Gwiazdą tegorocznych Turbinaliów był zespół Myslovitz. Jeszcze przed koncertem Wojciech Powaga (gitara) oraz Wojciech Kuderski (perkusja) zgodzili się udzielić wywiadu dla info.elblag.pl.
Ciężko jest przygotować się do wywiadu z członkami zespołu, który istnieje od 24 lat. Chyba nie ma pytania, na które nie odpowiadalibyście już wiele razy. Czy męczy Was mówienie od lat o tym samym czy jest to rzecz wpisana w Wasz zawód?
Wojciech Kuderski: Niektórzy mówią, że jest to wpisane w nasz zawód i trzeba się z tym pogodzić. Czasami może być to mydlenie oczu, kiedy ktoś pyta nas o początki, kiedy wszystko już powiedzieliśmy, książka została napisana. Ale też może być tak, że osoba, która pyta po prostu nie wie.
A może sprawdza Waszą pamięć, czy może nie zdradzicie jakichś nowych wątków?
Wojciech Kuderski: Dokładnie tak też może być.
Wojciech Powaga: Zdarzają się też dziennikarze, którzy w ogóle nie kumają ile nagraliśmy płyt, ani kiedy. Mnie najbardziej wkurza, kiedy promujemy nową płytę, a pada pytanie o to, kiedy będzie nowa płyta.
I trzeba z uśmiechem na to odpowiedzieć.
Wojciech Powaga: Trzeba być grzecznym.
W przyszłym roku będziecie obchodzić 25-lecie. Mam wrażenie, że w Polsce artyści lubią hucznie obchodzić lecia istnienia. Czy dla Was jest to również ważne?
Wojciech Powaga: To jest z jednej strony fajne, bo to łechce artystę, że tyle lat może grać i ma odbiorcę. A z drugiej jest to powód do odbycia trasy koncertowej.
Wojciech Kuderski: Dla każdego z osobna będzie to inne przeżycie. Ja nie lubię obchodzić pewnych rzeczy z pompą, bo wydaje mi się, że to jest słabe i wydaje mi się, że widać, że jest to na siłę. Wolę, gdy rzeczy dzieją się spontanicznie i pochodzą z serca. Myślę, że zawsze byliśmy zespołom, który chciał grać koncerty i to było dla nas najważniejsze.
Wojciech Powaga: Nie było dla nas ważne, czy to było pięciolecie czy dwudziestolecie. Ja najmilej wspominam 10-lecie. Z niego najbardziej się cieszyłem. Do 20-lecia podchodziłem jak słoń do jeża.
Wojciech Kuderski: Zaczyna się myśleć: o dinozaur wychodzi na scenę. A popatrz na nas - cały czas wyglądamy tak samo, jak 20 lat temu, więc powinniśmy nadal być spontaniczni. Dla nas obchodzenie lecia może być fajne pod względem tego, że możemy zagrać duży koncert i zaprosić na niego gości. W nas wigor jest, więc będziemy dawać z siebie wszystko.
A propos wigoru. Wystąpicie na studenckich juwenaliach. Czy sami lubiliście uczestniczyć w takich wydarzeniach?
Wojciech Powaga: Studenckie imprezy są najfajniejsze. Najwięcej się na nich dzieje, najmniej są przewidywalne. Pamiętam niektóre imprezy studenckie, na świeżym powietrzu, na których się działo grubo, ale o tym lepiej nie mówić. Ludzie są wtedy bardzo fajni, wszyscy się dobrze bawią. Bardzo je lubię.
Wojciech Kuderski: Młodzież przychodzi po to, żeby się wybawić, poszaleć, bo na co dzień jest gonitwa za karierą, pieniądzem. Każdy chce mieć, jak najlepszy samochód, dom. A tu przychodzisz na koncert i możesz się wyszaleć.
Gdy usłyszeliście, że będziecie grać podczas Turbinaliów, to jakie mieliście skojarzenia?
Wojciech Kuderski: Że będzie turbodoładowanie.
A Elbląg z czym Wam się kojarzy?
Wojciech Powaga: Z Eweliną z Elbląga. Mieliśmy taką fankę. Teraz mieszka w Londynie. Poza tym Stary Gród, Kanał. Mam nadzieję, że po próbie uda nam się zwiedzić Elbląg. W takich trasach bardzo rzadko mamy czas, żeby coś zobaczyć. Pamiętam, jak jeździliśmy w trasę po Europie i kilka tygodni wcześniej byłem przygotowany, co, w jakim mieście jest i gdzie mogę w wolnej chwili pojechać. Ale to wszystko i tak brało w łeb, bo albo próba się przeciągała, albo udzielaliśmy wywiadów, albo trzeba było odpocząć w hotelu.
Ciągłe podróżowanie i budzenie się w nowym mieście może być przygodą. Czy ma też swoje minusy?
Wojciech Powaga: To jest bardzo fajne. Wolę budzić się co dzień w innym mieście niż chodzić do pracy na godzinę 5 czy 6. Kiedyś przez miesiąc czasu pracowałem na hucie. Na 6:00, zimą jeździłem tramwajem i myślałem, jak by to było pięknie, gdybym nie musiał tak pracować.
Wojciech Kuderski: Niekiedy podroż daje w kość. Po takiej próbie najchętniej położyłabyś się spać i wypoczęta przyszła na koncert. Pogoda też potrafi zrobić coś pozytywnego lub negatywnego. Teraz już każdy znajduje sobie jakąś chwilę, by spędzić tak dzień, by było mu dobrze.
Z czasem chyba też priorytety się zmieniają i sen staje się cenniejszy od imprezy.
Wojciech Powaga: My nigdy nie byliśmy takim zespołem, żeby imprezować.
Czyli po koncercie do busa i do hotelu?
Wojciech Powaga: Sądzę, że tak.
Wojciech Kuderski: Na pewno nie znajdziecie nas o 2 w nocy w jakiejś knajpie.
W związku z tym, że to święto studentów na koniec zapytam...
Wojciech Powaga: Wyprzedzę pytanie - tak, pijemy wódkę (śmiech)
Chciałam zapytać o życzenia dla studentów.
Wojciech Kuderski: Przede wszystkim udanych wakacji, zdanych egzaminów i powrotu na uczelnie. I dużo zdrowia, bo resztę da się lepiej lub gorzej, ale da się ogarnąć. Dla mnie zdrowie jest najważniejszym wyznacznikiem całego życia.
Wojciech Powaga: Na studiach zawsze zazdrościłem moim kolegom, którzy nie mieli kampanii wrześniowej i mieli trzy miesiące wakacji. Tego życzę elbląskim studentom - żeby nie mieli kampanii wrześniowej. Ja nigdy nie miałem... tej przyjemności, żeby mieć trzy miesiące wakacji.
Wojciech Kuderski: Ja nigdy nie byłem studentem. Cały czas była praca i zazdrościłem bratu, który studiował, że miał trzy miesiące wakacji, a ja chodzę do pracy.
Czyli życzymy trzymiesięcznej, beztroskiej laby.
Wojciech Kuderski: Dokładnie tak.
Dziękuję za rozmowę.
skoro studenckie imprezy są najfajniejsze ,to czemu do tej pory nie ma w elblągu stałego miejsca spotkań studentów w czasie wolnym , czy nawet Klubu Studenckiego . Dla mnie zanim nie powstanie coś od podstaw np. w Palacyku , jak zapowiadala Dyrekcja Janskiego , idealnym miejscem od zaraz byłby Klub MJAZZGA . .Warto by jak najszybciej doprowadzić do spotkania przedstawicieli elblaskich studentów , dziekanów d/s studenckivh PWSZ i EUHE , Urzedu Miasta i klubu Mjazzga .Powstaloby miejsce jakiego od dawna potrzeba , gdzie studenci elblaskich uczelni i elblazanie studiujący poza swoim miastem , dzienni , wieczorowi , jak i zaoczni czuliby sie , jak u siebie .Warto spróbować ,bo czas studiow , to najfajniejszy okres w życiu .
miejsc jest duzo, kto chce, to chodzi. Jedyne co mogłoby przyciągnąć studentów to knajpa z tańszym piwem okazaniu legitymacji
"studenckie imprezy są najfajniejsza, dużo się na nich dzieje..." Po finale imprezy w Bydgoszczy, zdarzeniu o którym było głośno w całej Polsce już chyba nigdy, żaden artysta nie powinien tak mówić o studenckich imprezach.