Piątkowy (5.11.) wieczór goście restauracji Amore Mio mieli okazji spędzić z... Gosią Andrzejewicz, która, jak sama przyznaje, chętnie wraca do naszego miasta.
Podczas swojego występu przyznałaś, że Włochy i język włoski zajmują szczególne miejsce w Twoim sercu.
Po raz pierwszy pojechałam do Włoch mając 17 lat. Wyjechałam z koleżankami na kolonię. Myślałam, że będę mogła tam nawiązać nowe znajomości i będą mogła ze wszystkimi porozmawiać w języku angielskim. Byłam w klasie z rozszerzonym angielskim i sądziłam, że tam, jak w Polsce, młodzież mówi po angielsku. Okazało się, że oni absolutnie nic nie potrafią powiedzieć w język angielskim. Jestem bardzo ambitna i wtedy postanowiłam sobie, że za rok wrócę do tego samego miejsca, ale z tą różnicą, że będę potrafiła się porozumiewać w języku włoskim. Oczywiście nie płynnie, ale w sposób komunikatywny.
Jak chciałaś to zrobić?
Uczyłam się stopniowo. Po 10 włoskich słówek naraz. Układałam sobie zdania używając tych słówek. Dodatkowo słuchałam tylko muzyki włoskiej. Oglądałam tylko włoską telewizję. Mój dom stał się Włochami (śmiech). Po 9 miesiącach zadzwoniłam do poznanych na koloniach osób, od których wtedy wzięłam numery telefonów. Po 9 miesiącach przez telefon umiałam się z nimi dogadać, więc wiedziałam, że jak już przyjadę to będę na poziomie komunikatywnym. I tak też się stało.
Na tym jednak Twoja nauka języka włoskiego się nie zakończyła.
Zakochałam się w języku włoskim tak bardzo, że postanowiłam zdawać z niego maturę. W naszej szkole w ogóle nie było języka włoskiego. To były jeszcze takie czasy, że można było wybierać sobie na maturę przedmiot, który się chce. Jak powiedziałam dyrektorowi, że wybieram język włoski to złapał się za głowę i był pewny, że nie zdam, bo nie robi się czegoś takiego na rok przed maturą. W naszej szkole nie było nawet nauczyciela, który mógłby być w komisji, żeby zweryfikować moją wiedzę. Dyrektor musiał sprowadzić komisję z innego miasta i sam był na mojej maturze, żeby zobaczyć, jak mi pójdzie. Moja miłość do Włoch sprawiła, że na maturę weszłam z uśmiechem i zdałam na szóstkę. Nigdy nie wiemy, jak nasze losy mogą się potoczyć. W tym wypadku niewinna kolonia zamieniła się w miłość do języka.
Była to miłość na tyle duża, że po maturze przeprowadziłaś się do Włoch.
Dokładnie. Poznałam tam moją pierwszą miłość i przez kilka lat mieszkałam we Florencji. Bardzo dobrze się tam odnalazłam, bo bardzo ceniłam kulturę włoską. Oni są bardzo otwarci i pozytywni. Lubię widzieć życie w kolorowych barwach, dlatego sądziłam, że Włochy to moje miejsce na ziemi i wiązałam swoją przyszłość z tym krajem. Życie jest jednak nieprzewidywalne. W Polsce pojawiła się propozycja kontraktu płytowego. Miłość do muzyki była silniejsza.
Rozumiem, że nie żałujesz...
Oczywiście, że nie żałuję (śmiech) Od dzieciństwa kochałam śpiewać. Każdy powinien mieć pasję w życiu i niezależność. Ja zawsze w mężczyznach szukałam partnera. Chciałam mieć swój świat i żeby on miał swój, a razem powinniśmy współgrać. Chciałam się spełniać, a nie siedzieć w domu i zajmować się domem. Oczywiście są kobiety, które się w tym spełniają, ale ja akurat do nich nie należę.
W swoich utworach mówisz o sile kobiet, o tym by znały swoją wartość i walczyły o marzenia.
Trzeba jak najczęściej powtarzać kobietom, jakie są wyjątkowe. Kobiety potrzebują adoracji, docenienia i to niekoniecznie ze strony mężczyzn. Trzeba doceniać siebie nawzajem. Kobiecie, która jest w domu i sprząta, gotuje, dba o domowe ognisko należy się docenienie, bo to ciężka, często niezauważalna praca.
Mówiłaś o spełnianiu marzeń. Jakie Ty planujesz spełnić w najbliższym czasie?
Chciałabym być bardziej systematyczna w chodzeniu na siłownię i ćwiczeniu swojego ciała. Mam też problem z porządkiem (śmiech) Jestem artystyczną duszą, ale chciałabym doprowadzić do bardziej uporządkowanego stylu, aby wszystko zawsze było na swoim miejscu. Chciałabym też stworzyć piosenki, które zawładną sercami ludzi i poruszyć tematy, których do tej pory jeszcze nie poruszałam. Mam artystyczny głód. Mam też w planach rozpoczęcie współpracy z młodymi producentami, z młodą krwią (śmiech).
Jakie single planujesz wydać w najbliższym czasie?
Mam bardzo dużo piosenek. Jesteśmy po pandemii w trasie koncertowej i ciężko jest to pogodzić z nowymi piosenkami, ale najbliższe miesiące planuje poświęcić na twórczość. Chciałabym nowe kawałki zaprezentować na wiosnę, a może udałoby się to wcześniej... Chciałabym pokazać nową twarz Gosi Andrzejewicz.
Z czym ta nowa twarz będzie się wiązać? Jakie nowe tematy planujesz poruszyć?
Na pewno różne odcienie miłości, tęsknoty za kimś. Zaważyłam, że w czasie pandemii dużo osób zakończyło swoje związki. Na pewno ten temat też poruszę. Okazało się, że przebywanie 24 godzin na dobę z drugą połówką spowodowało, że ludzie zaczęli się rozdzielać. Myślę też o motywowaniu ludzi, aby dbali o siebie. Nie chodzi mi o odchudzanie, bo to może być efekt uboczny. Uważam, że ćwiczenia dają o wiele więcej. Działają na naszą psychikę, bardziej wierzymy w siebie, dają nam siłę do realizacji marzeń.
Świat muzyczny wciąż się zmienia. Albumy zastąpiły single. Już nie do każdej piosenki można zobaczyć teledysk. Jaki jest Twój stosunek do teledysków?
Uważam, że każdy dobry singiel powinien mieć teledysk. Jestem pod tym kątem starodawna. W teledysku można więcej przekazać. Samo zdjęcie stopuje przekaz.
Rozumiem, że zapowiadane przez Ciebie piosenki będą miały swoje teledyski.
Jak najbardziej.
Będą kręcone w Polsce?
Tak. Polska jest na bardzo piękna. Poza tym mamy bardzo zdolnych twórców i warto ich wspierać.
Planujesz jakiś duet?
Będę miała kilka współprac z mężczyznami. Nie chciałabym zdradzać szczegółów, ale mam już kilka nagranych duetów.
Czy szykujesz jeszcze jakieś niespodzianki?
Owszem – zostałam ponownie zaproszona do program „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa i wdzięczna produkcji, że po raz drugi zaprosili mnie do współpracy. Jeszcze w tym roku publiczność będzie miała okazję zobaczyć mnie na antenie Polsatu. Już czuję stres (śmiech). Kocham ten program, ale wiem z jaką ilością stresu się on wiąże. Tam nie tylko wszystko jest na żywo, ale przede wszystkim wcielam się w inną osobę. Muszę pozbyć się mojej maniery wokalnej, inaczej się poruszać, a jeśli będę musiała być osobą innej płci to już w ogóle będzie wyzwanie.
W poprzedniej edycji mogłaś się wcielić w swoją idolkę – Mariah Carey. Życzę Ci, abyś w tej edycji mogła się wcielić w inną wokalistkę, którą podziwiasz – Arianę Grande.
Oooo (śmiech). Nie ukrywam, że bardzo bym chciałam wcielić się w nią, ale warunki fizyczne mi na to nie pozwolą (śmiech) Chociaż w sumie wszystko jest możliwe (śmiech).
Najważniejszy jest głos, więc trzymam kciuki, żebyś jednak miała taką możliwość.
Dziękuję bardzo.
Dziękuję za rozmowę.
Z Gosią Andrzejewicz rozmawiała
Ciekawi ludzi ciekawy wywiad. Dobrze ze chociaż info od czasu do czasu porozmawia z artystami , ciekawymi ludźmi. W innych serwisach jeden wielki chłam!!!
@~ To prawda~ z artystami?