„Wykonanie każdej części to jest sprawdzenie samego siebie”. II Elbląski Ogólnopolski Festiwal Modelarstwa rozpoczęty!

Kilkaset modeli zostało zaprezentowanych podczas drugiej edycji Elbląskiego Ogólnopolskiego Festiwalu Modelarskiego. Dziś, 20 czerwca, w klubie 16. Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej przy ulicy Mierosławskiego, punktualnie o godz. 12.00 rozpoczęto pierwszy dzień Festiwalu. Wśród wystawców był Grzegorz Mądry z Trzemeszna, który reprezentował Inowrocławskie Stowarzyszenie Modelarzy Redukcyjnych.

Jakie modele postanowił Pan zaprezentować podczas elbląskiego Festiwalu?

Przywiozłem kilka modeli. Głównie są to samoloty – śmigłowiec lotniczego pogotowia ratunkowego, czyli FC 135, samolot odrzutowy F14, dwa modele z okresu pierwszej wojny światowej i model spychacza używanego przez armię amerykańską D9R.

Kiedy rozpoczęła się Pana przygoda z modelarstwem?

Pierwszy model skleiłem w wieku pięciu lat. Co prawda ciężko to nazwać sklejeniem, ale mama mówiła, że było to coś podobnego do okrętu. Był z kartonu po margarynie.

Co skłoniło Pana do tego, żeby modelarstwem zająć się bardziej na poważnie?

Kiedyś mój brat, który był starszy ode mnie o 10 lat, kleił modele z "Małego Modelarza". Jako mały szkrab podpatrywałem jak on to robi i też zacząłem. On z czasem przestał, ale ja jak już zacząłem to już zostałem z tym do dzisiaj.

Liczył Pan ile modeli ma Pan w swojej kolekcji?

Wbrew pozory nie ma ich za dużo. Przy klejeniu modeli bardzo mocno się w nie zagłębiam. Kiedy się klei model około roku to siłą rzeczy w kolekcji nie może ich być za wiele.

Dla kogo jest modelarstwo? Jedynie dla osób, które są spokojne, cierpliwe i opanowane?

Przy klejeniu modelu nie wyobrażam sobie, żeby się można było denerwować. Czasami koledzy pytają się mnie, jak ja to nerwowo wytrzymuję, kiedy kleję te małe elementy. Powtarzam wtedy, że ja to robię, bo chcę to zrobić. Nie dlatego, że muszę, albo że ktoś mi karze to zrobić, tylko ja sam sobie wymyślam, że mam to zrobić. Wtedy nie mogę się denerwować. Wykonanie każdej części to jest sprawdzenie samego siebie. Poszukiwanie nowych metod wykonania. Mówię tu o bardzo zaangażowanym modelowaniu, gdzie niektóre elementy robię od podstaw sam. Mam w swojej kolekcji modele, które wykonałem całkowicie sam od podstaw, bez żadnego zestawu. Prezentowałem je podczas pierwszej edycji tego Festiwalu.

Jest Pan w stanie określić ile najdłużej zajęło Paniu klejenie jednego modelu?

Najdłużej kleiłem model samolotu 122. Kleiłem go ponad rok, ale opłaciło się. W 2013 r. byłem z tym modelem w Telford w Anglii na największej na świecie wystawie modelarskiej IPMS (Polskiego Stowarzyszenia Modelarzy Redukcyjnych - przyp.red.). Było wtedy ponad 1200 zgłoszonych modeli. Tam mój model zdobył złoty medal, a złoty medal w Telford jest nieoficjalnie uważamy za Mistrzostwo Świata.

Ile czasu dziennie jest Pan w stanie poświęcić  na modelarstwo?

Jestem w tej dobrej sytuacji, że dzieci mam już odchowane. Kiedy przychodzę po pracy i nie ma żadnych prac do wykonania w domu, to mogę 2-4 godziny popracować. Oczywiście nie poświęcam na to każdej wolnej chwili, bo lubię też jeździć na rowerze, biegać.

Modelarstwo nie jest popularne wśród dzisiejszej młodzieży. Czy uważa Pan, że takie Festiwale, jak ten zorganizowany w Elblągu, mogą to zmienić?

Jak najbardziej. Ubolewam nad tym, że młodzież się tym nie pasjonuje. Pamiętam, jak w końcówce lat 60., początek 70., kiedy chodziłem do szkoły podstawowej, to prawie w każdej szkole było kółko modelarskie. Wtedy nie było wystaw. Kleiliśmy to sami dla siebie lub po to, żeby kolegom pokazać. W tej chwili jest bardzo wiele imprez w Polsce i z tego, co obserwuję, jest na nich coraz więcej młodych ludzi. Z 5-6 lat temu było bardzo mało modeli w barwach polskich. Organizatorzy ogłaszali kategorię na najlepiej wykonany model w barwach Polski i to się spopularyzowało. A mamy się czym pochwalić. Jest taki przekrój, że jest w czym wybierać.