Ostatniego dnia lata (21 września), elbląski Teatr im. Aleksandra Sewruka, spektaklem „Wariacje enigmatyczne” rozpoczął nowy sezon. Na deskach Małej Sceny wystawiono utwór francuskiego dramatopisarza Erica Emmanuela Schmitta, w reżyserii Islandki – Marii Árnadóttir.
Dwóch mężczyzn, pisarz i dziennikarz, spotyka się pod pretekstem wywiadu. Rozmowa o ostatniej książce autora bestsellerów i noblisty staje się punktem wyjścia do osobistych wynurzeń i podstępnie wyciąganych tajemnic.
O czym mogą rozmawiać dwaj obcy sobie mężczyźni, jeśli nie o kobiecie i miłości? Listy miłosne między kochankami są bowiem kanwą ostatniej książki pisarza. Zarówno temat utworu jak i doskonała znajomość zagadnienia intrygują odbiorców książki, która wyszła spod pióra gburowatego, zgorzkniałego autora.
Miłość i kobieta - dwa pojęcia tajemnicze, do końca niezrozumiałe, interpretowane przez każdego indywidualnie. A mimo to dążenie do miłości doskonałej wciąż jest udziałem nas wszystkich. Tylko czy taka miłość istnieje? Czy zawsze związana jest z namiętnością i fizycznością? Czym właściwie jest miłość? Uczuciami, którymi darzymy drugą osobę, czy raczej tymi, którymi jesteśmy obdarowywani? A może tylko naszym wyobrażeniem? Sztuka burzy nieco mit o miłości przepełnionej altruizmem, miłości czystej, sugerując, że nawet tak wzniosłe uczucia dominuje egoizm, najsilniejsza z miłości – miłość własna. To ona sprawia, że podejmujemy decyzje, których później żałujemy.
Strach przed zranieniem, przed końcem rodzącego się uczucia, przed prawdziwym życiem sprawiły, że pisarz zdecydował się rozstać z ukochaną, zaszył z dala od ludzi i skoncentrował na swojej twórczości ograniczając się do korespondencyjnych kontaktów z kobietą. Wybór wirtualnej, wyidealizowanej rzeczywistości nad przeżywanie realnych trudów życia codziennego, prowadzi do egzystowania w ułudzie, fantazji, iluzji. Tylko czy tak wygląda miłość doskonała?
Dlaczego pisarz nienawidzący dziennikarzy godzi się na spotkanie z pochodzącym z malutkiej mieściny przedstawicielem tego zawodu? Czemu mężczyzna pokonuje kilkaset kilometrów by spotkać się z odpychającym, stetryczałym samotnikiem izolującym się od ludzi na odległej wyspie? W końcu co łączy tych dwóch, tak różnych mężczyzn? Odpowiedzi na te pytania mogą być zaskakujące. By je poznać zapraszamy na spektakl.
A spektakl warto obejrzeć z jeszcze jednego powodu – znakomitej gry aktorskiej Lesława Ostaszkiewicza i Tomasza Czajki. Panowie tak dobrze odegrali swoje role, że pod koniec spektaklu widz ma wrażenie, że był świadkiem ich autentycznej rozmowy. Interpretacja, artykulacja i ekspresja emocji bohaterów znalazła odzew na widowni. Zarówno wybuchy śmiechu, jak głęboka cisza, emanujące z drugiej strony sceny, świadczyły o mocy przekazu i identyfikacji widzów z problemami poruszanymi w spektaklu.
Tuż po premierze zapytaliśmy bohaterów wieczoru, Lesława Ostaszkiewicza i Tomasza Czajkę, o ich wrażenia po pierwszym kontakcie publiczności ze sztuką.
Tomasz Czajka – Jestem zadowolony. Łez nie widziałem, ale jeśli chodzi o śmiech, nie spodziewaliśmy się aż takich reakcji, salw śmiechu w pewnych momentach. Mnie to „gotowało”, musiałem się powstrzymywać, żeby wytrzymać w koncentracji, ale ogólnie mam wrażenie, że odbiór był dobry.
Lesław Ostaszkiewicz – Gdy gramy na dużym skupieniu, nie mamy doświadczenia z reakcjami widowni i raptem te reakcje się objawiają, to jest poligon doświadczalny dla nas. Tak jak było dzisiaj z tym śmiechem. Wybuchy były w momentach, gdzie raczej się tego nie spodziewaliśmy, oprócz jednego momentu, to wydawałoby się, że już koniec. Było śmiesznie i koniec. A tu się okazuje, że ta śmieszność trwa i trwa, i trwa.
Czy to była historia trudna do opowiedzenia?
Lesław Ostaszkiewicz – To jest trudny dramat. Jest trudno napisane. Autor tak skonstruował składnię… to znaczy nie wiem czy autor, bo nie znam francuskiego, ale tłumacz – Grzegorzewska Barbara, dosyć trudno to przełożyła w usta aktora. Ciężko się niektóre słowa mówi.
Czy mimo tych trudności naszym aktorom udało się wypowiedzieć wszystko zrozumiale i z adekwatnym do treści wyrazem? Kto nie obejrzy spektaklu, ten się nie dowie. My już wiemy i polecamy „Wariacje enigmatyczne” wszystkim, którzy lubią zatrzymać się na chwilę i poddać refleksji, inteligentnie pośmiać, a przede wszystkim uczestniczyć w naprawdę dobrym przedstawieniu.
Te salwy śmiechu... hmmm - dwukrotne. Sztuka świetna i nawet ból tyłka od twardych krzeseł nie przeszkadzał. A co do gry aktorskiej, to zdecydowanie lepiej wypadł p. Czajka. Bardziej naturalny i przekonujący. Pan Lesław za swoją sztuczną i dziwaczną mimiką od lat mnie nie przekonuje. Monolog p. Tomka... rewelacja. Zachęcam do obejrzenia. Warto.
Przesadzone reakcje dwóch aktorek być może miały na celu zgotowanie kolegów - mnie one po prostu przeszkadzały (nie pierwszy raz niestety), natomiast śmiechy i uśmiechy pozostałej części widowni były zdecydowanie częstsze, podobnie jak chwile zadumy i refleksji. Co do gry aktorskiej - obaj Panowie mają swoich wielbicieli, spektakl to jednak nie zawody i liczy się efekt końcowy widowiska, a to było na wysokim poziomie dzięki grze obu aktorów.
Oho,Widz chyba nie lubi Pana Lesława,gwoli sprawiedliwości,Pan Czajka też ma swoje dziwaczne miny na scenie od lat,ale nie przeszkadza to uważać go za b.dobrego aktora.A spektakl rzeczywiście świetny!
obydwaj panowie beznadziejni aktorsko
Czyżby widzem 3 był zazdrosny kolega lub koleżanka po fachu? Po spektaklu wymieniłam uwagi z wieloma osobami spoza branży teatralnej i wszyscy byli zachwyceni. Świetny spektakl!!! Brawo Panie Lesławie i Panie Tomaszu!
100minut mile spędzonego czasu. Tak ciekawie i wiele się działo , wydawało mi się , że spektakl trwał tylko 60 min. Polecam!!!
ile kosztują bilety?
Byłem, widziałem i na twardych krzesłach siedziałem a nawet się uśmiałem za co przepraszam co niektórych.
o jej ja też się zaśmiałam ze trzy razy.... najmocniej przepraszam.