17 września o 17:17, w 77 rocznicę napaści Związku Radzieckiego na Polskę, w Teatrze im. Aleksandra Sewruka w Elblągu miała miejsce premiera spektaklu „Nie wszystko czerwone – Wysocki, Okudżawa”, w reżyserii Marcina Sosnowskiego i Aleksandra Trąbczyńskiego, rozpoczynającego kolejny sezon teatralny.
„Trzeba mieć dużo odwagi, żeby być tchórzem w armii radzieckiej”. Te słowa Józefa Wisarionowicza Stalina, to jeden z wielu poruszających cytatów uzupełniających scenografię spektaklu. Parafrazując jego słowa można powiedzieć, że trzeba mieć odwagę, by w czasach reżimu wyrażać swój sprzeciw przeciwko niemu.
Bułat Okudżawa i Włodzimierz Wysocki, dwóch rosyjskich bardów, dla których dyktatorskie rządy były nie do przyjęcia, mieli odwagę przekazywać swoje spostrzeżenia w pełnych zadumy, smutku i refleksji tekstach. Polscy artyści sięgali po nie przed 1989 rokiem, by wyrazić bunt przeciwko panującym wówczas zasadom, sięgają też dziś, by za sprawą tych ponadczasowych tekstów poruszyć wrażliwość i zdrowy rozsądek odbiorców.
A jakie refleksje po obejrzeniu spektaklu mieli elblążanie przybyli na premierę?
- Kocham Okudżawę. Na studiach miałam koleżanki z filologii rosyjskiej i dostawałam jego teksty po rosyjsku. A Wysockiego bardzo sobie cenię. Tu był zestaw obu panów - to fantastyczna sztuka. Znakomite wykonanie, rewelacyjni aktorzy. Reżyseria, scenografia, muzyka były doskonałe - podkreśliła Grażyna Kluge, dyrektor elbląskiego biura regionalnego Urzędu Marszałkowskiego. - Aktorzy absolutnie udźwignęli ten materiał.
- Zawsze mam wielki szacunek dla umiejętności wokalnych, muzycznych aktorów naszego teatru, ale wydaje mi się, że teraz przeszli sami siebie - zaznaczył Jerzy Wcisła, senator PO. - Spektakl jest pięknie zrobiony z niezwykłą aranżacją muzyczną. Teksty Wysockiego i Okudżawy zostały fantastycznie zaśpiewane. Na pewno poproszę moją córkę, która na tych tekstach się nie wychowała, by ten spektakl zobaczyła.
- Emocji jest wiele. Mam osobisty stosunek do Wysockiego. Widziałam go w Hamlecie i miałam okazję z nim rozmawiać. Na pewno to, co jest istotne, że aranżacja (Hadriana Filipa Tabęckiego - przyp.red.) była fantastyczna. Na razie emocje są zbyt duże - stwierdziła Teresa Wojcinowicz, prezes Elbląskiego Towarzystwa Kulturalnego.
- Nie wiem co to wojna, bo urodziłam się kilkanaście lat po niej. Moi rodzice byli w czasie wojny małymi dziećmi, więc też inaczej ją pamiętali i przeżywali niż dorośli. Wychowałam się jednak na „Czterech Pancernych” i „Klossie”, i nie polityka, walka o władzę, ale właśnie dyktatorskie zapędy i okrucieństwo wojny do mnie przemówiły. Dlatego bardzo przeżywam dzisiejszy spektakl, bo przypomniał mi wszystkie lęki, które udało mi się zapomnieć przez ostatnie lata. Dobrze, żeby dotarł do wielu ludzi – stwierdziła uczestniczka spektaklu.
- Termin premiery, tytuł i twórcy, to wszystko mogło sugerować, że będzie to spektakl nawiązujący do wydarzeń sprzed 77 lat. Po części tak było. Ale dla mnie, było to swego rodzaju memento. Pamiętaj, jak okrutna jest wojna, i że nas bezpośrednio też może dotknąć. Pamiętaj, że władza w rękach szaleńców do niczego dobrego nie prowadzi. Ale też pamiętaj, że wszystko kiedyś się kończy. I to było optymistyczne przesłanie spektaklu – mówi uczestniczka sobotniej premiery. – Uważam, że każdy powinien go zobaczyć i poczuć emocje, które niesie, pomyśleć i wyciągnąć wnioski. Przedstawienie jest znakomitą alternatywą dla filmu „Smoleńsk”, ponieważ obejmuje szerszą panoramę zdarzeń, a problematyka dotyczy nas wszystkich.
W spektaklu wystąpili: Anna Suchowiecka, Marcin Tomasik, Artur Hauke, Mikołaj Ostrowski i gościnnie Aleksander Trąbczyński, którego rolę od października przejmie Krzysztof Kolba.
Mam poważne wątpliwości czy p Kluge i p Wcisła są wyznawcami wartości preferowanych przez Wysockiego i Okudżawę, Szkoda że dzisiejsza rzeczywistość jakoś bardów nie może się doczekać. Chyba że nic się nie zmieniło poza metodami zniewolenia charakterystycznymi dla nowego ustroju.
A Piotr Bukartyk?