Aleksandra za Męską Rolę Roku otrzymał Piotr Boratyński za rolę Amadeusza w spektaklu "Amadeusz". To piąta nominacja aktora i pierwsza statuetka.
Patrząc na emocje, jakie towarzyszyły Ci podczas odbierania statuetki wnioskuje, że ten Aleksander był wyczekiwany...
Wyczekiwany jak dziecko, a może nawet i bardziej, bo to była piąta próba. Na pewno teraz Aleksander stanie na mojej półce i będę z wielką satysfakcją, przyjemnością i dumą na niego zerkał. Największą satysfakcją jednak była sama praca nad Amadeuszem. Nagroda jest zwieńczeniem tego sukcesu.
Czy po każdej kolejnej nominacji rosła w Tobie pewność, że tym razem, to już na pewno się uda czy wręcz przeciwnie?
Już parę razy byłem niemal pewien, że to właśnie będzie ten rok. Ze względu na to, że do tej pory się nie udawało, nie byłem przekonany, że w tym roku się uda. Muszę przyznać, że byłoby mi smutno, gdyby Amadeusz Mozart nie dostał nagrody.
O to chciałam zapytać. Czy docenienie przez Kapitułę właśnie tej roli ma dla Ciebie szczególne znaczenie?
Na pewno. Amadeusz jest podsumowaniem moich pięciu lat pracy artystycznej w Teatrze. W tej roli mogłem pokazać pełen wachlarz moich umiejętności. Jestem dumny, że dałem z siebie wszystko, ale wiem, że to kolejny stopień i jeszcze wiele mogę zaprezentować.
Aleksander to wyróżnienie roli spośród wszystkich, które zostały przedstawione podczas całego sezonu. Stąd wynikało Twoje wzruszenie podczas podziękowań?
Bardziej z roli, która została nagrodzona. Pracując nad Amadeuszem głęboko odczuwałem jego stan. Amadeusz był mistrzem, a nie był doceniany. Nie dano mu szansy. To jest bardzo bliskie aktorom w ich pracy. Wielu jest niesamowitych aktorów, którzy nie mają możliwości pracy, nie jest promowany ich geniusz. Amadeusz jest symbolem nas wszystkich, artystów.
Statuetkę zadedykowałeś rodzicom.
Zdecydowanie. Oni bardzo mocno mnie wspierali w momencie, kiedy zdecydowałem, że zostanę aktorem. Oczywiście na początku pokazywali mi inne, ciemniejsze strony aktorstwa, bo chcieli mieć pewność, że wiem na co się pisze. Od momentu, kiedy zobaczyli moje pełne zaangażowanie i oni zaangażowali się z pełna mocą. Przeżywają każdy spektakl. Mimo, że mieszkają 460 km od Elbląga są cały czas ze mną.
Mam nadzieję, że Aleksander da Ci pozytywną energię na kolejny sezon. Hejtu w dzisiejszych czasach niestety nie brakuje, a ta statuetka ma bardzo pozytywne przesłanie.
Mam wrażenie, że szeroko rozumiana kultura spada teraz po równi pochyłej. W świetle pseudo sztuki, o której się więcej mówi, a w rzeczywistości nie przekazuje nic, nie ma żadnej wartości, nie opowiada żadnej historii, to fakt, że my, w Teatrze im. Aleksandra Sewruka w Elblągu, możemy widowni opowiedzieć historię mistrza Amadeusza, jest nie do przecenienia.
Dziękuję za rozmowę.
Z Piotrem Boratyńskim rozmawiała