Wczorajszy flash mob nagrywany na Placu Jagiellończyka poprowadziła znana tancerka klasy „S” w tańcach latynoamerykańskich oraz tańcach standardowych Anna Głogowska. Warto zaznaczyć, że znana jest również publiczności z telewizyjnego show „Taniec z gwiazdami”. Specjalnie dla info.elblag.pl zgodziła się udzielić wywiadu.
Jak zaczęła się Pani przygoda z tańcem?
- Jak miałam 12 lat, to trafiłam do osiedlowego Domu Kultury Kamionek w Warszawie i tam Pani Beata Bartoń zrobiła takie nabory, przyszło na nie chyba około 100 osób, i z tej setki osób została wybrana i stworzona formacja tańców latynoamerykańskich „Kamionek”. I tak się zaczęło, że szesnaścioro nas zostało, 8 chłopców i 8 dziewczynek. I od tamtej pory właściwie, też za sprawą Pani Beaty, dowiedziałam się, że jest coś takiego jak taniec towarzyski, taniec nowoczesny, były lekcje tańca klasycznego. Dbała o nas niesamowicie, żebyśmy właśnie byli tacy wszechstronni, świadomi. Zaczęliśmy jeździć na te największe, najfajniejsze festiwale dziecięce i na mistrzostwa. Pamiętam pierwsze nasze Mistrzostwa Polski Formacji, to były jeśli chodzi o dziecięce tylko cztery, dużo więcej dorosłych ludzi w formacjach tańczyło. Na następnych było nas coraz, coraz więcej, no i potem te puchary, więc to było też ten czas do właściwie 16 roku życia, te 4 lata był bardzo piękny, intensywny no i zawsze w grupie. Formacja Kamionek to było moje życie.
Jakie uczucia towarzyszyły Pani debiutując w programie „Taniec z gwiazdami”?
-Debiutowałam 10 lat temu. Mam nadal te uczucia bardzo żywe w pamięci, to była taka niesamowita ekscytacja, tak bardzo wierzyliśmy wszyscy, którzy brali udział w tym programie, że z tego człowieka trzeba zrobić tancerza, i że to się da zrobić w tydzień. Naprawdę byliśmy tak bardzo wszyscy przejęci, że odchorowywaliśmy wręcz każdy program na żywo, bo te emocje były tak silne w nas wszystkich. Ale było fantastycznie, to jest po prostu przygoda naszego życia.
Czy telewizja, występy w niej są bardziej ekscytujące niż turnieje taneczne?
-Taniec turniejowy, a taniec w telewizji to są zupełnie dwie inne rzeczy. Tylko, mam uczucie, że od momentu kiedy wszyscy trafiliśmy do programu, do tańca w telewizji to nasze spojrzenie na taniec jest nieco inne. Ja i moi koledzy wiemy, że po prostu telewizja rządzi się swoimi prawami i pewne detale, które są istotne na żywo, kiedy się na tancerza patrzy, w telewizji umykają, a z kolei ważne są emocje. Taniec turniejowy różni się od tańca telewizyjnego, bliżej show tym, że tutaj stawiamy na sprawność fizyczną i technikę, a np. teraz możemy opowiadać prawdziwe historie swoim tańcem. Całe historie od początku do końca, jakaś treść jest wyrażana. Muszę powiedzieć, że cieszę się, że mam te okazję bo bardziej mnie to interesuje, nawet kiedy sama patrzę. Dużo bardziej mnie fascynuje opowieść od początku do końca wyrażana ciałem niż po prostu sprawność fizyczna tancerza.
Czy brała Pani udział już w zajęciach tanecznych w plenerze?
-Pewnie, ja prowadzę zajęcia, uczę tańczyć od 14 roku życia, więc najróżniejszych warunkach miałam okazję już pracować. Tylko przyznaje, że nadal jestem jeszcze zaskoczona i onieśmielona, bo faktycznie bardzo dużo teraz dzieci, młodzieży, ale również dorosłych przychodzi na takie imprezy, nie tylko po to żeby potańczyć, ale także po to, aby poznać kogoś, kogo gości zawsze w domu w telewizorze. To jest ciekawe, że oni zawsze wtedy się jeszcze dzielą dodatkowo swoimi emocjami i wrażeniami. Najczęściej słyszę, że w telewizji wyglądam znacznie gorzej. To jest takie śmieszne, że ten kontakt z ludźmi jest dla mnie zawsze bardzo ważny, ale zawsze przyjemny.
Jakie uczucia towarzyszyły Pani przy nagrywaniu flash mob?
- Trema, trema, dlatego że ja zawsze mam tremę, jak mam czegoś kogoś nauczyć i ma to naprawdę wyjść z energią, radością i do tego wszystkiego ma obiec świat, to naprawdę miałam stres. Ale także towarzyszyła mi ogromna radocha, że są takie inicjatywy, że ludzie będą to oglądać i będą się uczyć, i będą promować ruch w postaci tańca, zamiast siedzenia np. na kanapie.
Spodziewała się Pani tak dużej ilości chętnych elblążan do wzięcia udziału w tej akcji?
-Właściwie, to... tak. Dlatego, że uważam, że po prostu tutaj Elbląg żyje tańcem. Elbląg ma tylu wspaniałych tancerzy. Mam nadzieję, że w każdej szkole podstawowej i w każdym przedszkolu, już o tańcu coś słyszeli, i że Ci rodzice będą przychodzić na takiego rodzaju akcję i przyprowadzać swoje dzieci, aby w ten sposób się uczyły i rozwijały.
Czy według Pani, elblążanie emanują pozytywną energią? Czuła ją Pani od nich?
- Ja myślę, że w ogóle w Polsce, gdzie bym nie była, czy to jest Elbląg, czy to jest Poznań, Olsztyn, czy Kraków, czy bardzo mała mieścina to po prostu tak gdzie się nie pojawimy z tańcem i z naszymi uśmiechami, tą energią to od razu dostajemy ją z powrotem. Taniec ma po prostu taką magię.
Nie jest Pani po raz pierwszy w Elblągu. Podoba się Pani miasto, co takiego najbardziej?
- Ogólnie podoba mi się to, że jest tutaj tyle zieleni. Nawet w samym centrum, teraz wyglądam przez okno i jest tyle trawników, tyle zieleni. To jest naprawdę piękne, a zwłaszcza teraz kiedy zbliża się lato i ta zieleń jest po wiośnie taka soczysta to jest bardzo przyjemne. Bardzo piękne są także okolice, bo jak się dojeżdża do Elbląga to też mija się te piękne lasy.
Na jednym z pierwszych turniejów Baltic Cup w Elblągu zdobyła Pani trzecie miejsce. Jak Pani to wspomina?
- Nie mogłam wtedy uwierzyć, ponieważ to była jedna z największych imprez w Polsce. Jak mogliśmy tutaj wystąpić, dla mnie to było niesamowite, że spośród tych wszystkich międzynarodowych sław, naszej parze, jeszcze nie takiej utytułowanej udało się zdobyć, wywalczyć ten finałowy, brązowy medal. Byliśmy bardzo szczęśliwi, bardzo dodało nam to skrzydeł i od tamtej pory m.in. naprawdę pomyślałam, ja i mój partner (Marcin Wrzesiński), że już nie możemy odpuścić. Jeszcze więcej mieliśmy energii i ochoty do trenowania i rozwijania się.
Czy uważa Pani, że każdy niezależnie od wieku, może zacząć swoją przygodę z tańcem towarzyskim?
- Tak uważam, że w każdym wieku. Nawet wydaje mi się, że Ci którzy zaczynają bardzo późno tzn. odchowali już swoje dzieci, po prostu mają ochotę ze swoim małżonkiem, przyjacielem czy przyjaciółką spędzić aktywnie czas, to właśnie taniec jest najlepszą odpowiedzią. On tak nie obciąża, używamy wszystkich mięśni, jest to ogólnorozwojowa zabawa i do tego wszystkiego towarzyszy temu najpiękniejsza muzyka. Wybieramy przecież sami rodzaj tańca, który nas interesuje i dostosowujemy do swoich możliwości, swoich potrzeb. Potem ewentualnie podczas najróżniejszych imprez można te umiejętności wykorzystać, bawić się.
Czy możemy spodziewać się jeszcze Pani przyjazdu do Elbląga?
- Jeżeli zostanę zaproszona to z pewnością nie odmówię i z przyjemnością przyjadę.
Z Anną Głogowską rozmawiała
Zdjęcie 69 najlepsze. Pszypadeg ? Nie sondze.
Gdzie te lasy ? ;)