Kwarantanna zaskoczy Polaków spędzających wakacje za granicą? Rząd rozważa wprowadzenie jej dla osób wracających z krajów, gdzie liczba zakażeń jest wyjątkowo duża. Decyzję w tej sprawie możemy poznać za dwa, trzy tygodnie albo dużo wcześniej, jeśli będzie taka potrzeba.
Latem trochę zapomnieliśmy o koronawirusie. Zresztą na początku wakacji, co prawda w trakcie kampanii wyborczej, sam premier Mateusz Morawiecki podczas wizyty w Tomaszowie Lubelskim przekonywał: "Nie ma się już czego bać. Latem wirusy grypy i ten koronawirus też, są słabsze, dużo słabsze". Tymczasem epidemia nie ustępuje. Dziś, 30 lipca, w Polsce odnotowano dobowy rekord zakażeń. Dynamika zakażeń nie słabnie również w innych krajach, także w tych, które jako wakacyjne kierunki obrali w tym roku Polacy. Głośny ostatnio przykład to Hiszpania. Liczba chorych na COVID-19 ostatnio gwałtownie rośnie również we Francji. W związku z tym rząd Polski rozważa teraz przywrócenie kwarantanny dla osób powracających do kraju.
Powrót do obostrzeń jest możliwy. Zmierzamy w tym kierunku, aby nie był to lockdown, czyli takie duże ograniczenie jak miało miejsce w marcu czy kwietniu. Natomiast rozważamy, kwestię wprowadzenia kwarantanny dla wybranych państwa Unii Europejskiej czy spoza unii - tych, gdzie zachorowań jest więcej. Takiej kwarantanny po powrocie do kraju. Z tym trzeba się liczyć i o tym już dziś mówię wprost
- poinformował dziś Piotr Müller, rzecznik rządu w rozmowie z dziennikarzem Polsat News.
Których krajów takie obostrzenia mogą dotyczyć, tego rzecznik rządu jeszcze nie mówi. - Nie chcę definiować, które to będą kraje. Uczciwie mówię, że tak jak Wielka Brytania wprowadziła kilka dni temu kwarantannę, tak i inne kraje, w tym Polska, rozważają wprowadzenie podobnych ograniczeń - dodał Piotr Müller.
Decyzja w sprawie wprowadzenia kwarantanny dla osób powracających do Polki może zapaść w ciągu dwóch, trzech tygodni. Może się jednak okazać, że poznamy ją wcześniej.
Sytuacja może być taka, że w jakimś kraju lub ośrodku turystycznym, gdzie przebywa grupa Polaków, jest wielka liczba zakażeń i wtedy, w trosce o to, żeby w Polsce liczba tych zakażeń się nie zwiększyła, kwarantanna może być wprowadzona z dnia na dzień
- dodał Müller.
Może się więc okazać, że Polacy wypoczywający za granicą zostaną zaskoczeni tą informacją. Nic więc dziwnego, że osoby, które w najbliższym czasie miały w planach zagraniczne wojaże, teraz poważnie zastanawiają się nad rezygnacją z nich. Sporo osób już wcześniej zdecydowało, że to lato spędza w Polsce.
Miałem zaplanowany wyjazd do Hiszpanii w drugiej połowie sierpnia. Po ostatnich informacja o sytuacji w tym kraju zacząłem się zastanawiać, czy to dobry pomysł. Dzisiejsza informacja, że rząd zastanawia się nad wprowadzeniem kwarantanny, sprawiła, że z wyjazdu zrezygnuję. Chcę uniknąć sytuacji, że po powrocie utknę w domu na kwarantannie. Nie mam możliwości pracowania zdalnie i byłby to dla mnie i rodziny duży problem
- mówi pan Krzysztof, mieszkaniec Elbląga.
- Ostatnie wakacje najczęściej spędzałam za granicą. Tym razem zdecydowałam, że daruje sobie wyjazd. Właśnie, aby uniknąć takiej sytuacji, że z dnia na dzień sytuacja się zmieni i będę miała nagle wyjazd odwoływać, albo przejść kwarantannę. To, że tak może się stać, było do przewidzenia - przekonuje Ewa, 20-latka z Elbląga.
Czyj Rząd !!!!!!
Skoro w Gdańsku trwa Jarmark Dominikański na którym ludzie z różnych stron świata, bez dystansu i bez masek świetnie się bawią, to dlaczego w Elblągu ma nie być Święta Chleba? Wirus nie przeszkadza w Gdańsku, to dlaczego przeszkadza w Elblągu?
Do3210...i słuszna uwaga ,bo rząd sam nie wie jaka jest sytuacja...jeszcze niedawno Mateuszek mowil żeby wirusa sie nie bać ,ze jest w odwrocie....a tu dalej d.....
Bo Gdańsk żyje z turystów i gdzieś ma przepisy sanitarne. Tam rachunek jest prosty, do miasta przyjeżdżają ludzie z całej Polski i zagranicy, zostawią kasę (nie tylko na Jarmarku) i wyjadą do siebie. Jak zachorują to będą leczyć się u siebie i nie popsują statystyki w Gdańsku. Miejscowi od lat nie odwiedzają tej imprezy, bo im ona teraz jest obojętna. Natomiast Święto Chleba, dość prymitywne i mało atrakcyjne, nie przyciąga turystów i jest wydarzeniem interesującym wyłącznie elblążan. Stąd tłumy ludzi stanowią tam miejscowi, a że nasi pobratymcy mają w "głębokim poszanowaniu" zasady sanitarne dotyczące zwalczania Covid to automatycznie ta impreza stałaby się olbrzymim źródłem zarażeń. To może potwierdzić zachowanie mieszkańców na naszym targowisku miejskim. Jedyna różnica, że tutaj robi się zakupy w miarę szybko i wzajemne kontakty są rzadsze. A na Święcie to właziliby sobie na plecy, wspólnie z różnymi, obcymi jedli pokarmy, wręcz z satysfakcją wzajemnie się zarażając. A efekt wiadomo, wreszcie bylibyśmy w jakiejś krajowej czołówce i we wszystkich mediach.
~ Chlebuś zarażycielek. Jeżeli ratusz w Gdańsku uznał Jarmark za bezpieczną imprezę w czasie i pomimo epidemii, a jak piszesz, ta impreza ma szerszy zasięg, to nadal nie rozumiem dlaczego w Elblągu miałaby się nie odbyć ściśle lokalna impreza, gdzie istniałoby znacznie mniejsze ryzyko zakażeń.
Swędzi was d...pa ludzie, że wszędzie musicie jeździć? Ciężko siedzieć na czterech literach? Przez takich nygusów reszta będzie mieć pod górkę. Ci co za granicę wyjechali to już ewidentnie sami się proszą o kuku. Jestem za przymusową kwarantanną dla takich osobników. Oni muszą jechać i już. Ręce opadają.
KONIECZNIE KAŻDY TO POWINIEN ZOBACZYĆ KOMU NA DOBRYM ZDROWIU ZALEŻY ... OD 7 MINUTY Ciekawe doświadczenie https://www.youtube.com/watch?v=bLXSFI9Y0Zc