Teatr im. Aleksandra Sewruka gościł w piątek (03 października) gorzowski Teatr im. J. Osterwy. Gorzowianie przyjechali z czterema jednoaktówkami Samuela Becketta, tj. „Aktem bez słów”, „Komedią”, "Ostatnią taśmą Krappa” i „Oddechem”.
- Bardzo dziękuję, że poświęciliście Państwo czas i przyszliście do tego pięknego obiektu teatru – tymi słowami powitał widzów dyrektor Teatru im. J. Osterwy w Gorzowie Wielkopolskim, Jan Tomaszewicz. – Realizujemy projekt „Kultura - interwencje”, w którym bohaterem, oprócz Becketta, jest obchodzący 60 lat pracy artystycznej Roman Kłosowski.
Dyrektor Tomaszewicz uprzedził, że twórczość Becketta do łatwych nie należy, o czym widzowie przekonali się podczas spektaklu. Pierwsza jednoaktówka to w zasadzie pantomima. „Akt bez słów” zagrany przez Jarosława Książka, to opowiedziane gestem zmagania mężczyzny z siłą, która nie pozwala mu zejść ze sceny. Każda próba powrotu za kulisy kończy się bolesnym upadkiem.
Kolejna odsłona, o przewrotnym tytule „Komedia”, to rozpamiętywanie romansu przez jego uczestników. Żona, mąż i kochanka wspominają swoją wersję zdarzeń, które miały wpływ na losy całej trójki nieszczęśników. W role aktorów tego dramatu wcielili się Beata Chorążykiewicz, Anna Łaniewska i Leszek Perłowski.
Trzeci akt to retrospektywne spojrzenie starego człowieka, który co roku na taśmie magnetofonowej rejestruje swoje przemyślenia i doświadczenia. 69-letni Krapp nagrywa swoją ostatnią taśmę, ale wcześniej odsłuchuje zapisy sprzed trzydziestu lat i komentuje wypowiedziane wówczas słowa. Szydzi z tego młokosa, którym był i jak dziecko oglądające siebie na zdjęciach traktuje go jak kogoś odrębnego, wręcz obcego. „Ostatnia taśma Krappa” obrazuje nie tylko przemijanie, ale również transformację, jakiej podlega człowiek podczas całego życia, jak zmienia się jego spojrzenie na te same sprawy, jak wraz z dojrzałością traci entuzjazm i przesiąka goryczą. Roman Kłosowski, który wcielił się w rolę Krappa przyznał, że utożsamia się ze swoim bohaterem.
- Dla mnie to jest bardzo ważna chwila – powiedział Roman Kłosowski – dlatego, że w tym roku obchodziłem 60-lecie. Dyrektor Tomaszewicz zaproponował mi „Ostatnią taśmę Krappa”, która jest dla mnie bardzo bliska. Ona pokazuje także moje życie, ten moment życia, kiedy właściwie wszystko już się kończy. Kończy się praca, bez której życie jest mało warte, kończy się miłość, kończy się życie męskie. Ja w takim etapie życia jestem. Mam te swoje lata, wstyd powiedzieć ile, ale cieszę się, że jeszcze mogę pracować. Będę pracował dotąd, aż sam się nie zrecenzuję, że już więcej nie można. Ale oby tak nie było.
Spotkanie z Beckettem zakończyła trwająca kilkadziesiąt sekund jednoaktówka „Oddech”, w której właśnie głęboki oddech jest głównym bohaterem. Czy jest to pierwsze tchnienie, czy ostatnie? Tego widz nie wie, ale ten głęboki, łapczywy oddech uświadamia, że oddech to życie.
Zaskakujące zakończenie sprawiło, że widownia na chwilę zamarła, zanim nieśmiało złożyła ręce do oklasków. Najgoręcej, i jak najbardziej zasłużenie, został uhonorowany Roman Kłosowski, który skromny jak zawsze, kłaniał się publiczności nisko. Na zakończenie spotkania z jubilatem, w foyer teatru można było nabyć książki „Z Kłosem przez życie” autorstwa Jagody Opalińskiej i samego aktora, uzyskać autograf i zrobić pamiątkowe zdjęcie.
Majka Brejdak
Byłam na tym spektaklu .To było niesamowite wrażenie.