Zapraszamy do lektury obszernego wywiadu z elbląskim radnym Jerzym Wcisłą. Dziś pierwsza część, w której rozmawiamy m.in. o przegranych przez Platformę Obywatelską samorządowych wyborach prezydenckich oraz o tym, dlaczego PO i PiS, nie bacząc na aktualną sytuację polityczną w kraju, mogą w Elblągu zgodnie ze sobą współpracować. Jutro część druga rozmowy, w której radny Wcisła odpowiadał na pytania dotyczące m.in. budowy kanału na Mierzei Wiślanej i sytuacji na elbląskim rynku mediów.
Jerzy Wcisła ma 48 lat i jest dziennikarzem. Należy do Platformy Obywatelskiej. Jest wiceprzewodniczącym Zarządu Powiatowego Platformy Obywatelskiej w Elblągu i przewodniczącym Koła Nr 4 PO, a także przewodniczącym Platformy Stutysięczników. W Radzie Miejskiej zasiada drugą kadencję. Pełni w niej funkcję przewodniczącego Komisji Praworządności, Bezpieczeństwa i Spraw Samorządowych.
- Na początku powróćmy do niedawnych wyborów samorządowych. Można by rzec, że Platforma Obywatelska odniosła w nich po części sukces. Elblążanie wam zaufali i wygraliście wybory do Rady Miejskiej, a także do Sejmiku Wojewódzkiego, jednak w Radzie nie macie większości i kolejne cztery lata będziecie opozycją.
- Niestety tak się to nieszczęśliwie stało. Myśmy nawet przepraszali za to wyborców, bo w pewnym sensie zaufali partii, zaufali pewnej formacji, że wystawiła ona do wyborów ludzi odpowiedzialnych. Wystawiliśmy osobę (chodzi tu o osobę Jacka Pączkowskiego – przyp. red.), która okazała się osobą nieodpowiedzialną. Weszła do rady głosami oddanymi nie na nią osobiście, a głosami oddanymi na formację i natychmiast zaczęła pracować dla kogoś innego. Budzi to refleksję natury ogólniejszej. W moim odczuciu powinno być tak, że osoba delegowana z jakiegoś komitetu, obojętnie czy partyjnego, czy robionego na wybory i rezygnująca w pracy w tym komitecie, powinna rezygnować z tego mandatu, który zdobyła. Tak samo powinno być na szczeblu ogólnopolskim, czyli poseł, który startuje np. z Samoobrony, albo z Platformy Obywatelskiej i odchodzi ze swojej partii powinien stracić mandat. On reprezentuje jakiś program i nagle mówi, że będzie reprezentował inny program. W tym momencie radni Pączkowski i Tomczyński, rezygnując z przynależności do swoich organizacji politycznych, powinni być pozbawieni mandatu. Załatwiłoby to sprawę.
Jest to bolesne dla nas. Po to się wchodzi do polityki, po to się człowiek zapisuje do jakiejś organizacji politycznej, by mieć wpływ na to, co się w danym środowisku dzieje, czy to na szczeblu samorządu wojewódzkiego, czy miejskiego. My chcieliśmy być w Radzie, chcieliśmy mieć wpływ na losy miasta, bo widzimy parę rzeczy, których od lat dominująca w Elblągu lewica nie rusza. Elbląg ma parę złych stron. Tą stroną złą, jest np. mieszkalnictwo, a także takie hermetyczne zamknięcie na przedsiębiorczość. W mieście nie ma żadnej polityki promowania wartości gospodarczych. Tą stroną złą jest współpraca z regionem, nie szanowanie turystyki. Te wszystkie rzeczy są bardzo ważne i trzeba je ruszyć. Opole podjęło dzisiaj (rozmowa odbyła się w miniony piątek – przyp. red.) decyzję o promocji miasta wartości miliona złotych! Jak do tego ma się Elbląg? Tu się nie robi żadnej promocji, nawet przy „siódemce” nie ma ani jednego billboardu, który mówiłyby, że warto skręcić do Elbląga. Wynik wyborów jest taki, że znowu mamy niewielki wpływ, czyli będziemy w opozycji i może jakieś drobne rzeczy uda nam się „przepchać”, ale zasadniczych kierunków miasta nie zmienimy.
- Nie inaczej było w wyborach na prezydenta miasta. Zakończyły się one dla PO porażką, bo waszą kandydatkę na to stanowisko Elżbietę Gelert, pokonał ilością głosów nawet kandydat PiSu Jerzy Wilk.
- Trzeba wyciągnąć z tego wnioski. Pierwszy wniosek to jest taki, że kampania wyborcza trwa cztery lata i niestety trzeba zabiegać o wyborców przez cały ten okres, a nie tylko w czasie kampanii przedwyborczej. Drugi wniosek to jest wniosek człowieka, który wszedł do polityki ze świata mediów. Ja pamiętam 1989 rok, kiedy w Polsce można było wreszcie coś powiedzieć własnym głosem, a cenzura nie zamykała gazet. W gazecie nie pojawiały się cztery kreski zamiast jakiegoś artykułu. I w tym momencie, pierwszym tym odruchem demokratycznym były gazety lokalne, które powstawały w różnych miastach, także w Elblągu. Te gazety sympatyzowały z pewną grupą ludzi, którzy startowali w wyborach do samorządu. Tam były te dyskusje. W Elblągu z wyborów na wybory jest coraz gorzej. A w tych ostatnich wyborach media praktycznie nie uczestniczyły w dyskusjach programowych. Elblążanie dowiadywali się przez cztery lata, że są inwestycje, że są środki unijne, ale nie dowiadywali się, że pewne środki zostały źle rozdysponowane, pewne inwestycje zostały spaskudzone, pewne sfery życia Elbląga w ogóle nie zostały ruszone. I w tym momencie ludzie nie wiedzieli dlaczego mają wybrać Elżbietę Gelert, czy Jerzego Wilka. To się potwierdza w skali ogólnopolskiej. Ci, którzy są u władzy, którzy z racji pełnienia różnych stanowisk mogą politycznie gdzieś się sprzedawać przez cztery lata, wygrywają wybory. Ci, którzy mają nawet jakieś pomysły, ale występują tylko w kampanii wyborczej, z racji coraz mniejszej obecności mediów w tej kampanii, przegrywają.
- Prezydentem Elbląga na kolejne cztery lata, wybrany został Henryk Słonina. Jak zapatrujecie się na współpracę z obecnym prezydentem oraz lewicą w Radzie Miejskiej?
- Formalnie są to dwie różne sprawy, bo prezydent Elbląga deklaruje, że nie jest członkiem SLD, a praktycznie wiemy, że się z tego środowiska wywodzi i popiera to środowisko oraz jego program. My będziemy opozycją, która walczy o realizację swoich pomysłów i swojego programu. Będziemy wnosić swoje rzeczy, o których mówiliśmy w programie. Jeśli coś się uda zrobić to dobrze. Zakładamy, że najistotniejsze jest to, aby coś w mieście zrobić. Nie będzie to opozycja, na takiej zasadzie, że będziemy demonstrować swoją inność, ale merytoryczna i konstruktywna. Dobre pomysły będziemy popierali, złe piętnowali.
- Nie braknie głosów, że elbląska prawica jest słaba, a momentami nieudolna w działaniach. Zgodzi się Pan z tym stwierdzeniem?
- Po części ja rozumiem takie zarzuty. Trzeba wziąć pod uwagę, że zarządzanie samorządem to jest pewna fachowa wiedza. To nie jest już takie „A, chcę to zrobić”. My ciągle żyjemy jeszcze tym piętnem prezydenta Gburzyńskiego, który chciał a nie wiedział jak. Sytuacja w Elblągu jest taka, że od trzech kadencji ludzie z „prawej strony” nie są w instytucjach samorządowych w żaden sposób obecni. Ten zakres praktycznej do zdobycia wiedzy jest dosyć niewielki. Z tego wynika ta nieudolność. Ale są to też ludzie, którzy mają ogromny kapitał pomysłów i doświadczeń wyciągniętych z innych miast. Te doświadczenia można w Elblągu eksploatować. Jestem przekonany, że ci sami ludzie, którzy dzisiaj może niezbyt poradnie mówią o swoich pomysłach, w momencie, kiedy mogliby je realizować, to, raz mieliby wsparcie innych ośrodków, dwa swoim potencjałem byliby w stanie je przeforsować i doprowadzić do dobrego finału.
- Jak Pan skomentuje najnowsze doniesienia z Rady Miejskiej, o tym, że jej przewodniczący, Janusz Nowak może stracić swój mandat z powodu zbyt późnego złożenia oświadczenia majątkowego?
- Akurat jesteśmy w sytuacji partii, która też doświadczyła konsekwencji nieznajomości prawa i tego inaczej się nie da skomentować. Ma to dwa oblicza. Jedno to jest to, że jest prawo ustanowione i to prawo trzeba przestrzegać - nie zmieścił się w tych ograniczeniach prawnych i musi zrezygnować z mandatu. Druga sprawa, to jest to, o co my jako opozycja, walczyliśmy już w obecnej kadencji Rady Miejskiej. Rada Miejska to nie jest kwiatek przy kożuszku Pana Prezydenta. Rada jest to organ, który ma stanowić prawo w Elblągu. Jeżeli ten organ nie ma uzbrojenia, w postaci prawnika, radcy prawnego, to jest nieskuteczny. Wnioskowaliśmy o to, by biuro Rady Miejskiej podlegało pod Radę Miejską, a nie pod Prezydenta i by było wzmocnione kadrowo. Pan Nowak płaci dzisiaj tę cenę, jeżeli faktycznie w terminie złożył zeznanie, że słabe jest biuro Rady. Biuro nie zmieściło się w terminach i nie przekazało jego oświadczeń tam gdzie należy. Trzeba wyciągnąć z tego wnioski.
- W Elblągu w porównaniu z centralą zachodzi pewien wyjątek, bo kluby PO i PiS mogą ze sobą zgodnie współpracować. Dlaczego na górze tak nie może być?
- Trudno mi mówić za górę. Powiem tak, że gdyby ludzie w samorządach przekładali te poglądy, które są głoszone w centrum, czy zajmowali się tymi sprawami, którymi zajmuje się centrum partyjne, to też byśmy się nie dogadali. Ale my tu rozmawiamy o bardzo konkretnych sprawach. Dzisiaj na jednej z komisji rozmawialiśmy o tym czy warto budować w Elblągu światłowód, czy warto te pieniądze wydawać, czy rozbudowywać Modrzewinę, czy te pieniądze wyłożyć na remont istniejących dróg, czy dobrze jest most zbudowany, jak to się stało, że trzeba było drugi port budować, a nie można było wykorzystać starych nabrzeży. I to są te problemy. One nas nie różnią po linii partyjnej. Po prostu zdrowy rozsądek nakazuje pewne spojrzenie na jakieś tam sprawy. Myślę, że radni i PiSu i Platformy są to ludzie zdroworozsądkowi i nie biją piany. Mówią o konkretach i dlatego nie tak trudno o porozumienie.
Fot. Adam Wołosz
Rozmawiał: Rafał Kadłubowski
Ciekawa sprawa, że ludziom podobają się te "żle zrobione inwestycje", bo Słonina otrzymał 58% głosów w pierwszej turze. A wy macie tylko pomysły typu "bilbord na siódemce".
Wydaje się wam, że do rządzenia Elblągiem wystarczą dobre chęci i mały zakres wiedzy. Gburzyńskiemu też się tak wydawało. Sprzątanie po was trwało kilka lat.
Trzeba się zastanowić, przed wystawieniem kandydatury (Gburzyńskiego, Gelert, Czyżyka). Potem to już tylko płacz nad rozlanym mlekiem.
Panie Wcisła! Gburzyńki i jego ludzie traktowli Elbląg jak prywatny folwark. Ponieśliście za to słuszną polityczną karę. Ludzie wam tego nigdy nie zapomną.
A JA W PEŁNI POPIERAM P. RADNEGO PĄCZKOWSKIEGO ZA TO CO ZROBIŁ GDY WY KNULIŚCIE PODŁY PLAN POZBYCIA SIĘ PREZYDENTA SŁONINY KOSZTEM DOBRA MIESZKAŃCÓW ELBLĄGA. JESTEŚCIE JAKO OPOZYCJA OCHYDNI I NA PEWNO DŁUGO NIE DOJDZIECIE DO PEŁNI WŁADZY W MIEŚCIE.
Piszemy "ohydni" - ale głos poniższy ma rację. Panie Wcisła - Pan Pączkowski i Tomczyński "nie pracują dla kogoś innego", tylko pracują dla nas - Mieszkańców Elbląga. To po pierwsze. Po drugie - niech Pan nie podaje przykładu Opola, bo właśnie tamci dzielni samorządowcy z ratusza po "aferze ratuszowej" siedzą już dobry rok w więzieniu łacznie z wojewodą. U nas takich afer nie było, a były nawet nagrody "za przejrzystość działania". Wyjaśni więc Pan dlaczego rządzący PiS dał taką nagrodę dla Prezydenta Elbląga, którego "lewicowego ciągotki" tak Pan piętnuje ? Po trzecie - Elblążanie "nie dowiadywali się o środkach" tylko z autopsji te środki oglądali i oglądają na codzień inwestowane na każdym kroku ! Po czwarte - "piętno Gburzyńskiego" było wówczas w każdej wiekszej instytucji, władzy, wojska, policji itd. gdyż na początku każdej rewolucji zawsze motłoch dochodzi najpierw do władzy, a później ten motłoch przeganiają właściwi ludzie! Po czwarte - jeżeli chodzi o promocję miasta to ma Pan trochę racji.
Panie Jerzy, zabieraj pan tych swoich kandydatów do innego miasta. Tutaj nie będziemy na nich głosować. To, że teraz nazywacie się Platforma Obywatelska nie znaczy, że nagle mamy dać wam rządzić...