W jednym z wywiadów reżyser „Skrzypka na dachu" autorstwa J. Josepha Steina - Artur Hofman - powiedział o różnicy reżyserii sztuki w Teatrze Muzycznym a w Dramatycznym im. A. Sewruka w Elblągu: W teatrach muzycznych jest orkiestra, chór i balet - większa armia na scenie, a my tę armię musimy stworzyć. Do tej armii należy jeden z tancerzy Elbląskiego Klubu Tańca Jantar - Paweł Jacewicz. O swoich doświadczeniach związanych z występowaniem na deskach teatru opowiada Paulinie Kowal.
Powiedz jak to się stało, że trafiłeś do musicalu?
Od dawna miałem plany, żeby występować w teatrze, jeżeli nie jako aktor, to jako tancerz. Zaczęło się od castingu do Bałtyckiego Teatru Tańca, niestety ze względu na studia dzienne musiałem zrezygnować i poszukać czegoś innego. Tego samego dnia koleżanka z formacji wysłała mi informację o castingu na tancerza do „Skrzypka na dachu" w Teatrze im. Aleksandra Sewruka w Elblągu. Długo się nie zastanawiałem. Jeszcze w nocy wysłałem swoje CV i czekałem na odpowiedź z terminem castingu.
Jak wyglądały przygotowania?
Czasu do premiery mieliśmy wyjątkowo mało, więc trzeba było się wziąć od razu do pracy. Ćwiczyliśmy kilka godzin dziennie, aby na premierze nie było żadnej wpadki spowodowanej zbyt krótkim wytrenowaniem przygotowanych kroków. Razem z choreografem Violettą Suską, uczyliśmy się układów, ćwiczyliśmy równość i wyraz artystyczny podczas tańca. Następnie braliśmy udział w próbach tanecznych z aktorami oraz próbach całego spektaklu, z czasem dodając coraz więcej elementów charakteryzacji jak np. butelki na kapeluszach.
Fakt bycia tancerzem towarzyskim bardzo pomógł?
Oczywiście, chociaż nie wszystkie układy przypominają taniec towarzyski, jak chociażby „miotełki" lub przewroty. Przede wszystkim pomogło bycie tancerzem formacyjnym. Zaczynając od nawyku trzymania sylwetki do tańca, po wyczucie rytmu, kondycje i kończąc na łatwości w nauce choreografii. Dzięki temu, więcej czasu można było poświęcić na zgranie się z kolegami tancerzami, chociażby w tańcu z butelkami lub tańcu rosyjskim, gdzie wspólnie wykonujemy te same kroki i oprócz waloru artystycznego liczy się przede wszystkim równość.
Jesteś Mistrzem Świata, tancerzem z ogromnym doświadczeniem scenicznym. Pojawił się stres podczas występowania w musicalu lub zaskoczyło Cię coś, czego wcześniej nie poznałeś?
Gdyby stres się nie pojawił to byłoby coś ze mną nie tak. Przez liczne występy uodporniłem się na paraliżujący stres i czasami się obawiam, że nie będę się stresował. Na całe szczęście jest odwrotnie. Dzięki niemu mam mobilizację i jeszcze większą chęć tańca i dania z siebie wszystko na scenie. Co prawda z każdym kolejnym spektaklem stresu jest coraz mniej, ale zawsze występuje, ponieważ tańczymy na żywo przed publicznością i zawsze może coś nie wyjść.
Czym różnią się występy taneczne od teatralnych w sferze emocji? Czy może są podobne?
Podczas występów tanecznych jak i teatralnych w głowie jest jedna myśl, żeby wykonać pracę jak najlepiej i dać z siebie wszystko, aby publiczność była w pełni zadowolona. Myślę, że w występach tanecznych ważniejsze jest skupianie się na danej technice tańca, przez co mniej uwagi przywiązuje się do waloru artystycznego i współpracy z widownią. Podczas występów teatralnych jest wyraźny kontakt widz-aktor (tancerz). Na scenie bardziej odczuwa się presję widza, który w każdej chwili spontanicznie wyraża swoją opinię poprzez brawa, śmiech, czy zachwyt. Słysząc, że podczas danej sceny ludzie się dobrze bawią i rozumieją przekaz choreografii, sprawia to jeszcze większą, niekontrolowaną radość wypływającą z wewnątrz. W ten sposób publiczność sprawia, że jestem w stanie dać z siebie 200 proc.
Planujesz kolejne musicale?
Jeżeli będzie taka okazja to oczywiście będę chciał brać w nich udział. Jest to dla mnie wielka przyjemność i satysfakcja tańczyć w teatrze, występować z aktorami przed widownią. W ten sposób spełniam samego siebie, robiąc to, co kocham i chciałbym to kontynuować w przyszłości.
W takim razie życzę ci kolejnych sztuk teatralnych! Dziękuję za rozmowę.