Elbląskie schronisko niby jest w mieście, a można mieć wrażenie, jakby było na końcu świata. Dojść tam się nie dojdzie, bo chodnika nie ma, a poboczem strach. Dojechać owszem można, ale problem jest, gdy człowiek próbuje przejść z zaparkowanego auta na drugą stronę do schroniska. To zwyczajnie niebezpieczne. Czy miasto planuje coś z tym zrobić - pyta pani Klaudia, mieszkanka Elbląga.
To miejsce odwiedza sporo wolontariuszy, osoby, które chcą adoptować zwierzaka, dzieci ze szkół. Trochę ludzi przewija się przez to miejsce, a problem dojścia jest od lat ten sam i nikt nie próbuje nic z tym robić. Przekonałam się o tym, gdy kilka tygodni temu odwiedziłam schronisko. Tutaj zwyczajnie powinien być chodnik, którym od strony ul. Fromborskiej można by przejść bezpiecznie do schroniska. Wiem, że to pewnie skoroby kosztowało. Może więc na początek zająć się, chociażby lepszym oświetleniem okolic schroniska. W tej chwili jest tam zwyczajnie ciemno. Przed schroniskiem znajdują się miejsca parkingowe. Jednak aby z zaparkowanego auta przedostać się na drugą stronę, to już trzeba być naprawdę uważnym. Przejścia nie ma, oświetlenie jest szczątkowe, a samochody gnają. Miasto w ostatnim czasie doświetlało wiele niebezpiecznych przejść, może warto zastanowić się nad takim rozwiązaniem tutaj
- mówi Czytelniczka info.elblag.pl
Schronisko dla bezdomnych zwierząt przy ul. Królewieckiej funkcjonuje od wielu lat. Do tej pory rzeczywiście nie doczekało się ani chodnika, ani przejścia na drugą stronę ulicy. Problem znają również władze schroniska, które w tej sprawie monitowały już wielokrotnie.
Szczególnie dotkliwe jest to w okresie zimowym, kiedy wcześnie robi się ciemno. Schronisko mamy otwarte do 17, a o tej godzinie to już jest tak ciemno, że strach tamtędy wracać - pobocza nie ma, samochody pędzą. Staramy się dowozić wolontariuszy, chociaż do ul. Fromborskiej. Mamy również obostrzenie na ten okres, że od godz. 15 wolontariusz, wychodząc z psem, musi mieć kamizelkę odblaskową. To jednak nie rozwiązuje problemu
- mówi Agnieszka Wierzbicka, kierowniczka schroniska.
"Tutaj zwyczajnie jest niebezpiecznie i tylko czekać, aż komuś coś się stanie", podkreśla Czytelniczka info.elblag. Nic jednak nie wskazuje na to, że w najbliższym czasie to się zmieni. O plany w tej sprawie zapytaliśmy Ratusz. Odpowiedź nie pozostawia złudzeń.
Podobnych potrzeb w mieście jest naprawdę dużo. Obecnie nie ma zaplanowanych środków na inwestycje w tym miejscu. W tej chwili jesteśmy skupieni na innych odcinkach, Grochowskiej, Rybackiej czy Wspólnej. Jeśli mamy przeznaczyć pieniądze na jakieś miejsce, to wybieramy to, gdzie ruch jest większy
- mówi Łukasz Mierzejewski z Biura Prasowego Urzędu Miejskiego w Elblągu.
My byśmy oczywiście chcieli, żeby odwiedzający nas wolontariusze, mogli do nas normalnie dotrzeć. Mamy jednak świadomość, że rozwiązanie tego problemu będzie trudne i kosztowne. Chyba już łatwiej byłoby przenieść schronisko, na przykład na Modrzewinę
- dodaje kierowniczka schroniska.
Co na ten temat sądzą nasi Czytelnicy? Miasto powinno znaleźć pieniądze na rozwiązanie tego problemu, czy też rzeczywiście ważniejsze jest inwestowanie w te przejścia i chodniki, z których korzysta więcej elblążan?
Na brak konkretnych rozwiązań UM zawsze znajdzie wygodne dla siebie wytłumaczenie.
Nie ma większych problemów w tym mieście?
Szkoda bo uważam że w tym miejscu powinien byc chodnik i oświetlenie również
Zero prewencji ze strony miasta. Może by tak Pan Wójcik się dorzucił do chodnika. Miasto mu wybudował arterie do zakładów i hotelika.
Powie Wróblewski
Tamtędy trzeba pognać delegacje Euroregionu - obrady rozpocząć dla tych co przeżyją.
jestem zdecydowanie za przeniesieniem Schroniska na Modrzewinę
Kundle płoszą zwierzynę. Terroekolodzy !!!!
Niestety , problem chodnika wzdłuż ul. Królewieckiej prezydent lekceważy. Złożyliśmy 2500 podpisów w sprawie ścieżki pieszo-rowerowej wzdłuż ulicy Królewieckiej do Dąbrowy i nic się nie zadziało. Szkoda, że lekceważy się tylu mieszkańców a zarazem wyborców.
Takie sprawy załatwia się u nas po "wschodniemu" i po staropolsku - podpisy bez załącznika i kiszonego ogórka nic nie dadzą. Z uwagi na powyższe , zmieńcie metodę negocjacji. Ktoś się musi poświęcić, bo łatwo nie będzie. A "radni " kww i Missana którym tak łatwo uwierzyliście? Też są bezradni, bo nie ta metoda.