8 edycja Festiwalu Rzeźby w Śniegu „Terytorium Bieli" dobiegła końca. Mimo problemów z pogodą, artyści nie poddawali się. Do ostatniej chwili walczyła szczególnie jedna drużyna. Dziewczyny z Łodzi nie zlękły się temperaturowych psikusów, dzięki czemu, wywalczyły Grand Prix tegorocznego festiwalu.
- Miałyśmy okazję zrobić dwie postacie w skali naturalnej – mówi łodzianka Ewa Markiewicz, która wraz z koleżanką Ewą Błaszczyńską wykonały zwycięską rzeźbę. - Normalnie, pracując w glinie lub piaskowcu byłoby to nierealne do wykonania w ciągu dwóch dni. Wynagrodzenie naszej pracy jest bardzo przyjemne. Statuetkę z festiwalu postawimy w naszej pracowni. Będzie ona w jakiś sposób motywowała nas do zdobywania kolejnych sukcesów.
Ekipa redakcji info.elblag.pl również nie dała za wygraną. Podczas pierwszego dnia, naszym pomysłem na rzeźbę był stos książek z aztecką sową na krawędzi jednej z ksiąg. Jednak to, co zastaliśmy drugiego dnia imprezy, lekko nas podłamało. Deszcz dał się we znaki również i naszej rzeźbie. Z tego też względu musieliśmy zmienić nasz początkowo wyznaczony cel. Z ksiąg i sowy powstała praca pt. „Łza rozpaczy”. Końcowy rezultat nie był taki najgorszy, tym bardziej, że do profesjonalnych artystów się nie zaliczamy.
Opinia publiczna krytykuje poczynania rzeźbiarzy wykonujących prace w śniegu. Szczególnie, gdy w grę wchodzi niezbyt dopisująca temperatura. „Po co to robicie? Spójrzcie na pogodę, przecież to się zaraz rozpuści!” – tego typu stwierdzenia padały najczęściej. Jednak artyści nie poddali się. Satysfakcja z ukończenia swoich prac była dla nich najistotniejsza. Rzeźby, choć nietrwałe, uwiecznione na zdjęciach i przede wszystkim w pamięci, dają czasem więcej niż niejedno stabilne i namacalne dzieło sztuki. Trzymajmy kciuki za przyszły rok! Oby pogoda okazała się dla organizatorów łaskawsza.
Katarzyna Buczek
to jakaś lipa a nie rzeźby
Czy oni zawsze muszą to organizować gdy są roztopy?