W tym roku do nagrody „Aleksandra” w kategorii Męska Rola Roku nominowany został Piotr Boratyński za rolę Lucjusza w spektaklu "Igraszki z diabłem" . Jak aktor przygotowywał się do tej roli i czy spodziewał się nominacji opowiedział w rozmowie dla info.elblag.pl.
Czy nominacja była dla Pana zaskoczeniem?
Była. W tym sezonie nie zagraliśmy dużo premier, więc nie miałem specjalnej możliwości do różnorodnego pokazania się. Grałem jedynie w „Igraszkach z diabłem”. Czy za tę rolę dałbym sobie nominację? Chyba nieszczególnie, ale to było miłe zaskoczenie.
Do nagrody Aleksandra za męską rolę roku został Pan nominowany za rolę Lucjusza w spektaklu "Igraszki z diabłem". Jak przygotowywał się Pan do tej roli?
Praca nad rolą nie była łatwo z uwagi na styl, w jakim tworzyliśmy ten spektakl. Był szczególny, osobliwy. Aby złapać język zaproponowany przez Bartka Wyszomirskiego potrzeba było trochę więcej czasu niż zwykle, żeby się odnaleźć w tej stylistyce. Dodatkowo scenografia była daleko za naszymi plecami, więc nie mieliśmy tzw. „wsparcia” od niej, należało ją „ogrywać”. Jestem pewien, że można jeszcze lepiej poprowadzić tą postać. Często po zagranym pierwszym secie przychodzą mi kolejne pomysły i możliwości, które chciałbym zrealizować. Praca nad rolą trwa ciągle, nawet jeżeli aktualnie nie gramy danego spektaklu, jesteśmy w procesie twórczym, postać sobie spokojnie dojrzewa. Na pełny jej rozwój potrzebuję jeszcze trochę czasu.
„Igraszki z diabłem” to spektakl dobrze znany już części elbląskiej publiczności. Baliście się porównań?
Takich obaw nigdy nie mamy. Gramy i takie spektakle, które są bardzo znane i zachowane w pamięci widzów. Przy „Igraszkach z diabłem” oczywiście pojawiały się słowa, że będziemy porównywani do tej najsławniejszej wersji, ale absolutnie nie obawialiśmy się tego. Z uwagi na to, że graliśmy w innym stylu dawało nam to zupełnie inne możliwości. Osobiście bardzo lubię „Igraszki”, które oglądałem będąc brzdącem. Już na warsztatach aktorskich w Kielcach realizowaliśmy większość scen z tego spektaklu i bardzo dobrze to wspominam. Wtedy występowałem jako Solfernus. Teraz jako Lucjusz. Praca przy tym spektaklu była dla mnie sentymentalną podróżą.
Czym dla Pana jest Aleksander?
Byłem nominowany sześć razy na siedem możliwych. Zawsze było to miłe zaskoczenie choć żałuję, że nie ma już nagrody dla Najpopularniejszego Aktora. To była również cenna nagroda. Na początku mojej kariery bardzo istotne było dla mnie otrzymanie nagród. Na tym bardzo mi zależało. Z czasem zrozumiałem, że dużo cenniejsze jest to, co później do mnie dochodzi na ulicach Elbląga, czy poprzez Facebook. Zatem zamiast zimnej nagrody po prostu ciepłe słowa od widzów, ich wzruszenia, przemyślenia itp. W elbląskim teatrze zespół aktorski cieszy się z każdej nominacji, kibicujemy sobie nawzajem, nie ma rywalizacji jak bywa w innych teatrach.
Jakie ma Pan przeczucia? Do kogo trafi Aleksander za męską rolę roku?
Tutaj widzę Artura Hauke. On jest po prostu świetnym aktorem.
A Aleksander za Kobiecą Rolę Roku?
Wszystkim koleżankom kibicuję. Wszystkie lubię tak samo. Pamiętajmy jednak, że ta nagroda jest subiektywną opinią paru widzów na temat paru aktorów, ale nie można zapomnieć o pozostałych koleżankach i kolegach aktorach oraz wszystkich twórcach, którzy w dniu Międzynarodowego Dnia Teatru obchodzą swoje święto.
Dziękuję za rozmowę.
Z Piotrem Boratyńskim rozmawiała
Tego gościa lubię, ale uważam, że ten rok należał do Hauke i wielkim rozczarowaniem byłoby gdyby nagrodę otrzymał ktoś inny, a bywam w teatrze na wszystkich niemal spektaklach, więc jakiś pogląd mam