wodzie pływała warta dziś większej uwagi pirania, a on co najwyżej kilka razy postraszył tego i owego pokazując ostre zęby. EKO jako gospodarz stawu takiej awantury w stawie nie przewidział i wpisał rekina na listę drapieżników pod ochroną, wyganiając wędkarzy z nad brzegu. Nie wiadomo co planują dalej. Czy go będzie się oswajać? Z rekinami jest niestety tak, że jak nie mają na kogo zapolować mogą stać się niespokojne. Wówczas oberwać od nich może każdy. Póki co widzimy, że rekin został wystawiony na pokazy specjalne przy dużej widowni. Zobaczymy czy ludzie kupią na niego bilety.
W rozmowie z dziennikarzami po prezentacji kandydatów EKO na radnych Arkadiusz Jachimowicz powiedział "Robimy wyłom". Duża przesada. To na razie tylko mała dziurka - idealna bo nie widać jak się zerka na lokalną scenę polityczną ale przecież zbyt mała aby się przez nią przecisnąć. Trzeba ponownie stanąć trochę dalej od tej ściany i poszukać nowego pomysłu jak ją sforsować.
Albo postawić odważnie na kogoś kto po prostu pokaże gdzie są drzwi i przekona wszystkich, że trzeba wejść przez nie z rozmachem.
Przypomnijmy, strona Elbląg2010-wybory samorządowe jako pierwsza wykorzystuje fenomen społeczności Facebook do niestandardowego relacjonowania tegorocznej kampanii wyborczej w Elblągu.
- Nie mamy ambicji bycia medium ważnym i obiektywnym. To rola elbląskich portali, prasy oraz telewizji. Bliżej Nam do kabaretu politycznego. Trochę nieszkodliwego błaznowania, ot co. Piszemy niepoważnie o sprawach poważnych. Jeżeli nasze stańczykowanie ma jakiś głębszy sens to i tak tylko na chwilę, bo po wyborach samorządowych kończymy działalność – mówią Nam założyciele strony.
Ciekawy artykuł, ale w pkt 4 to z tym rekinem troszeczkę przesadziliście. Rekinem to Pukin nigdy nie był i pewnie nigdy nie będzie,z niego to raczej taki mały okonek polujący na ślepo,a przy większych zagrożeniach uciekający w szuwary.
Mam pytanie, kim są tzw. analitycy? czemu piszą anonimowo? chciałbym wiedzieć, czy są obiektywni?
warto chyba byłoby też przytoczyć odpowiedź p. Arkadiusza Jachimowicza - http://www.elblag-eko.org/blog,Arkadiusz-Jachimowicz-,1,wpis,122,W-odpowiedzi-pt-Anonimowi.html
Pani Moniko. Ratuszowe wróbelki ćwierkają ,że ma Pani obiecany etat rzecznika prasowego G. Nowaczyka. Prawda to czy fałsz?.
Nie wiem, kim jest pani Monika, ale jeśli to osoba kierująca tym portalem to z racji umiejętności zawodowych nadaje się na rzecznika. Szkoda by jednak było portalu, bo pewnie straciłby na jakości tekstów. Co do EKO: więcej tam chciejstwa aniżeli powagi i odwagi, bo szef wystraszył się chyba swojego startu w wyborach prezydenckich, ośmieszając tę inicjatywę obywatelską i skazując ją na niebyt.Nie wierzę, by po wyborach EKO utrzymało się, ludzie tam zgromadzeni nie będą widzieli sensu (i słusznie) w kontynuowaniu swojej przynależności.
Ale ze strony EKO wyczytalam ze Pani Monika jest czlonkiem EKO
EKo "malymi łyżkami je" a nie "pelna chochla " .To mloda organizacja .Po woli ,ale dązy do celu .A celem jest ...godne zycie Elblążan .
ola - chłopaki z tej strony leją równo ze wszystkich i są nie obiektywni. i co teraz?
Do Ku: tak, są nieobiektywni, dobrze, że to wyjaśniłeś, dziękuję. Napisałeś: "leją równo ze wszystkich". Czy oby na pewno równo i po wszystkich?
ola - to za mądre pytania dla nas, wiesz.