Jak Stanisław Tym wywróżył sobie skeczem, że zostanie dyrektorem Teatru Dramatycznego w Elblągu? Dlaczego odszedł? Jak wyglądał nabór aktorów do „Rejsu”? I co sądzi o poziomie współczesnych kabaretów? Na te i inne pytania odpowiedź można było poznać podczas spotkania w Salonie Polityki. Całość została obficie okraszona anegdotami Tyma związanymi z absurdami życia codziennego i artystycznego.
Wczoraj w sali "U św. Ducha" odbyło się kolejne spotkanie w „Salonie Polityki”. Tym razem gościem był Tym.
- Wiadomo, Stanisław Tym – przedstawił gościa Mirosław Pęczak, gospodarz Salonów Polityki.
Mnogość wątków to cecha charakterystyczna dla Salonów Polityki. Wczoraj, wszystkie oscylowały wokół sztuki komedii. Mirosław Pęczak zadawał pytania, a Stanisław Tym odpowiadał z właściwym dla siebie przekąśliwym poczuciem humoru.
Stanisław Tym opowiedział kilka anegdot z okresu, gdy był dyrektorem Teatru Dramatycznego w Elblągu. Artysta odniósł się też krytycznie do swojego ostatniego filmu pt. „Ryś”. Przyznał, że uważa tę realizację za swoją porażkę. Pojawił się też wątek polskich kabaretów. Zdaniem Tyma potencjał polskich grup kabaretowych jest na niezłym poziomie. Problem polega na tym, że ludzi, którzy dopiero stawiają swoje kroki w tym fachu, zbyt szybko nazywa się profesjonalistami.
Gdy przyszedł czas na pytania widzów, ci podzielili się swoimi wspomnieniami związanymi z różnymi pobytami Stanisława Tyma w Elblągu. Elblążanie podziękowali artyście za wkład w elbląską scenę teatralną.
Już 26 marca kolejny „Salon Polityki”. O czym piszemy w artykule Międzynarodowo w Salonie Polityki
Wywiad ze Stanisławem Tymem, którego artysta udzielił info.elblag.pl można przeczytać tutaj.