W piatek, 22 listopada, zakończyły się Rekolekcje Odnowy Wiary przegotowane dla elbląskiej młodzieży.
Wielkie „sprzątanie"
Czas dwudniowych rekolekcji prowadzonych przez Malezyjczyka Jude Antoine od początku był interesującą propozycją, choć równocześnie budził u niektórych osób pewne kontrowersje. Dziś na hali zebrało się ok. 2,5 tys. młodych osób. Ich zaangażowanie w odbiór rekolekcji i proponowane „czynności” było duże i szczere. Setki uczniów przystąpiły do spowiedzi – dla wielu była ona rzeczywiście wyjątkowa. Nie odbywała się przecież w konfesjonale, ale można było usiąść obok księdza i podczas spowiedzi rozmawiać z nim. Nie było też specjalnego pośpiechu. W efekcie wiele osób głęboko przeżyło ten sakrament. Podczas gdy księża spowiadali, Jude głosił konferencje i zachęcał do wyznania Jezusa jako swojego Pana i Zbawiciela. Można było również zobaczyć kolejne tematyczne dramy przygotowane przez młodzież oraz śpiewać i tańczyć wraz z zespołem z parafii Wszystkich Świętych.
Najważniejsze chwile
Kulminacyjnym momentem rekolekcji była modlitwa przed Najświętszym Sakramentem prowadzona przez Jude. W czasie jej trwania młodzież wyznawał Jezusa jako Pana swojego życia i zawierzała Mu siebie. Młodzi ludzie podchodzili również do kapłanów którzy nakładali na nich ręce i modlili się o wylanie darów Ducha Świętego. W trakcie tej modlitwy kilka osób doznało daru spoczynku w Duchu Świętym. Następnie Jude zaprosił młodzież, która odczuwa i rozważa powołanie do kapłaństwa lub zakonu, by podchodziła do księży i prosiła o modlitwę oraz błogosławieństwo. To chyba sami księża byli najbardziej zaskoczeni faktem, że tak wiele młodych osób przyszło do nich na wezwanie rekolekcjonisty dając tym samym świadectwo temu, co dokonuje się w ich sercach.
Czy było warto?
Każdy wysiłek, który ma na celu dobro drugiego człowieka jest warty podjęcia. Zapewne niektóre rzeczy można było zorganizować i poprowadzić lepiej. Mimo to rekolekcje były dla wielu osób mocnym przeżyciem – było to widać po wzruszeniu na twarzach, a czasem po cieknących na policzkach łzach. Najważniejsze w tym czasie było jednak, by przez głoszenie Ewangelii i modlitwę dać młodym ludziom nie tylko teoretycznie, ale również osobiście doświadczyć, że Jezus żyje i może być obecny jako ktoś realny w ich życiu. Sądzę, że wielu młodych tak to dziś przeżyło. W świecie, w którym ludzie poszukują sensu własnego życia, gdzie gorączkowo dąży się do sukcesu, posiadania dóbr materialnych, szuka akceptacji i zrozumienia – tak często widać, że jest mało, coraz mniej prawdziwej miłości. A to ona jest przecież najgłębszym pragnieniem każdego człowieka. Kto może dać ludziom miłość? Kto ich odkupił? Kto chce ukoić ich zranione serca?
Pewnie można znaleźć tu sporo odpowiedzi, ale bez wątpienia tą najważniejszą jest: Jezus Chrystus. I tego podczas zakończonych rekolekcji chciał dla naszej młodzieży Kościół: dać im Jezusa, bo to On przynosi miłość i napełnia życie pokojem. Żyjący dziś ludzie pomimo, że mogą mieć więcej niż ich przodkowie, to często wcale nie są z tego powodu szczęśliwsi. Brakuje im miłości; kogoś, kto rozumie ludzi z ich sprawami; brakuje oparcia się na czymś albo na kimś trwałym – kto się nie zmienia i jest godny zaufania; Oby więc Jezus, który był głoszony w te dni i którego wiele osób doświadczyło, dał ludziom to, za czym tak bardzo tęsknią.
Wielkie „sprzątanie"
Czas dwudniowych rekolekcji prowadzonych przez Malezyjczyka Jude Antoine od początku był interesującą propozycją, choć równocześnie budził u niektórych osób pewne kontrowersje. Dziś na hali zebrało się ok. 2,5 tys. młodych osób. Ich zaangażowanie w odbiór rekolekcji i proponowane „czynności” było duże i szczere. Setki uczniów przystąpiły do spowiedzi – dla wielu była ona rzeczywiście wyjątkowa. Nie odbywała się przecież w konfesjonale, ale można było usiąść obok księdza i podczas spowiedzi rozmawiać z nim. Nie było też specjalnego pośpiechu. W efekcie wiele osób głęboko przeżyło ten sakrament. Podczas gdy księża spowiadali, Jude głosił konferencje i zachęcał do wyznania Jezusa jako swojego Pana i Zbawiciela. Można było również zobaczyć kolejne tematyczne dramy przygotowane przez młodzież oraz śpiewać i tańczyć wraz z zespołem z parafii Wszystkich Świętych.
Najważniejsze chwile
Kulminacyjnym momentem rekolekcji była modlitwa przed Najświętszym Sakramentem prowadzona przez Jude. W czasie jej trwania młodzież wyznawał Jezusa jako Pana swojego życia i zawierzała Mu siebie. Młodzi ludzie podchodzili również do kapłanów którzy nakładali na nich ręce i modlili się o wylanie darów Ducha Świętego. W trakcie tej modlitwy kilka osób doznało daru spoczynku w Duchu Świętym. Następnie Jude zaprosił młodzież, która odczuwa i rozważa powołanie do kapłaństwa lub zakonu, by podchodziła do księży i prosiła o modlitwę oraz błogosławieństwo. To chyba sami księża byli najbardziej zaskoczeni faktem, że tak wiele młodych osób przyszło do nich na wezwanie rekolekcjonisty dając tym samym świadectwo temu, co dokonuje się w ich sercach.
Czy było warto?
Każdy wysiłek, który ma na celu dobro drugiego człowieka jest warty podjęcia. Zapewne niektóre rzeczy można było zorganizować i poprowadzić lepiej. Mimo to rekolekcje były dla wielu osób mocnym przeżyciem – było to widać po wzruszeniu na twarzach, a czasem po cieknących na policzkach łzach. Najważniejsze w tym czasie było jednak, by przez głoszenie Ewangelii i modlitwę dać młodym ludziom nie tylko teoretycznie, ale również osobiście doświadczyć, że Jezus żyje i może być obecny jako ktoś realny w ich życiu. Sądzę, że wielu młodych tak to dziś przeżyło. W świecie, w którym ludzie poszukują sensu własnego życia, gdzie gorączkowo dąży się do sukcesu, posiadania dóbr materialnych, szuka akceptacji i zrozumienia – tak często widać, że jest mało, coraz mniej prawdziwej miłości. A to ona jest przecież najgłębszym pragnieniem każdego człowieka. Kto może dać ludziom miłość? Kto ich odkupił? Kto chce ukoić ich zranione serca?
Pewnie można znaleźć tu sporo odpowiedzi, ale bez wątpienia tą najważniejszą jest: Jezus Chrystus. I tego podczas zakończonych rekolekcji chciał dla naszej młodzieży Kościół: dać im Jezusa, bo to On przynosi miłość i napełnia życie pokojem. Żyjący dziś ludzie pomimo, że mogą mieć więcej niż ich przodkowie, to często wcale nie są z tego powodu szczęśliwsi. Brakuje im miłości; kogoś, kto rozumie ludzi z ich sprawami; brakuje oparcia się na czymś albo na kimś trwałym – kto się nie zmienia i jest godny zaufania; Oby więc Jezus, który był głoszony w te dni i którego wiele osób doświadczyło, dał ludziom to, za czym tak bardzo tęsknią.
Zdjęcia otrzymane dzięki życzliwości strony mde.elblag.pl.
ks. Marek Piedziewicz