Gdy weszła na scenę oczy widzów przykuła jej różowa czapka i rozbrajający uśmiech. Nikt nie spodziewał się, że kryje w sobie niezwykły głos. 17-letnia elblążanka, Kaja Czulewicz, wzięła udział w telewizyjnym show "X FACTOR" i udowodniła, że w naszym mieście żyją zdolni, młodzi ludzie. Jak sama ocenia swój występ i czy ze śpiewaniem wiąże swoją przyszłość opowiedziała w wywiadzie dla info.elblag.pl.
Zacznijmy od początku. Skąd pomysł, aby śpiewać?
Muzyka zawsze była dla mnie czymś ważnym. Od dawna myślałam o śpiewaniu i o tym, że fajnie by było zostać piosenkarką.
Marzeniem co drugiej małej dziewczynki jest zostanie piosenkarką, ale nie każda decyduje się, aby iść w tym kierunku.
Mój tata jest muzykiem. Patrzyłam, jak wielką sprawia mu to przyjemność, jak muzyka go uszczęśliwia. Pomyślałam, że może spróbuję szkolić się w tym kierunku, bo nie ukrywam, że i mi obcowanie z muzyką sprawia przyjemność. Gdzieś po drodze poczułam, że to jest właśnie to, co chcę robić w życiu.
A co spowodowało, że postanowiłaś wziąć udział akurat w programie "X FACTOR"?
Kiedy zaczęłam poważniej myśleć o muzyce i rozpoczęłam szkolenie się w tym kierunku wiedziałam, że przyjdzie taki czas, w którym wezmę udział w takim programie. Nie wiedziałam, czy jestem do tego gotowa już w tym roku, ale brat namówił mnie do spróbowania. Stwierdził, że nie ma znaczenia czy wyjdzie czy nie, ważne, żebym spróbowała swoich sił.
W takim razie jak oceniasz swój występ? Wyszedł?
Nie jestem z niego zadowolona. Stres zjadł mnie absolutnie. Mogłabym to lepiej zaśpiewać. Trzeba przyznać, ze występ przed tak dużą publicznością robi swoje.
Skąd wybór piosenki "Stay"?
To była piosenka z nowej płyty Rihanny. Słuchając jej stwierdziłam, że jest trochę inna, ujmująca, lekka. Gdy śpiewałam ją sobie w domu, nie myśląc w ogóle o tym, że mogłabym z nią w "X FACTOR-ze" występować, to mi się ją po prostu fajnie śpiewało, bez problemu. Ale podczas występu stres zrobił swoje i lekko mi nie wyszło. Aczkolwiek zdecydowałam się na nią trzy dni przed występem. Wcześniej chciałam zaśpiewać bardziej old schoolową piosenkę z repertuaru Marry Jane Girls "All night long", ale kiedy ją ćwiczyłam doszłam do wniosku, że solo ciężko by mi było ją zaśpiewać. Brakowałoby tego "czegoś".
Czy długo dawałaś się namawiać na wzięcie udziału w castingu?
Z początku byłam zdecydowana, że wezmę udział w programie, ale po kilku dniach zaczęłam się wahać, gdy zdałam sobie sprawę ile będzie widzów mnie oglądać, i że jury będzie mnie oceniać. Dotarło do mnie, że może być ciężko, ale wtedy mój brat stanowczo stwierdził, że mam spróbować i koniec. Gdyby nie On pewnie bym nie pojechała.
Bałaś się ocen jury. A najbardziej kogo?
Bałam się najbardziej Kuby Wojewódzkiego, bo jest nieprzewidywalny i nigdy nie wiadomo co powie. Na szczęście wyszło na dobre.
Co z pozostałą dwójką?
Zależało mi na opinii pana Czesława (Mozila - przyp. red.), bo jest muzykiem i to dobrym. Byłam ciekawa, jak oceni mój występ pod kątem muzycznym. Pani Tatiana jest piosenkarką, więc oczywiście wie co i jak.
Za jury siedziało sporo widzów, którzy nie spuszczali z Ciebie wzroku. Co czułaś, kiedy stanęłaś na scenie i musiałaś się zmierzyć z taką publicznością?
Było ciężko. Starałam się nie zwracać uwagi na ich obecność, ale nie było to łatwe. Trudno się skupić patrząc na nich wszystkich, dlatego z początku starałam się tego nie robić. Chciałam się wyluzować, by potem złapać z nimi kontakt. Ale głównie patrzyłam na jury. Chciałam wyczytać na twarzach ich emocje i były nieciekawe, dlatego wolałam zamknąć oczy, by o tym nie myśleć.
Na spotkanie z nimi czekałaś w kolejce kilka godzin. Powiedz, co przez ten czas robiłaś?
Na samym początku, po rejestracji, czekaliśmy na zewnątrz, bo były nagrywane sceny do programu, w których ludzie stoją i czekają na rozpoczęcie castingu. My w tym czasie mieliśmy chwilę na odprężenie. Następnie oprowadzili nas po całym budynku. Pokazywali nam, gdzie będzie robiony make-up, gdzie będziemy szli do sali, w której będziemy czekać, na backstage. Pokazali nam, żebyśmy mniej więcej mogli się obyć.
A co z ludźmi, których tam spotkałaś? Każdy był zamknięty w swoim świecie czy udało się nawiązać jakieś znajomości?
Sama była tym zaskoczona, bo wydawało mi się, że ludzie, którzy śpiewają będą się sobą zajmować i będą skupieni na przygotowaniach do występu. A tam ludzie siedzieli razem, siadała grupka solistów przy gitarze i na zmianę śpiewała. Atmosfera była w niektórych momentach taka, jak przy ognisku.
Twój występ na scenie składał się z dwóch części. Najpierw była krótka rozmowa z jury, a następnie musiałaś zaśpiewać. Wiemy już, że ze śpiewu nie jesteś do końca zadowolona, a jak oceniasz swoją prezentację na scenie?
Jeśli chodzi o nagrania poza sceną, to nie wiedziałam o co mnie zapytają, nie było żadnych cięć czy powtórek, więc to był zupełny spontan. Ale muszę powiedzieć, że nawet mi się to podobało, bo było to takie moje.
Nie mogę nie zapytać o Twój strój. Czy był on przemyślany?
Chciałam, żeby czapka zwróciła uwagę. Wiedziałam, że będzie dużo osób, które nie będą zwracały na siebie uwagi. Pomyślałam, że jak nie wyjdzie z wokalem, to chociaż w taki sposób rzucę się w oko. I chyba to zadziałało.
A czego spodziewasz się po udziale w tym programie?
Nawet nie myślałam o tym. Poszłam nie myśląc, co będzie dalej. Traktuję to jako przygodę, a jak ktoś przy okazji mnie zauważy i będzie chciał nawiązać jakiś kontakt to fajnie.
Załóżmy czarny scenariusz, że tak się nie stanie. Masz jakiś innych plan na przyszłość?
Ciekawi mnie aktorstwo. Próbowałam swoich sił w szkolnych wystąpieniach i to bardzo mi się podobało. To jest taki kierunek, w którym chciałabym się sprawdzić, ale nic na siłę.
Na tyle urzekła Cię telewizja czy wolałabyś występy w teatrze?
Raczej w teatrze. Tak, jak podczas śpiewu idziesz na żywioł, tak podczas gry na scenie widzisz publiczność i czujesz emocje, gdy ktoś Cię słucha i musisz dać z siebie wszystko. Telewizja daje możliwość poprawek. Jakoś mnie to nie przekonuje.
Jak otoczenie zareagowało na Twój udział w programie?
Reakcje są bardzo miłe. Ludzie albo mnie o coś pytają, albo gratulują.
Mówi się, że Elbląg staje się miastem emerytów i rencistów, że nie ma tu miejsca, gdzie ludzie mogliby rozwijać swoje pasje...
Troszeczkę tak jest. Wydaje mi się, że powinno być więcej miejsc w Elblągu, w których młodzież mogłaby się spełniać. Z tego co obserwuję wśród swoich znajomych, nie ma tu zachęcających ofert, dzięki którym młodzież chciałaby rozwijać się i robić coś poza zajęciami szkolnymi. Może ja o czymś nie wiem, ale takie mam odczucia. Sami widzimy, że większość ludzi po maturze wyjeżdża, bo nie ma tu co robić.
Na koniec chciałabym zapytać o Twoje marzenia. Możesz puścić wodzę wyobraźni...
Chciałabym zostać piosenkarka, nagrać własną płytę, wyruszyć w trasę koncertową po świecie. Chciałabym napisać coś swojego. Mieć swoich wiernych fanów.
A z kimś chciałabyś zaśpiewać w duecie?
Aż się boję powiedzieć. Moją idolką pod względem wokalu i charakteru jest Beyonce. Moja przyjaciółka, która też jest jej fanką "zaraziła" mnie tą fascynacją. Wiem, że to się nie spełni, ale jak marzyć to na całego.
A z polskich artystów?
Monika Brodka, Marika.
Życzymy, aby spełniły się wszystkie Twoje marzenia.
Z Kają Czulewicz rozmawiała
Brawo! Powodzenia Kaja .
Widziałam ten występ....a nawet nie wiedziałam, ze to nasza dziewczyna...powodzenia Laseczko, cała moja rodzinka trzyma za Ciebie kciuki :)))
Ja sam nie wiedziałem, że Kaja jest od nas z Elblażkowa. I jedyne co przykuło moją uwagę do niej to To że, "Szkoła jest najważniejsza" - Kozak dziewczyna!!! oglądałem to z moimi dzieciakami w pracy!! akurat. :D i ta różowa czapajka :D Me gusto! :D
fajne dziewczę z niej :)
odważne słowa Cyt.: " Sami widzimy, że większość ludzi po maturze wyjeżdża, bo nie ma tu co robić." Podziękujmy za to władzy na referendum! - osobiście gratuluję występu.
"Udowodniła ,że w Elblągu są zdolni młodzi ludzie"-pani dziennikarz! Przecież to każdy wie, nie trzeba tego aż "udowadniać",tu jest mnóstwo młodych,zdolnych.Naprawdę. Wystarczy zobaczyć, jak dużo się dzieje, choćby MDK, teatr, itd, itp. Brawa dla Kai!
Brawo , że Ci się chce bez wzgledu na brak w Elblągu miejsc dla wszystkich grup społecznych (dzieci, młodych i staryszych ludzi) w których mogliby się spełniać. Choć dzieli nas duża róznica wieku przyznaję rację czuję tak samo i cieszy mnie twója autentycznosci i wola zrobiernia czegoś bez wzgledu na to , że mało kto tym się tobą tutaj interesuje. Elbląg ma wszystkie atuty by być miastem wielkim , przyjaznym dla obywateli ale prawdą jest , że nie ma gdzie tu pójść lub gdzie się realizować. Przykladem są tutaj ferie dla dzieci i młodzieży szkolnej. Jak udało mi się zliczyć to poczynając od wielkiego Światowida (Centrum Kultury?) raptem uczestniczyło po 15 dzieci w każdym z 4 ośrodków kultury i to głównie ich pracowników. A co z resztą? Ojciec i dziadek
Brawo Sławek - z tego co czytam i widzę,wykonałeś kawał dobrej Roboty.Serio!
strasznie jej nie lubię
W Elblągu powinno się wszystko budować - obiekty których nie ma a co obiecano .I skończyć z patrzeniem na starców którzy już dawno są na emeryturach i nie myślą o młodych tylko o swojej d***e.Elbląg i mieszkańcy tracą przez zdziecinniałych ludzi którzy nigdzie nie byli i nie widzieli nowoczesnego życia.Jeśli włodarze miasta ugną się i nie zaczną budować to w przyszłości zabraknie młodych bo wyjadą z Elbląga.