Marta Gałuszewska, zwyciężczyni ósmej edycji „The voice of Poland” wystąpiła podczas tegorocznych Dni Elbląga. Tuż po koncercie zgodziła się udzielić wywiadu dla info.elblag.pl.
Gdy rozmawiałyśmy w czasie trwania programu „Bitwa na głosy” powiedziałaś...
Że jeszcze tu wrócę! (śmiech)
Coś w tym stylu. Był to 2012 r. i byłaś przekonana, że śpiew to to, co chcesz robić w życiu. Jednak przy „Bitwie na głosy” ten świat był dla Ciebie nowy, dopiero go poznawałaś. Teraz to codzienność czy wciąż on Cię onieśmiela?
Zawsze stres jest i będzie. Jednak przy programach „Bitwa na głosy” i później „The voice of Poland” było to samo studio, realizowała je ta sama ekipa. Może dlatego z czasem zaczęłam odczuwać coraz mniej stresu, a coraz więcej zabawy.
W branży muzycznej ciężko jest się przebić. Programy telewizyjne to dobry sposób?
W moim wypadku był to przypadek. Na udział w programie namówił mnie przyjaciel. Oczywiście chodziło mi to po głowie, ale On mnie do tego zmotywował. Przekonał mnie, że w zasadzie nie mam nic do stracenia.
Obawiałaś się oceny?
Konkurs to jednak jest konkurs. On rządzi się swoimi prawami. Zawsze się ich bałam, bo to kwestia gustu. Są ludzie, którzy mają niesamowity talent, ale podczas programu ma się chwilę, żeby przekonać do siebie jury i przez speszenie może nie wyjść. Ale to nie świadczy o artyście. I tego się bałam. Ale to mój świat, więc musiałam spróbować się do niego dostać.
I udało się. Wygrałaś ósmą edycję „The voice of Poland” i Twój świat się zmienił.
Oj tak. Przede wszystkim zajęła się mną wytwórnia i np. dowiedziałam się, że gram na tak świetnej imprezie jak Dni Elbląga. Nic nie musiałam robić tylko zostałam tu zaproszona z czego się bardzo ucieszyłam. Sposób w jaki mnie tu przyjęto zapamiętam na długo. Nigdzie nas tak nie przywitali jak tu. Widać, że organizatorzy włożyli w to serce. I to, co najfajniejsze - publiczność. Było tyle ludzi, że my jeszcze tylu nigdy nie mieliśmy. Po energii, jaką dostaliśmy od publiczności stwierdziliśmy, że był to nasz najlepszy koncert.
Co robisz między koncertami?
Pracuję nad płytą, a niebawem do kina wejście film pt. „Książę Czaruś” i ja tam podkładam głos Królewnie Śnieżce. Zapraszam serdecznie.
Kiedy możemy się spodziewać wydania Twojej płyty?
Bardzo chcielibyśmy, aby ukazała się jeszcze w tym roku. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć, czy ukaże się ona na koniec tego roku czy na początku przyszłego. To jeszcze się okaże. Chciałabym ją zrobić porządnie, dlatego nie chcę na siłę niczego przyspieszać.
I rozumiem, że będzie polsko- angielska.
Tak. Single są po polsku, ale na płycie będzie mieszanka.
Nadal teksty lepiej Ci się układa po angielsku?
Tak. Głównie piszę po angielsku. Po polsku rzadko mi się zdarza. Polski jest trudniejszy.
Proces tłumaczenia musi być ciekawy.
Dokładnie, bo nie wszystko da się przetłumaczyć. Są takie numery, gdzie opowiedziałam historię po angielsku, a osoba, która była odpowiedzialna za polską wersje odnalazła w niej inną historię i też pasowała. I niby te historie nie mają ze sobą nic wspólnego, ale obie działają. Taka jest muzyka – każdy może znaleźć w niej coś innego.
Wyrażasz się poprzez muzykę, ale także poprzez strój i wygląd. Co chcesz przekazać poprzez różowe włosy?
Włosy były przypadkiem. Zasugerował mi to mój przyjaciel fryzjer, a ja tylko zamknęłam oczy i powiedziałam „Rób, najwyżej będzie źle” (śmiech)
Ubrania w jaskrawych kolorach mają podkreślić Twój sceniczny wizerunek?
Na co dzień chodzę na czarno, ale są momenty, kiedy potrzebuję koloru. To jest energia, szaleństwo i na scenie zupełnie inaczej się czuję, kiedy są kolory.
Występy na scenie, jak ten podczas Dni Elbląga, dają Ci energię?
Zdecydowanie. Bardzo wiele razy byłam z drugiej strony, pod sceną. Wiem, jaką energię się dostaje ze sceny. Natomiast energia, jaką dostaje się od publiczności jest tak ogromna, że mnie rozsadza.
Na jakim koncercie ostatnio byłaś?
Ostatnio byłam w Oslo, na koncercie Demi Lovato, która wokalnie jest moją idolką. Emocje z takiego koncertu przeżywa się kilka dni.
A teraz Ty takie emocje przekazujesz fanom.
To jest niesamowite. Oni stali pod sceną i śpiewali moją piosenkę. Znali każde słowo i to było piękne. To był szok. Przekrój ludzi był super. Byli mali i duzi, co mnie bardzo ucieszyło.
Rozumiem, że niebawem powrócisz z koncertem do Elbląga.
Bardzo chętnie. Taką publiczność chciałabym mieć zawsze.
A może teledysk nakręcić w naszym mieście?
Jeden jest w trakcie. Ale kto wie, może następny (śmiech)
Dziękuję za rozmowę.
Z Martą Gałuszewską rozmawiała
Do zobaczenia w Starym Polu...
ładnie śpiewałaś na Dniach Elbląga
Ten kotlet jest tak stary jak węgiel- ile można wspominać bitwę na głosy P.Kamila dawno się wypaliła szuka na siłę tematów z miernym skutkiem.
no lepiej śpiewała niż gwizdka Margaret z playbacku!