Szybka i niedopracowana, odbywać się będzie kosztem uczniów, rodziców, nauczycieli i samorządów. To wprowadzanie chaosu do szkół - przekonują przeciwnicy reformy edukacji zaplanowanej przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Przygotowana reforma edukacji wychodzi naprzeciw oczekiwaniom większości Polaków, którzy chcą szkoły nowoczesnej, a jednocześnie silnie zakorzenionej w naszej tradycji, zapewnia z kolei na swojej stronie Ministerstwo Edukacji. Co na ten temat sądzą elblążanie, rodzice uczniów, których zmiany dotkną?
Moja córka jest w tej chwili w drugiej klasie szkoły podstawowej. Szczerze mówiąc, nie przeraża mnie to, że miałaby w niej spędzić jeszcze kolejne sześć lat. Sama uczyłam się w systemie ośmioklasowej podstawówki i uważam, że to było dobre rozwiązanie. Rozumiem obawy nauczycieli gimnazjalistów, z których większość może stracić pracę, rozumiem rozgoryczenie samorządowców, którzy przez ostatnie lata zdążyli zainwestować w szkoły, które po wprowadzeniu reformy będą świeciły pustkami. Jednak, choć zdecydowanie nie jestem zwolenniczką obecnego rządu, uważam, że w tym przypadku zmiany nie odbiją się negatywnie na dzieciach. Może być wręcz przeciwnie. Wprowadzenie gimnazjów to chyba było już najgorsze, co mogło spotkać nasz system edukacji. Gorzej nie będzie
- mówi pani Dominika z Elbląga, mama 8-letniej Zuzi.
- Szczerze mówiąc, czuję się, jakby coś mi umykało. O co ten hałas? Przez lata słyszałem, jakie to gimnazja są niedobre, jak to trzeba je zlikwidować - dodaje pan Michał, tata Zuzy.
Przypomnijmy. Zgodnie z zapowiedzianą reformą edukacji w miejsce obecnie istniejących szkół mają być: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum ogólnokształcące, 5-letnie technikum, dwustopniowe szkoły branżowe i szkoły policealne, gimnazja mają zostać zlikwidowane. Zmiany mają być wprowadzane stopniowo, począwszy od roku szkolnego 2017/2018. Od tego samego roku miałaby być wprowadzana do szkół nowa podstawa programowa. Jako pierwsi zgodnie z nią mieliby się uczyć uczniowie klas I, IV i VII szkoły podstawowej, I klasy szkoły branżowej, I klasy szkoły specjalnej przysposabiającej do pracy oraz słuchacze I semestru szkoły policealnej.
- Myślę, że ten ustrój, który mamy teraz całkiem nieźle funkcjonuje. Po co to zmieniać i na siłę wprowadzać jakieś chaotyczne zmiany. Martwi mnie też to, że w tak ważnej dla naszych dzieci sprawie, my rodzice, nie mamy nic do powiedzenia - mówi Karolina, mama 6-letniej Leny.
Największy sprzeciw budzi oczywiście likwidacja gimnazjów. Głównie dlatego, że będzie się to wiązało ze zwolnieniami nauczycieli.
Uważam, że jak na takie ogromne zmiany, reforma jest planowana zbyt szybko. Moja Julka chodzi do Szkoły Podstawowej nr 21. To szkoła w centrum miasta, popularna. Chodzą tu nie tylko dzieci z rejonu. W tej chwili wydaje mi się, że szkoła jest "pełna". Nie wyobrażam sobie, jak maj się tu zmieścić "osiem" klas. Myślę, że taki problem będzie miało więcej szkół
- mówi pani Dorota.
Trochę nie rozumiem histerii dotyczącej reformy edukacji. Myślę, że najgłośniej krzyczą nauczyciele, którzy boją się utraty pracy. Ja nie mam obaw, że zmiany w jakiś sposób negatywnie odbiją się na moim dziecku. Wcale nie skakałabym z radości, gdyby okazało się, że syn będzie jednak musiał iść do gimnazjum. Uważam jednak, że Ministerstwo Edukacji powinno jaśniej tłumaczyć swoje zamiary i bardziej wsłuchiwać się w krytyczne uwagi nauczycieli czy rodziców. Myślę, że taką reformę da się przeprowadzić spokojniej
- dodaje Joanna z Elbląga, mama 10-letniego Szymona.
Parlament przyjął już nowe Prawo Oświatowe. Obecnie czeka ono na decyzję prezydenta Andrzeja Dudy.
Co na temat planowanych zmian sądzą Czytelnicy info.elblag? Czekamy na Wasze opinie.
Mój synek z nowym rokiem szkolnym idzie do zerówki , cieszę się ze ominie to ten śmieszny twór gimnazjum .
W jednej szkole 7 i 18 latek, oj będzie się działo. Wówczas rodzice zobaczą różnicę swojej edukacji i swoich pociech. To już nie to samo. Dotychczasowy model był bardziej otwarty na rozwój i wszechstronną wiedzę młodego pokolenia.
zwolennicy tej "reformy" chyba myślą, ze powrót do starego systemu nauczania sprawi, że dzieci będą takie jak kiedyś. Moje dziecko jest w klasie 5. W pobliżu naszej szkoły jest gimnazjum więc już są pomysły aby całą szkolę albo starsze klasy przenieść do tego budynku. Szkoła podstawowa świetna, gimnazjum jedno ze słabszych. Dwa - reforma zakłada możliwość przenoszenia dzieci spoza rejonu do innych szkół w przypadku braku miejsca. Zakładany jest limit przyjmowania do szkół dzieci spoza rejonu co niewątpliwie utrudni życie i rodzicom (np. którzy chcieliby aby dziecko chodziło do podstawówki blisko miejsca pracy rodzica) i szkołom (skazane tylko na dzieci z rejonu nie powalczą o wysoki poziom nauczania). Kolejny argument na nie - 7-latek na jednym boisku, korytarzu z 15-latkiem.
A może 40-latek z 3 latkiem? Z jakiej paki 18 latkowie mając być w 8 klasie?
Płk chyba twoje dzieci są takie uzdolnione ze w wieku 18 lat chodzą jeszcze do podstawówki.
Nie jestem nauczycielem ani pracownikiem szkoły, ale mnóstwo osób straci pracę. Dyrekcje podstawówek będą dawały dodatkowe godziny swoim nauczycielom, którzy po szybkich kursach będą uczyć przedmiotów i tematów, z którymi do tej pory nie mieli do czynienia. Gimnazja to nie tylko siedlisko zła, jak niektórzy uważają, ale też ogromna szansa rozwoju - są szkoły sportowe, językowe. To właśnie w klasach gimnazjalnych dzieci maja szansę rozwijać swoje zdolności. Ciekawi mnie też jak samorządy poradzą sobie z unijnymi pieniędzmi wydanymi na modernizację budynków gimnazjalnych. Jeśli mamy za dużo pieniędzy a widzimy problemy w gimnazjach to zastanówmy się jak je mądrze wykorzystać na ich rozwiązanie. Powrót do starego systemu nie zmieni dzieci i nie sprawi, ze będą tacy jak my w ich wieku.
zachwyceni reformą rodzice poczują ją na własnej skórze kiedy dzieci będą uczyły się w przepełnionych klasach (teraz moje dziecko ma 23 osoby w III klasie ale szkoła już zapowiedziała łączenie klas żeby zmieścić uczniów) i naukę w systemie zmianowym 7-17 ale będzie super!!! Jeden rząd na siłę wysłał mi 6-latka do szkoły a teraz będzie się uczyć jak śledź w puszcze ;-(
Reforma jest dobra tylko wy w tych szkołach niby wykształceni a mózgi gdzie.Dlaczego mają być zwolnienia nauczycieli:wystarczy by dzieci były w mniej licznych klasach i do tego by nie uczyły się na dwie zmiany po co???Kiedy przestaną dzieci dżwigać te ciężkie tornistry.PYTAMY????????????
to nie szkoły decydują jak liczne mają być klasy. Szkoły dostają teraz polecenie zwiększenia liczby uczniów. To chyba oczywiste, ze każdy nauczyciel wolałby pracować z 15 osobową klasą. Byłoby to na pewno z korzyścią dla wszystkich. Ale niestety, dzieciom przyjdzie uczyć się w liczących ponad 30 uczniów w klasie molochach.
Bo obowiązek szkolny w Polsce to 18 lat.